Partner: Logo FacetXL.pl
Podobne artykuły:

Najgorsze, że wszędzie usłyszą prawdopodobnie to samo - nie ma miejsc albo szans na rodzinę zastępczą - ani w domach dla dzieci, ani w rodzinach zastępczych. 7 kwietnia minął miesiąc od tragicznej śmierci 7-miesięcznego chłopczyka ze Świebodzina. Wojtuś być może żyłby do dzisiaj, gdyby udało się dla niego znaleźć wcześniej rodzinę zastępczą. Nie udało się.

"Ten dzień, w którym zginął ten chłopczyk możemy uznać za symboliczną datę upadku systemu pieczy zastępczej w Polsce” – słowa te zamieścił w internecie, Bartłomiej Jojczyk, założyciel Fundacji Dobrych Inicjatyw.

 


O dramatycznym stanie pieczy zastępczej w Polsce mówią niemal wszyscy pracownicy instytucji, które zajmują się na co dzień dziećmi skrzywdzonymi przez los

 


- Pracuję od 18 lat w Bydgoskim Zespole Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych i nie pamiętam takiego drastycznego załamania systemu zabezpieczania małoletnich - mówi Natalia Lejbman, zastępca dyrektora. - To jest tragedia. Chętnych na rodziców zastępczych można szukać ze świecą - mimo prowadzonych akcji i kampanii. Zapełnione placówki pieczy instytucjonalnej, z której odchodzą doświadczeni pracownicy, bez szans na ustawową poprawę ich warunków pracy, przedstawiają w tej chwili obraz ruiny czegoś, co miało dawać gwarancję bezwzględnego udzielenia zabezpieczenia każdemu potrzebującemu dziecku. W samej tylko Bydgoszczy mamy dzisiaj 27 postanowień sądu do wykonania, w których 42 dzieci oczekuje na zabezpieczenie w pieczy zastępczej. Każdy dzień oczekiwania jest dla tych dzieci ogromnym, traumatycznym przeżyciem. Trzeba też pamiętać, że system rodzinnej pieczy zastępczej skierowany jest na pomoc dzieciom do 10. roku życia. A co ze starszymi, rodzeństwami czy dziećmi z różnego rodzaju dysfunkcjami w sferze emocji i zachowania, czy dziećmi, które z różnych powodów muszą lub chcą opuścić pieczę rodzinną?

 


Pracownicy placówek pieczy zastępczej są tak zdesperowani, że próbują na własną rękę szukać rodzin zastępczych na portalach społecznościowych

 


- Ten kryzys zagraża bezpieczeństwu dzieci, które wymagają wsparcia osób innych aniżeli ich biologiczni rodzice - podkreśla Damian Szwagierczak ze Starostwa Powiatowego w Tarnobrzegu. - - Obecnie w województwie podkarpackim na umieszczenie w pieczy zastępczej oczekują 54 dzieciaczki. To nie jest jedyny problem. Placówki opiekuńcze są przepełnione, od kilku lat zmniejsza się także liczba placówek rodzinnych. Od 2013 roku z rejestru zostało wykreślonych ich aż siedem. Nie lepiej jest w placówkach regionalnych. W województwie podkarpackim są trzy, które mogą zabezpieczyć miejsca dla 65 wychowanków, a jest ich 81. Jeśli dodam, że mamy też braki kadrowe wśród wychowawców i specjalistów, to sytuacja przedstawia się naprawdę dramatycznie. Kryzys jest aż nadto widoczny. Może być jednak jeszcze gorzej. Nie chcemy, aby nasze dzieci trafiały w dorosłym wieku do domów dla bezdomnych - tak jak to się dzieje np. w Stanach Zjednoczonych, gdzie dziecko po opuszczeniu pieczy rodzinnej nie ma założonego procesu usamodzielnienia.

 


Czy jest sposób na rozwiązanie tego kryzysu? Niektórzy nie ukrywają, że należy sięgnąć po nieszablonowe rozwiązania

- Urzędnicy wydziałów polityki społecznej powinni "urealnić" swoje widzenie placówek zamiast sztywnego trzymania się zapisów ustawy - przekonuje Krzysztof Grzegorz Jankowski, dyrektor Bydgoskiego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych. - Tu trzeba sięgnąć po nadzwyczajne rozwiązania, wdrożyć nowe pomysły. I to jak najszybciej. Wszyscy wiemy, że dzieci do lat 10 powinny być w rodzinach zastępczych. I to nie podlega żadnej dyskusji. Zamiast jałowych dyskusji, teoretyzowania, państwo powinno zadbać o przyzwoite wynagrodzenie i zmiany warunków zatrudnienia pracowników w instytucjach pieczy zastępczej; znajdą się wtedy chętni do pracy. Drugim krokiem powinno być poluzowanie sztywnych przepisów dotyczących tworzenia placówek interwencyjnych. Inaczej cofniemy się o kolejne lata ze szkodą dla najważniejszych beneficjentów tego systemu - dzieci.

Pracownicy placówek opiekuńczo-wychowawczych podkreślają, że odchodzenie przez kolejne władze do instytucjonalnej pieczy zastępczej jak do przysłowiowego jeża, przyczyniło się do wydrenowania organizmu, który działał dla potrzebującego dziecka w sposób planowany i wielozadaniowy.

 


- Ponad 17 tysięcy zabezpieczonych dzieci w placówkach, a ponad 1000 dzieci oczekujących - który system to wytrzyma? - pyta Natalia Lejbman

 


Według pracowników tych instytucji, powołane do monitorowania sytuacji w pieczy zastępczej służby wojewodów nic nie zrobiły przez ostatnie lata w tym zakresie.

- To co można zrobić na dziś i już, to powołanie w Sejmie międzyresortowego zespołu specjalistów Edukacji Narodowej, Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, Ministerstwa Sprawiedliwości, Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Rzecznika Praw Dziecka w celu ustalenia zasobów kadrowo-lokalowych poza „zakorkowanym” systemem pieczy zastępczej - apelują.

I wskazują rozwiązania: to m.in. wykorzystanie miejsc np. w bursach, internatach szkolnych, domach pomocy społecznej, młodzieżowych ośrodkach socjoterapii i dostosowanie ich bazy do potrzeb dzieci i młodzieży.

- Żeby nigdy więcej nie trzeba było opłakiwać niepotrzebnej śmierci kolejnych Wojtusiów, jak ten ze Świebodzina - mówią.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tagi:

rodzina zastępcza,  sierociniec, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz