Partner: Logo FacetXL.pl

Adam z Jurkiem byli dotychczas zgodnym rodzeństwem. Dzieli ich dwa lata różnicy. Adam, młodszy, ma 55 lat. Jest inżynierem, pracuje w dużej, prywatnej firmie jako konstruktor. Dobrze zarabia, jest zapalonym kibicem.

- Nigdy nie interesowałem się polityką – mówi. - Wychowałem się w PRL-u, pamiętam dobrze czasy, kiedy rodzice cieszyli się, kiedy udało im się kupić coś dobrego na obiad. Ale mile wspominam ten okres. Może nie ze względu na siermiężny PRL, ale było się wtedy młodym i pozbawionym kłopotów czy problemów. Rano do szkoły, po południu z kolegami na dworze do późna, nie było komórek, a i tak się wszyscy po lekcjach spotykaliśmy na boisku i do kolacji graliśmy w piłkę.

 

Jego brat, Jurek ma podobne wspomnienia. Razem sobie pomagali, wspierali się wzajemnie

 

Nie mieli oddzielnego pokoju. Byli skazani na siebie, ale rzadko między nimi dochodziło do kłótni.

- Pamiętam, że kiedyś oberwałem pod szkołą od starszego o rok chłopaka. - Jak Jurek się o tym dowiedział, to sprał go wtedy na kwaśne jabłko, aż rodziców wezwali do szkoły. Zawsze stawał w mojej obronie. Mogłem na niego liczyć.

Starszy brat ożenił się z córką znanego w mieście ogrodnika. Wtedy mówiło się o nich „badylarze”. Jurek skończył szkołę policealną. Handel zagraniczny, który ukończył, na niewiele mu się w życiu przydał. Zajął się biznesem ogrodniczym. Do dzisiaj handluje sadzonkami, iglakami, projektuje ogrody, nieźle mu się powodzi.

- Jeszcze dziesięć lat temu mogliśmy godzinami dyskutować o sporcie, obejrzanych meczach – mówi Adam. - Razem kibicowaliśmy Ruchowi Chorzów. Zdarzało się, że jeździliśmy nawet na ich mecze wyjazdowe – jeśli tylko mogliśmy się wyrwać z domu.

 

O polityce żaden z nas nie miał pojęcia. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Nawet za bardzo nie wiedzieliśmy, jakie partie są w Polsce, kto jest jakim ministrem

 

To się wkrótce zmieniło. Bracia z czasem coraz częściej dyskutowali o polityce, aniżeli o sporcie. I coraz bardziej się zacietrzewiali w głoszeniu swoich racji.

- Nie wiem, skąd to się u nas wzięło, ale zaczęło się od tego, że Jurek spędzał dużo czasu ze swoim sąsiadem – wyjaśnia jego młodszy brat. - Kilka razy z nim rozmawiałem i zapamiętałem, że miał dość radykalne poglądy. Nawet jak kogoś dobrze nie znał, to opowiadał a to o zamachu w Smoleńsku, albo o tym, że Wałęsa wysadził wieżowiec w Gdańsku, żeby zniszczyć jakieś ważne dokumenty. Uważał też, że nie należy pomagać tym, którym się w życiu nie powiodło, a poza tym, że winę za wszystko ponoszą Żydzi. Miał poza tym skrajnie prawicowe poglądy.

Brat Adama powoli zaczął podzielać poglądy sąsiada

 

- Nagle zaczął psioczyć na Żydów, na Unię Europejską, aż w końcu zaczął mnie przekonywać, że Tusk sprzedał Polskę – mówi Adam

 

- Na początku śmiałem się z tego i zmieniałem zaraz temat, ale Jurek z czasem zaczął tak gadać jak nakręcony. Powtarzał, co usłyszał w radiu Rydzyka, uwierzył, że są prawdziwi Polacy, czyli „oni” i ci, którzy należą do „gorszego sortu”.

Każde ich kolejne spotkanie kończyło się mniejszą lub większą kłótnią o polityce.

- Nie odpuszczał nawet w imieniny – dodaje Adam. - Czasami miałem wrażenie, że się specjalnie przygotowywał do takich dyskusji. Wystarczyło, że wypił kilka kieliszków wódki i zaraz się zaczynało. Prowokował swoim zachowaniem. Jego żona, Ela kiedyś nie wytrzymała i go przy wszystkich tak ochrzaniła, że zamilkł. Ale tylko na krótko. Kiedy się żegnaliśmy, to nie potrafił się powstrzymać, żeby znowu gadać o polityce.

 

Adam stoi na zupełnie innym biegunie politycznych preferencji brata

 

- Dyskusje z nim doprowadzają mnie czasami do białej gorączki – mówi. - Ja rozumiem, że ktoś ma inne poglądy. Staram się je szanować. Ale z nim nie da się rozmawiać na argumenty. Kiedyś o wiele częściej kłóciliśmy się o ten Smoleńsk. Latami mnie przekonywał o zamachu. Pewnego razu przyznał, że nikt nie wie, co tam się stało. Przez jakiś czas dopuszczał nawet myśl, że to była jednak katastrofa. Ale za jakiś czas przeczytał nowe „rewelacje” na ten temat w internecie i stwierdził, że obecny rząd też coś ukrywa, a raczej ci, którzy w PiS-ie mają konszachty z Putinem. Nic nie jest w stanie go przekonać. Już nawet nie próbuję. Każdy, kto nie głosuje na PiS, nie jest według niego patriotą i nie zasługuje, żeby się nazywać Polakiem.

- Czyli twoja żona nie jest Polką? - spytałem. Coś tam burknął pod nosem.

Ela nigdy nie kryła swoich antypatii do rządzącej partii, ale też i nigdy nie dawała się mężowi wciągnąć do dyskusji. Nie oglądała też – w przeciwieństwie do męża – telewizji. Wolała książki.

 

Bracia coraz rzadziej też dzwonią do siebie. Chyba, że w konkretnej sprawie. Wtedy jest krótko i na temat

 

- Kiedyś mi żona powiedziała, żebym poszedł z nim na piwo – mówi Adam. - Na takie męskie spotkanie. Tak zrobiłem. I pokłóciliśmy się po pół godzinie. Poszło o to, że w pubie było więcej zagranicznych piw, w tym niemieckich, aniżeli polskich. I znów było o dziadku Tuska w mundurze Wehrmachtu, o Merkel i zdradzie. Mówiłem mu, że pogadajmy o piłce, meczach, lidze. A gdzie tam. Niby z zatroskaną miną powiedział, że się martwi o mnie, bo według niego nie interesują mnie losy Polski. Wyjaśniłem mu, że nie chciałbym, żeby polityka nas podzieliła. Że nie chcę, aby on mnie przekonywał do swoich poglądów, tak jak ja to robię w stosunku do niego. Nic to nie dało. Zacietrzewił się jeszcze bardziej.

 

Rodzinne spotkania braci i ich rodzin, na których kiedyś wszyscy dobrze się bawili, przeszły do lamusa. Ubiegłoroczne święta tylko to potwierdziły

 

- Prawie każde święta spędzamy razem – dodaje Adam. - Tylko dwa lata temu nie dzieliliśmy się opłatkiem, bo żona Jurka miała akurat covid. Ale już w ubiegłym roku byliśmy wszyscy razem.

Kiedy zjedli już wigilijną kolację, przyszła pora na prezenty. Adam dostał od brata markowe perfumy i książkę. Znanego prawicowego publicysty. Felietony o tym, jak Żydzi wciąż okradają Polskę, o tym, że za Tuska, co drugi w jego rządzi to był ruski agent i że homoseksualizm można i trzeba leczyć.

 

- Przeczytaj, może ci się trochę rozjaśni w głowie – powiedział brat.

 

Adam nigdy jej nie przeczytał. Nie skomentował też jego rady. Nie chciał psuć świąt

- Zaczęliśmy śpiewać kolędy, wspominać, już się cieszyłem, że nie będzie nic o polityce – mówi brat Jurka. - Koło północy doszedł jednak do wniosku, że święta bez politykowania to żadne święta. I się zaczęło. Kiedy Jurek przyznał, że gdyby jego syn okazałby się gejem, to wyrzuciłby go z domu, to nie wytrzymałem. Powiedziałem, że wstydziłbym się za takiego brata. Nawet jego żona mnie poparła. Wygarnęła mu, że to codzienne słuchanie radia z Torunia to całkiem mu już w głowie namieszało. Zaraz potem pożegnaliśmy się.

Od tej pory bracia dwa razy odezwali się do siebie. Pierwszy raz – życzenia noworoczne. Drugi raz – kiedy Jurek chciał pożyczyć od Adama książkę, którą sam mu sprezentował. Tak się wtedy umówili.

- Najchętniej to bym mu ją oddał – mówi Adam. - Ale to prezent. Poza tym, to przecież mój jedyny brat. Nie chcę, żebyśmy przez jakąś politykę kłócili się ze sobą. Boję się jednak kolejnego spotkania. W marcu są jego urodziny. Gdybym był złosliwy, to sprezentowałbym mu jakąś książkę naszej noblistki – Olgi Tokarczuk. Nie chcę jednak kolejnej kłótni.

 

 

 

 

 

Tagi:

polityka,  kłótnia, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz