Partner: Logo FacetXL.pl

- Moje pierwsze wrażenia z Marokiem wiążą się z intensywnymi kolorami, zapachami, wyrazistą architekturą zalaną słońcem i wszechogarniającym upałem oraz gwarem na ulicach. To zupełnie inny, egzotyczny świat – mówi Monika Djokovic z Warszawy, która wróciła właśnie z urlopu w Al-Mamlaka al-Maghribijja - czyli Królestwa Zachodu po arabsku.


W Rabacie przy herbacie

 


Stolicą kraju jest Rabat, którego Stare Miasto zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO w 2012 roku. Co ciekawe, Rabat jest traktowany raczej jak prowincja, bo jest dopiero siódmym co do wielkości miastem Maroka. Nazwa Maroko wywodzi się od nazwy miasta Marrakesz, z języka berberyjskiego i nie wiadomo co dokładnie oznacza.

- Tu zachwycają kolory. Zabudowa Marrakeszu ma kolor ceglasty i często jest on nazywany Czerwonym Miastem, Casablanca ma z kolei białą zabudowę, dla zabudowy Essaouiry charakterystyczne są niebieskie dodatki - opowiada Monika Djokovic. – Podziw budzą duże miasta. Marrakesz z placem Jemma el Fna położonym w centrum medyny pełnym zaklinaczy węży, gawędziarzy, handlarzy, akrobatów, kobiet malujących tatuaże z henny, tonącym w dźwiękach afrykańskiej muzyki, z charakterystycznymi bębnami. Po zmroku tłum turystów gęstnieje i każdy pragnie chłonąć atmosferę Maroka. Schronienie przed upałem daje Ogród Majorelle w nowoczesnej części Marrakesz.

Ogród zaprojektował i stworzył w 1923 roku francuski malarz, orientalista Jacques Majorelle. To Eden pełny wielu gatunków sukulentów - kwitnących kaktusów, rozłożystych palm z bambusowym lasem. W jego obrębie znajduje się muzeum poświęcone kulturze Berberów.

Berberowie to bardzo ciekawa grupa etniczna, są rdzenną ludnością Afryki, lecz należą do rasy białej i obyczajami bardzo różnią się od dominujących w tym regionie Arabów. Berberowie są monogamistami, mają duży szacunek do kobiet. Często to kobieta wybiera męża i bywa wielce szanowaną głową rodziny w swoich klanach.

 


Zagraj to jeszcze raz Sam….

 


- W Casablance trzeba zobaczyć monumentalny meczet Hassana II, który jest zbudowany niemal na wodzie – mówi pani Monika. – Jest ogromny, zajmuje 9 hektarów powierzchni. Oprócz meczetu jest medresa, muzeum, biblioteka oraz budynki administracyjne. Największą częścią jest sala modlitw o wymiarach 200 metrów długości i100 metrów szerokości. Mieści nawet 20 tysięcy wiernych. Wysokość sklepienia sięga 60 metrów, które wspierają 13-metrowe kolumny.

Sala główna jest tylko dla mężczyzn, kobiety mogą zajmować jedynie antresole. Te mieszczą około 5000 ludzi.

- Aby muezinom było wygodnie, wewnątrz strzelistej wieży minaretu zainstalowano dwie windy. Wieża wznosi się bowiem na wysokość 210 metrów – dodaje pani Monika. - Fez też zachwyca. Jest plątaniną ulic, na których zlokalizowane są stragany z aromatycznymi przyprawami we wszystkich kolorach, zakładami rzemieślniczymi o różnych profilach - od ceramiki po garbarnie skór. Uliczki są wąskie, bardzo łatwo się w nich zgubić i bardzo trzeba uważać na przejeżdżające jednoślady oraz muły.

Na liście do obejrzenia jest ciekawe Volubilis – to stanowisko archeologiczne, gdzie zachował się duży kompleks ruin rzymskiego miasta i starożytnej stolicy Mauretanii Tingitana - też na światowej liście UNESCO. Są tu mury obronne, forum, Kapitol – który jest kopią świątyni Jowisza z Rzymu, termy, łuk triumfalny oraz domostwa ze starożytnymi mozaikami.

Wodospady – Ouzoud to kolejne wspaniałe miejsce do zwiedzania – oprócz widowiskowej kaskady wodnej, uspokajającego szumu wody i orzeźwiającej mgły wodnej, to rajskie miejsce upodobały sobie makaki berberyjskie.

 


W oparach mięty

 


Pierwsza szklanka miętowej herbaty powinna być mocna jak życie, druga słodka jak miłość, a ostatnia delikatna jak śmierć. Tak mówią w Maroku.

- Miętowa, gorąca herbata jest charakterystycznym i ważnym tu napojem, ma swój rytuał przyrządzania i podawania, który sięga starożytności – mówi turystka z Warszawy. – Aby ją przyrządzić zgodnie z tradycją, potrzebna jest zielona herbata, świeża mięta lub inne świeże zioła, kostki cukru i woda. A co ciekawe, Marokańczycy nigdy nie mieszają herbaty łyżeczką. Przed podaniem przelewają herbatę do szklanki i potem znów przelewają do czajniczka. Czajnik trzymany jest wysoko nad szklanką, dzięki czemu wszystkie składniki mogą się wymieszać. Czynność przelewania powtarza się trzykrotnie, najlepiej na oczach gości.

Marokańska kuchnia jest bardzo aromatyczna i intensywna dzięki bogactwu przypraw; tu spotkamy się z kurkumą, szafranem, curry, imbirem, cynamonem, kuminem, anyżem, sezamem – i długo by wymieniać. Sztandarowym daniem jest jednogarnkowy tadżin, którego bazą jest kuskus i serwuje się go najczęściej w wersji mięsnej z warzywami. W skład wchodzi mięso wołowe, drobiowe, jagnięcina lub baranina z warzywami i ziołami. Tadżin to także nazwa charakterystycznego naczynia, w którym serwowana jest ta potrawa. Popularne są szaszłyki i kebaby.

Koniecznie należy spróbować najpopularniejszej marokańskiej zupy harira, która jest gotowana na bazie baraniny, z soczewicą, ciecierzycą i pomidorami, doprawiona czosnkiem, ziołami i oczywiście z przyprawami.

Tradycyjnym pieczywem jest msemen - tradycyjny marokański chleb typu flatbread. Powstaje z mąki semoliny, cukru, soli, drożdży, ciepłej wody, oleju oraz masła klarowanego. Ciasto wyrabia się do momentu, aż stanie się gładkie, a następnie dzieli na kawałki, spłaszczane i formowane w kwadraty. Piecze się na ruszcie lub patelni. Gdy stanie się chrupiące z zewnątrz i mięsiste w środku, można zajadać solo do herbaty lub kawy, albo nadziewać różnymi mięsami i warzywami.

 

Dziwnym, lokalnym przysmakiem jest tihane - faszerowana śledziona wielbłąda

 


Ten rarytas jest nadziewany mięsem dromadera, jagnięciną, mieloną wołowiną oraz przyprawami, oliwkami i tłuszczem garbowym. Potem wypieka się w piecu chlebowym.

Po upieczeniu, nadziewaną śledzionę wielbłądzią kroi się w plastry, smaży i podaje w formie kanapki z marokańskim chlebem. Nadzienie może być wzbogacone o warzywa, jajka i zioła, a teksturę nadziewanej śledziony opisuje się jako kremową i miękką, o smaku dziczyzny.


W życiu jak na pustyni - oazy i miraże

 


Wytrawni podróżnicy podpowiadają jak robić zakupy w Maroko: ograniczaj swoje gesty, nie zatrzymuj wzroku na jednym przedmiocie i staraj się dać do zrozumienia sprzedawcy, że nie jesteś niczym zainteresowany. Pamiętaj, że proponując przesadnie niską cenę obrazisz sprzedawcę. Nigdy nie zgadzaj się na pierwszą proponowaną cenę! Co ludzie kupują? Dywany i kilimy, lampiony i lampy, ceramikę, miski, poszewki na poduszki, torebki i plecaki z wielbłądziej skóry, biżuterię, herbatę, szkatułki i ręcznie malowane pudełka, herbatę marokańską, przyprawy oraz słynny olej arganowy.

Ceny podstawowych produktów w Maroku są niższe niż w Polsce. Taniej zapłacimy w mniejszych miejscowościach, duże miasta i znane bazary są droższe.

Piwo kosztuje 7-9 zł, butelka wina ok. 30 zł, 0.5 l wódki 15 zł, butelka wody 1,35 zł za 0,33 l, tadżin warzywny 12 zł, rybny 8 zł. Cena za obiad w restauracji to 5-10 euro za osobę – czyli do 45 zł .

Średnia cena zakwaterowania w Maroku jest w zakresie od: 95 zł w hostelu do 200 zł w 3-gwiazdkowym hotelu; w luksusowym to mniej więcej 760 zł.

Transport publiczny: 2,10 zł za bilet w jedną stronę. Cena wynajmu samochodu średniej klasy to około 90 zł. Cena początkowa taxi to średnio 2,90 zł za 1 km podróży.


To trzeba wiedzieć

 


Oficjalną walutą w Maroku jest dirham marokański. 10 dirhamów to około 1 euro, czyli ok. 4,5 złotego. Kartą zapłacicie tylko na stacjach, w hotelach i w niektórych restauracjach. Niezbędna jest gotówka, którą można wypłacić z każdego bankomatu. Zazwyczaj nie ma żadnej prowizji, lub jest niewielka.

Alkohol - jak przystało na kraj muzułmański - nie jest mile widziany i jego dostępność jest ograniczona. Lepiej nie wybierać się na nocne spacery po medinach. Unikać samotnych wypraw na szlaki – korzystać z licencjonowanych przewodników. Nie zaleca się również picia wody z kranu, ze względu na przykre konsekwencje. Zdecydowanie należy się zaopatrzyć w wodę butelkowaną mineralną. Na bazarach i w wąskich uliczkach trzeba zachować czujność. Tak samo na drodze, tu panuje wolnoamerykanka. Warto dbać o strój, unikać zbytniego eksponowania nagiego ciała, starszych muzułmanów mogą zgorszyć nawet gołe łokcie (damskie).

I należy pamiętać, tu nikt nic nie robi dla turystów za darmo, nawet jeśli o nic nie prosiliście, różni naciągacze spróbują coś wcisnąć, namalować tatuaż. Za wszystko trzeba zapłacić. No i unikajcie małp, bo mogą być wściekłe i uwaga na węże zaklinaczy zakładane na szyję, bo z gorąca mogą ukąsić!

 

Tagi:

turystyka,  maroko, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót