Partner: Logo FacetXL.pl

Rozmowa z Robertem Gogolą, rzecznikiem Straży Miejskiej w Lublinie

 


Nie denerwuje pana, jak niektórzy wieszają psy na strażnikach, twierdząc, że potrafią jedynie ścigać babcie za handel pietruszką?

- Nie. Kiedyś być może częściej było słychać takie głosy. Dzisiaj jednak zajmujemy się tak wieloma sprawami, że ta przysłowiowa pietruszka przeszła do lamusa.

To czym się głównie zajmujecie?

- Tym, z czym najczęściej zwracają się do nas mieszkańcy. To przede wszystkim zdarzenia w ruchu drogowym, jak np. samochód blokujący wjazd na posesję, młodzież zakłócająca ciszę i związane z tym picie alkoholu. To także problem śmieci. Strażnicy sprawdzają także, czym palimy w piecach. Zakres naszej pracy jest bardzo duży - to również eko-patrol, pogadanki w szkołach, przedszkolach, zabezpieczanie imprez, pomagaliśmy również uchodźcom, kiedy wybuchła wojna na Ukrainie czy też pomoc podczas pandemii.

A co z tymi blokadami na koła? Nie ma innej metody karania?

- Ta jest najbardziej skuteczna i najszybsza, bo te interwencje są finalizowane szybko i na miejscu. Dodatkowo działa prewencyjnie na innych kierowców.

Ile ta "przyjemność" kosztuje?

- Od 100 do 500 złotych.

Ukradł kiedyś ktoś wam blokadę?

- Zdarzały się takie przypadki. Wtedy zajmuje się tym policja. Jest to kradzież. Mieliśmy jednak sytuacje, kiedy właściciel takiego samochodu przychodził do nas ze zdjętą blokadą w ręku. Jeśli jej nie uszkodził - to sprawa ograniczała się do wykroczenia drogowego. Większość kierowców jednak reflektuje się po zdarzeniu i kontaktuje się z nami.

Jaka jest procedura przy założonej blokadzie?

- Samochód jest wtedy dokładnie oznakowany. Trudno przeoczyć widoczne ostrzeżenia. Nie powinniśmy uruchamiać takiego auta z blokadą, tym bardziej próbować ruszyć. Należy zadzwonić pod podany numer, wskazać numer blokady, przygotować dokumenty i czekać na patrol.

Bardzo kierowcy wtedy psioczą? Jak się tłumaczą?

- Są to najczęściej tak oczywiste wykroczenia, że większość kierowców przyjmuje mandat bez zbędnej dyskusji. Każdy ma prawo odmowy przyjęcia takiego mandatu. I wtedy sprawę wyjaśni już sąd. Takie sytuacje są jednak rzadkie i wyjątkowe. Proszę pamiętać, że bardzo często interweniujemy w takich przypadkach na zgłoszenie osób, które np. nie mogą wyjechać ze swojej posesji, bo akurat wyjazd jest blokowany przez zaparkowane auto.

W zimie mogą dostać mandat za nieodśnieżony chodnik przed moją posesją. A co będzie, jeśli wyjadę na dłużej albo jestem chory, boli mnie kręgosłup i nie mam siły na odśnieżanie?

- Po pierwsze, w takich przypadkach nasi strażnicy nigdy nie sięgają od razu po bloczek z mandatami. Najpierw informują, czym to grozi. Wiadomo, że są różne sytuacje, ale to na zarządcy czy właścicielu nieruchomości ciąży ten obowiązek. Choroba czy sytuacje losowe nie zwalniają go z tego. Powinien wtedy te prace zlecić komuś innemu. Chcę jednak podkreślić, że jest to również w interesie właśnie tego zarządcy czy właściciela. Jeśli na śliskim chodniku, za który odpowiada prawnie, ktoś się pośliźnie i coś sobie zrobi, to może dochodzić swoich spraw w sądzie. A z tym wiążą się często wysokie odszkodowania.

Czy Straż Miejska jest w ogóle potrzebna? Nie może policja przejąć waszych obowiązków?

- O tym, że strażnicy są potrzebni, świadczy fakt, że z roku na rok podejmujemy coraz więcej interwencji zgłaszanych przez mieszkańców.

W kilku miastach została zlikwidowana.

- W każdym większym mieście jednak działa. Te, które zostały zlikwidowane, to były w większości kilkuosobowe straże zajmujące się przede wszystkim obsługą fotoradarów.

Ile zarabia strażnik?

- Około pięciu tysięcy brutto, czyli 3630 zł netto. Natomiast na początek jest to najniższa płaca krajowa, czyli 3600 zł brutto - 2780 zł netto.

Jak w nocy młodzi hałasują w parku czy na ulicy, to gdzie dzwonić? Na policję czy Straż Miejską?

- I jedni i drudzy podejmą interwencję. Nie ma tu żadnej różnicy.

Jaki najwyższy mandat może wypisać strażnik i za co?

- Osiemset złotych to mandat za parkowanie w miejscu dla osób niepełnosprawnych oraz dodatkowo koszty odholowania takiego samochodu. Przy zbiegu kilku wykroczeń strażnik może wystawić mandat w wysokości do tysiąca złotych. Oczywiście, w skrajnych przypadkach kierujemy też sprawy do sądu i to sąd wtedy decyduje o wysokości kary.

Czy muszę wpuścić strażnika do domu?

- Tak. Każdy strażnik ma upoważnienie do przeprowadzenia kontroli środowiskowej. Może to zrobić jedynie w godzinach między 6 rano a 22. Niewpuszczenie strażnika jest przestępstwem.

Jeśli zobaczę, że sąsiad pali w swoim piecu np. plastikami, to mogę do was zadzwonić z prośbą o interwencję? I czy mogę to zrobić anonimowo?

- Oczywiście. W sezonie grzewczym mamy mnóstwo takich zgłoszeń. I wszystkie takie sygnały sprawdzamy.

Wlepił pan kiedyś mandat znajomemu lub komuś z rodziny?

- Nie, ale wiele lat temu wykroczenie popełnił mój kolega. Celem zachowania bezstronności poprosiłem wtedy o interwencję partnera z patrolu.

Czy Straż Miejska może zatrzymywać samochody?

- Tak, ale tylko w jednym przypadku: kiedy takie auto porusza się na drodze, gdzie obowiązuje zakaz ruchu w obu kierunkach.

Co pana najbardziej irytuje w tej pracy?

- Wciąż nie mogą zrozumieć tych, którzy wyrzucają śmieci np. do lasu. Przy tak sprawnym systemie segregacji śmieci nie widzę tu żadnej logiki.

Mówi się, że Straż Miejska to maszynka do zarabiania pieniędzy. Zgadza się pan z tym?

- Nie jesteśmy od tego, żeby zarabiać. Nasz budżet przewyższa wielokrotnie wpływy z mandatów. Gdybyśmy rzeczywiście byli nastawieni do zwiększania jedynie wpływów do miejskiej kasy, to z pewnością upomnienia zamiast mandatów byłyby rzadkością. U nas co czwarta interwencja kończy się pouczeniem.

Wypisałby pan mandat prezydentowi miasta, widząc że stoi na zakazie?

Wszyscy kierowcy są równi wobec prawa. Mamy możliwość udzielenia pouczenia bądź nałożenia mandatu karnego.

 

 

 

 

 

 

 

Tagi:

Straż miejska,  mandat, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót