Partner: Logo FacetXL.pl

58-latek był kiedyś policjantem. Dziesięć lat temu odszedł na wcześniejszą emeryturę. Mieszka z żoną; dzieci już dawno wyprowadziły się z domu. Widują się kilka razy w roku. Obydwaj synowie ułożyli sobie życie za granicą. Dobrze im się tam powodzi. Nie myślą o powrocie do kraju.

- Ela, moja żona jest pielęgniarką – mówi Marek. - Pracuje w szpitalu. Za dwa lata chce pójść na emeryturę. Wtedy może odwiedzimy swoje dzieci.

 

Dzień zazwyczaj zaczyna od piwa. Chyba, że Ela ma drugą zmianę. Wtedy czeka jak wyjdzie z domu

 

Zawsze lubił alkohol. Kiedy jeszcze pracował i wracał ze służby, to często kupował sobie kilka piw do domu. Żeby odreagować. I często też kłócił się z żoną o to piwo.

- Ela zawsze była przewrażliwiona na tym punkcie - tłumaczy nasz bohater. - Miała w rodzinie alkoholików i bała się, żebym i ja nie wpadł w szpony nałogu. Wiele razy jej tłumaczyłem, że przecież alkohol jest dla ludzi i kiedy wieczorem wypiję sobie piwko, to przecież nic się nie stanie.

Żona Marka ma jednak zupełnie inne zdanie na ten temat. Groziła mu nawet rozwodem, jeśli wciąż alkohol będzie dla niego ważniejszy od rodziny.

- To było po jakiejś imprezie, kiedy rzeczywiście trochę przesadziłem - tłumaczy się Marek. - Cały tydzień remontowałem dach na garażu, byłem zmęczony i w weekend chciałem się rozerwać. Ela narobiła rabanu, zadzwoniła do dzieci. Poskarżyła się, że w piwnicy i garażu znalazła mnóstwo pustych puszek i butelek po piwie. I kazała mi się tłumaczyć dzieciom przez telefon.

 

Starszy syn nie uwierzył ojcu w jego tłumaczenia, że "każdy facet od czasu do czasu musi wypić piwko". Po dwóch tygodniach przyjechał

 

- Był kilka dni. Chciał mnie od razu wysłać na leczenie. Wcześniej musiał długo rozmawiać z mamą, która mu wszystko wygadała. „Ojciec, to nie jest normalne, że zaczynasz dzień od piwa, że codziennie go żłopiesz. Chcesz skończyć jak wujek Rysiek?” - usłyszałem.

Rysiek to szwagier Marka. Od dwóch lat nie żyje. Ela nie lubiła, kiedy przyjeżdżał. Razem z Markiem zazwyczaj wypijali morze alkoholu. Rysiek nigdy nie wylewał za kołnierz. Wiele razy wyrzucali go z pracy za pijaństwo. W końcu się zapił w swojej altance na działce. Pił przez trzy dni. Jego ciało znalazła żona.

 

Marek po wyjeździe syna nie pił przez trzy dni

 

- Któregoś wieczoru tłumaczyłem mu, że nie jestem alkoholikiem – mówi Marek. - Nie upijam się, nie leżą gdzieś po rowach, nie włóczę się po melinach, nie wystaję w bramach. Nie ukrywam, że lubię piwo tak jak tysiące innych osób. A dlaczego się tak chowam z piciem? Bo dość mam wiecznego gderania żony, że oglądam wieczorem mecz i ostentacyjnie otworzyłem sobie piwo. Tego nie mogę zrozumieć. Wielu kolegów nie ma z tym problemu. Ich żony jakoś nic nie mówią, kiedy po pracy sączą sobie piwo w domu. Czasami nawet razem to robią. Nie wiem, czy przekonałem syna, ale zapewniłem go, że nie jestem uzależnionym od alkoholu.

Marek nie zmienił swoich nawyków. Twierdzi, że nie jest alkoholikiem, mimo że sięga po piwo już po przebudzeniu.

- Co ciekawe, spadł mi cholesterol – mówi.

Są dni, kiedy wypija nawet osiem butelek czy puszek piwa. Może sobie na to pozwolić, kiedy Ela ma dyżur i go wtedy nie pilnuje.

Najbardziej musi się „gimnastykować” w weekendy, kiedy są razem w domu. Zdarzało się, że wieczorem Ela w przypływie dobrego humoru pozwalała mu kiedyś wypić piwo do obiadu. Ale raz przesadził. Już mu na to nie pozwala.

- Zaliczyłem wtopę, bo wypiłem piwo przy niej, ale dla mnie jedna buteleczka to jak naparstek – mówi Marek. - Odczekałem chwilę i stwierdziłem, że muszę wynieść śmieci. Wcześniej schowałem dwie puszki piwa do kurtki. Jedną wypiłem jeszcze na schodach, a drugą z tyłu śmietnika. Chwilę jeszcze postałem, żeby nie zionąć alkoholem i wróciłem. Ale chyba Ela coś podejrzewała, bo pierwsze, co zrobiła, to w przedpokoju zaczęła mnie obwąchiwać. I rozpętała się afera. A ja wymyśliłem bez sensu historyjkę, że pod blokiem spotkałem Henia, naszego znajomego, który poczęstował mnie piwkiem. Nie wiedziałem jednak, że rano Ela rozmawiała z Heniem, jak wyjeżdżali z żoną na weekend do rodziny. Wpadłem na całego. Do wieczora już się do mnie nie odzywała. Poszliśmy też spać oddzielnie.

 

Następnego dnia do Marka zadzwoniła jego mama. Nie była to przyjemna rozmowa

 

Ela z samego rana zadzwoniła do niej i poskarżyła się, że Marek pije. Kilka godzin później w podobnym tonie rozmawiał z bratem. Jemu również Ela się poskarżyła.

- Pastwili się nade mną, jakbym popełnił straszną zbrodnię – mówi Marek. - Tłumaczyłem im, że przesadzają i że Ela jest po prostu przewrażliwiona. Siedzę w domu, sprzątam, gotuję, jak coś trzeba naprawić, to sam to robię, wychodzę z psem na spacery, a oni wszyscy tylko o jednym: o piwie.

 

Wieczorem odbył długą rozmowę z żoną. Zapewniał, że nie jest uzależnionym od alkoholu pijakiem

 

- Zaproponowałem, żeby mnie tak nie pilnowała – mówi Marek. - Nie było sensu udawać, że ta wpadka pod śmietnikiem to był przypadek. Ela skądś się dowiedziała, że często piję w garażu czy piwnicy. Doszło też do niej, że kupuję piwo z samego rana. Pewnie jej sąsiedzi i znajomi powiedzieli.

Ela wyśmiała go. Nie przekonał jej, że jeśli będzie mógł pić piwo w domu, to nie będzie musiał się wtedy chować po kątach z alkoholem.

- Coraz rzadziej wychodzimy gdzieś razem na imprezy – mówi. - Jeśli już, to cały czas pilnuje, ile już wypiłem. Jak ktoś do nas przychodzi, to zazwyczaj alkoholu w ogóle nie podaje. Kiedyś mówiłem jej, że to trochę głupio, odparła, że gdybym ja nie był głupi, to i alkohol byłby na stole.

 

Kilka miesięcy temu Ela postawiła sprawę na ostrzu noża

 

Wszystko przez to, że nagle zachorowała w pracy i wcześniej wróciła. Odezwał się jej chory kręgosłup. Ledwo doszła do domu. Na klatce schodowej spotkała Marka. W reklamówce miał czteropak piwa. A była dziewiąta rano...

- Powiedziała, że albo się wyniosę do mamy, albo podejmę leczenie – mówi. - Nie miałem żadnych argumentów. Nie chciałem już przeginać. Zapisałem się do psychiatry. Byłem na dwóch wizytach. Powiedziałem Eli, że tyle mi wystarczy.

Udało mu się przekonać żonę, że wiele zrozumiał z tych wizyt. Że piwo zamiast śniadania nie jest rzeczywiście najlepszym rozwiązaniem. Stwierdził też, że pójdzie do pracy, żeby dorobić i nie mieć czasu na „piwkowanie”.

Żona początkowo z nieufnością słuchała jego zapewnień i obietnic. W końcu uznała, że jak będzie miał zajęcie, to może rzeczywiście ograniczy to picie piwa.

Od miesiąca Marek pracuje. Został ochroniarzem na budowie nowego osiedla domków jednorodzinnych. Jego kolega jest deweloperem i chętnie zatrudnił byłego policjanta. Pracuje na zmiany. Praca bardzo mu się podoba. Rano, kiedy idzie na zmianę, robi najpierw zakupy w pobliskim sklepiku. W czarnej, skórzanej torbie idaelnie mieszczą się dwa czteropaki piwa. A Ela nie może się nadziwić, że stał się taki pracowity. Wciąż bierze dodatkowe godziny…

 

Chcesz się z nami podzielić swoją historią? Napisz: redakcja@facetxl.pl

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tagi:

alkoholizm,  piwo, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz