Chodzi o głośne zabójstwo Haliny J., księgowej nieistniejącego już Agrobanku w Lublinie. Doszło do niego 5 sierpnia 1994 r.

Tego dnia, 44-letnia wówczas Halina J. zapowiedziała w pracy, że nie będzie jej w banku ani w sobotę, ani w poniedziałek. Jako powód podała rodzinne spotkanie z kuzynkami, z którymi umówiła się w piątek wieczorem. Dlatego też odmówiła udziału w firmowej imprezie, która w tym czasie była zaplanowana.

 

Tuż po pracy, uprzątnęła swoje biurko, pożegnała się i wyszła razem z koleżanką, która podwiozła ją na przystanek MPK

 

Była godz. 18. Pani Halina dojechała autobusem „39” na ul. Nadbystrzycką. Stąd już miała niedaleko do mieszkania przy ul. Słonecznej. Po drodze zaszła jeszcze do osiedlowego sklepiku. Zrobiła zakupy na spotkanie z kuzynkami, które mieszkały za granicą.

Kobiety zapukały do mieszkania Haliny J. tak, jak wcześniej zaplanowały – o godz. 20. Drzwi były zamknięte, dzwonek działał, ale nikt im nie otworzył. Były zaskoczone, bo znały ją jako osobę niezwykle poukładaną i punktualną. Stwierdziły zgodnie, że najprawdopodobniej musiała w ostatniej chwili zostać w pracy i nie zdążyła ich o tym powiadomić.

Następnego dnia ponownie zjawiły na ul. Słonecznej. Próbowały jeszcze w niedzielę, ale nikt nie odpowiadał na dzwonek. Nie odebrała również telefonu od koleżanki, z którą umówiła się na niedzielne zakupy.

 

W poniedziałek kuzynki zaniepokoiły się już na dobre. Skontaktowały się z bratem Haliny J.

 

Przyjechał pod drzwi z zapasowymi kluczami. Otworzył drzwi i weszli do środka. Już w przedpokoju wiedzieli, że coś się stało. Wszędzie panował bałagan, szafki były pootwierane, pełno rzeczy na podłodze, przewrócone krzesło. Weszli do łazienki. W wannie pełnej wody leżały zwłoki księgowej. Były przykryte ubraniami i ręcznikami – tak, jakby ktoś chciał je ukryć.

W mieszkaniu było jeszcze coś, co powinno pomóc w ustaleniu motywu zbrodni – to napisy zrobione szminką na wewnętrznej stronie drzwi wejściowych i lustrze. Jeden z nich brzmiał „Wziąłem swoje”. A drugi - "Jak wzięłaś w łapę to się wywiązuj - poszkodowany”. W mieszkaniu zamordowanej kobiety nie było żadnych śladów włamania. Świadczy to o tym, że zabójca albo miał klucz albo księgowa go sama wpuściła do środka. Sekcja zwłok wykazała, że ofiara zginęła przez uduszenie. Sprawca zaatakował ją już w przedpokoju, a zwłoki zaniósł do łazienki.

 

Śledczy wykluczyli od początku motyw rabunkowy

 

Wprawdzie z mieszkania zginęło kilka mało wartościowych rzeczy, ale sprawca zostawił np. pierścionki czy zegarek. Co ciekawe jednak, że nigdzie nie było siatki z zakupami.

Policjanci starali się odtworzyć ostatnie dni życia zamordowanej kobiety. Okazało się, że niedługo przed zabójstwem Halina J. kilkakrotnie odbierała głuche telefony. Stawała się po nich bardziej nerwowa, nikomu się jednak z tego nie zwierzała; nie należała zresztą do osób zbyt wylewnych. Napisy pozostawione przez sprawcę w mieszkaniu mogły wskazywać, że księgowa była zamieszana w aferę łapówkarską, a morderca był poszkodowanym klientem, który np. wręczył jej pieniądze w zamian za załatwienie kredytu, a Halina J. się z tego nie wywiązała.

Nic jednak nie wskazywało na to, że zamordowana popełniła przestępstwo. Przełożeni na każdym kroku podkreślali jej sumienności i uczciwość. Być może owe napisy miały specjalnie skierować śledztwo w ślepy zaułek.

 

Po kilku miesiącach intensywnego śledztwa policja wciąż działała po omacku

 

Przesłuchano aż kilkaset osób, wytypowano kilkudziesięciu potencjalnych sprawców, do tego liczne ekspertyzy grafologiczne i daktyloskopijne. I nic. Wkrótce pojawiło się światełko w tunelu. Okazało się, że ekspedientka w osiedlowym sklepie zwróciła uwagę na nieznajomego mężczyznę, który obserwował feralnego wieczoru Halinę J., kiedy robiła zakupy.

O takim samym mężczyźnie wspomniała jedna z sąsiadek. Na podstawie ich opisu powstał portret pamięciowy. Niestety, nawet on nie wniósł nic nowego do sprawy.

W grudniu 1995 r. prokuratura umorzyła postępowanie. W 2008 i w 2018 r. w telewizji wyemitowano program poświęcony zagadkowemu zabójstwu, prosząc ewentualnych świadków o kontakt. Bez rezultatu. Zabójca Haliny J. jest wciąż na wolności.

Sprawa przedawni się w 2024 r., chyba że do tego czasu policjanci z Archiwum X znajdą tego, kto zostawił jedyne niezidentyfikowane odciski palców na miejscu zbrodni. Były na wazonie.

 

 

 

 

 

 

Tagi:

zabójstwo,  policja, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz