Partner: Logo FacetXL.pl

Przede wszystkim o zgonie należy powiadomić lekarza rodzinnego (w dzień) albo w nocy lekarza nocnej świątecznej opieki zdrowotnej.  Przybyły na miejsce lekarz zbada zmarłą osobę i oficjalnie stwierdzi zgon. Sprawdzi również, czy do śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie lub nie jest ona wynikiem samobójstwa. Pamiętajmy, że w razie jakichkolwiek wątpliwości, lekarz ma prawo wezwać policję. W takim przypadku ciało zabezpiecza koroner (i on wystawi kartę zgonu), a prokurator może zadecydować o przeprowadzeniu sekcji zwłok.

- Procedury związane z domowymi zgonami reguluje ustawa o zawodzie lekarza z 5 grudnia 1996 roku – wyjaśnia lek. med. Konrad Banecki, wojewódzki koordynator ratownictwa medycznego w Lublinie. – Natomiast zadania zespołów ratownictwa medycznego są zawarte w ustawie o państwowym ratownictwie medycznym z września 2006 r. Zespoły ratownictwa medycznego nie są zobligowane do wystawiania kart zgonów, a do udzielania pomocy osobom w stanach nagłego zagrożenia zdrowotnego. 

 

Zasada jest taka, że jeśli bliska nam osoba umrze w domu, to powinniśmy w pierwszej kolejności powiadomić o zgonie lekarza rodzinnego, który leczył w ostatnim czasie zmarłego lub do którego pacjent był przypisany. Nie musiał się nawet u takiego lekarza leczyć. Zdarzają się przecież nagłe i niespodziewane zgony. Jeżeli nie mamy kontaktu z lekarzem rodzinnym ze względu na późną porę lub dzień wolny od pracy – należy powiadomić placówkę nocnej lub świątecznej opieki zdrowotnej. Wówczas to lekarz takiej placówki wystawi kartę zgonu.

 

Umarł, czy jeszcze żyje?

Skąd mamy wiedzieć, że bliska nam osoba na pewno nie żyje?

- Oczywiście trudno wymagać, żeby każdy w takiej sytuacji miał taką wiedzę medyczną potwierdzającą ten fakt – mówi dr Konrad Banecki. – W razie jakichkolwiek wątpliwości można zadzwonić na telefon alarmowy pogotowia – 999 lub 112. W takim przypadku dyspozytor spyta o trzy podstawowe rzeczy: czy pacjent jest przytomny, czy oddycha i czy ma tętno. Na tej podstawie podejmie decyzję, czy ma wysłać karetkę pogotowia celem ratowania życia. Jeśli uzna bezsprzecznie, że mamy do czynienia ze zgonem – odeśle nas albo do lekarza rodzinnego albo opieki świątecznej.

Zdarzają się sytuacje, kiedy wezwani do zgonu ratownicy stwierdzają nagłe zatrzymanie krążenia i podejmują resuscytację, opierając się na analizie EKG z defibrylatora. W razie nieskutecznej resuscytacji,  kiedy stwierdzą zgon – wypełniają kartę medycznych czynności ratunkowych. Na tej podstawie lekarz (także rodzinny lub opieki świątecznej) wystawi kartę zgonu. Takich uprawnień nie mają ratownicy. Z kartą zgonu i dokumentem tożsamości powinniśmy udać się do starostwa lub urzędu miasta po bezpłatny akt zgonu.

Warto dodać, że zakład pogrzebowy może zabrać ciało z domu na podstawie karty medycznych czynności ratunkowych. W praktyce ciało jest zabierane po 2-3 godzinach od stwierdzenia zgonu.

 

Kilkadziesiąt lat temu – zwłaszcza na wsi – zgon w domu był częstym zjawiskiem. Zdarzało się, że starsze, schorowane osoby nie chciały w swoim ostatnim okresie życie iść do szpitala.

- To było powszechne zjawisko – mówi emerytowany już lekarz spod Zamościa. – To były osoby pogodzone z nieuchronnością śmierci. Kładli się do łóżka, wzywali księdza na ostatnie namaszczenie, żegnali się z najbliższymi, którzy często przyjeżdżali z najdalszych zakątków kraju i spokojnie czekali na śmierć. Kiedy umarli, to otwarta trumna ze zwłokami stała jeszcze w mieszkaniu przez kilka dni. Przychodzili sąsiedzi, rodzina, znajomi, całowali na pożegnanie zwłoki i dopiero wtedy zamykano trumnę.

- Dzisiaj większość osób w takiej sytuacji chce, żeby jak najszybciej zabrać ciało – mówi dr Banecki. – Trudno się dziwić, nie jest komfortowa sytuacja dla domowników.

     

 

 

   

 

Tagi:

zgon,  smierć,  zwłoki, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz