- Przed pierwsza wizytą miałem tremę jak cholera – mówi. - Ala mnie uprzedzała, że jej mama nie jest zbyt wylewna, ma swoje zasady, ale zapewniła, że wszystko będzie dobrze.

Z Alą byli razem od roku. Poznali się na studiach. Byli na jednym roku, tylko w różnych grupach. Mieszkała w akademiku. Pochodziła z niewielkiej miejscowości. Do domu miała ponad 200 kilometrów. Tam też mieszkali jej rodzice.

- Planowaliśmy ślub zaraz po studiach – mówi Wojtek. - Mój wujek wyjeżdżał na kilka lat do Kanady i zaproponował mi, że będziemy mogli mieszkać u niego w mieszkaniu. Był wdowcem, nie miał dzieci. A mieszkania nie chciał wynajmować obcym. Mieliśmy o nie dbać. Był tam też niewysoki czynsz.

Podczas jednego z majowych weekendów Ala uprzedziła rodziców, że odwiedzą ich z Wojtkiem.

 

Mieli im powiedzieć o swoich planach, ale przede wszystkim Wojtek miał poznać swoich przyszłych teściów

 

- Ala mnie sama ubrała – mówi. - Garnitur, krawat, biała koszula. I oczywiście bukiet róż dla teściowej. Dla teścia jeden z droższych koniaków.

- Tylko mi tam nie przesadź z alkoholem – ostrzegała Ala.

Wojtek w dniu wyjazdu nie czuł się najlepiej. Nie spał całą poprzednią noc, bo uczył się do ważnego egzaminu. Czuł zmęczenie. Ala prowadziła samochód.

Teściowa okazała się na początku nieco oficjalna. Uścisnęła mu mocno dłoń na powitanie. Najpierw chciał ją pocałować w rękę, ale kiedy poczuł jej męski uścisk, to zrezygnował. Teść niewiele mówił. Widać było, że w domu rządzi mama Ali. Jej mąż miał pewnie niewiele do powiedzenia. Z koniaku wyraźnie się ucieszył. Aż mu oczy zabłysły.

- Na początku rozmowa się nie kleiła – mówi Wojtek. - Wszyscy byli nieco spięci. Nawet Ala. Ja z kolei chciałem zrobić nan nich jak najlepsze wrażenie.

 

Po obiedzie przyszły teść zaproponował po kieliszeczku wódki. Wojtek podziękował. Tłumaczył, że jest niewyspany, przemęczony i że może następnym razem

 

- Teściowa była wyraźnie z tego zadowolona – mówi. - Zapunktowałem. Stwierdziła, że w takim razie, zamiast wódki – tu spojrzała wymownie na męża – moglibyśmy wypić po kieliszku wina.

- To dla mnie może tylko połowę – powiedział przyszły zięć. Zapunktował po raz drugi.

Rozmowa zeszła na temat ich przyszłego życia, planów. Wojtek wspomniał, że myśli o doktoracie po skończeniu nauki. Rzeczywiście przymierzał się do tego. Mama Ali była wniebowzięta. Jeszcze chwilę porozmawiali i mama z Alą wyszły do sąsiadki na pogaduchy.

- To była już starsza pani, która była najlepszą przyjaciółką ich rodziny – wyjaśnia nasz bohater. - Ala ją zresztą bardzo lubiła i dawno się nie widziały. Traktowała ją jak członka rodziny; nawet zwracała się do niej „ciociu”.

Wojtek został sam z teściem. Zaczęli dyskutować o sporcie, potem o samochodach.

- W końcu ojciec Ali powiedział, że skoro „kradnę” mu jego ukochaną jedynaczkę, to on bez wódeczki mi jej nie odda – mówi Wojtek. - Głupio mi było odmówić, widziałem, że od początku – już po obiedzie – liczył na coś mocniejszego. Czułem, że teściowa nie lubi, kiedy pije i mu tego zabrania.

 

Pierwszą butelkę wypili w dość szybkim tempie. O wiele za szybkim

 

- Nalewał raz za razem – mówi Wojtek. - Wiedział, że to nasze picie jest ograniczone w czasie, czyli do powrotu jego żony. Szybko otworzył drugą butelkę. To był samogon. Mocny jak diabli.

Już po kilku kieliszkach Wojtek czuł, że alkohol go rozbiera. Zdjął marynarkę, potem zrzucił krawat. Podwinął poplamione już rękawy nowiutkiej koszuli.

Teść narzucił zabójcze tempo picia. Wojtek w pewnym momencie spasował. Powiedział, że już nie może. Kręciło mu się w głowie, było mu niedobrze. Teść patrzył na niego kpiącym wzrokiem.

W tym czasie przyszła teściowa zachwalała sąsiadce przyszłego zięcia. Wszystkie się zagadały. Nie było ich prawie dwie godziny.

 

- To wiem od Ali. Teściowa mówiła o moim doktoracie, że jestem oczytany, inteligentny, nie przeklinam i co najważniejsze – stronię od alkoholu – dodaje Wojtek

 

Kiedy obie kobiety wróciły do mieszkania – oniemiały. Wojtek w rozchłestanej koszuli obejmował swojego przyszłego teścia za szyję i się całowali. Bruderszaft. Nie zauważyli, że wróciły. Ojciec Ali za moment wrócił do przerwanej z Wojtkiem ożywionej dyskusji i w bardzo niewybrednych słowach wyraził się o jakimś piłkarzu. Wojtek to potwierdził, ale użył takich słów, że mama Ali oniemiała. Czar zięciem prysł jak bańka mydlana.

- Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni byłem tak pijany jak wtedy – mówi Wojtek. - Najgorzej, że jak zobaczyłem Alę z mamusią, to mnie akurat w tym momencie wzięło na wymioty. Ledwo zdążyłem do toalety. Ala mnie zaraz położyła w pokoju na kozetce. Nie byłem w stanie ani siedzieć ani stać. Niewiele zresztą pamiętam. Do toalety biegałem jeszcze ze dwa razy.

Ala w tym czasie tłumaczyła mamie jego niedyspozycję przemęczeniem i niewyspaniem. A i tak najwięcej oberwało się teściowi, który – jak się okazało – w ogóle nie powinien pić z uwagi na problemy z sercem. Kiedy w nocy odjeżdżali, teściowa bardzo chłodno się pożegnała. Teść spał jak zabity. Nie wstał.

 

Nie było to ostatnie tak chłodne pożegnanie Wojtka z teściową…

 

Pół roku po tym niefortunnym dla Wojtka, pierwszym spotkaniu z teściami, odbyło się wesele.

- O tamtej wpadce już dawno zapomniałem – mówi Wojtek. - Ja generalnie nie przepadam za mocniejszymi trunkami, wtedy rzeczywiście się nie popisałem, ale to była wina raczej zmęczenia niż ilości wypitego alkoholu. Na weselu w każdym razie się pilnowałem.

Miesiąc później Ala wyjechała na tygodniowe szkolenie z pracy. Wojtek został sam na „włościach”. Z teściami nie widzieli się od ślubu.

- Ala zadzwoniła któregoś dnia, że jej mama przyjedzie do nas, żeby zabrać jej płaszcz. Kupiła jej w prezencie, ale okazał się za duży i miała go wymienić w sklepie na inny. Miała być w środę lub w czwartek.

 

- Akurat w środę był mecz w telewizji – mówi Wojtek. - Mieliśmy go obejrzeć z kumplami u mnie. Przy piwku i pizzy

 

Wiedzieli, że Ali nie ma.

- Planowaliśmy to już tydzień wcześniej. Mówiłem im, że może wpaść teściowa i że nie chcę kolejnej wtopy. Na wszelki wypadek zadzwoniłem we wtorek wieczorem do teścia. Powiedział, że będą raczej w czwartek. W środę teściowa miała mieć wizytę w przychodni. To była dobra wiadomość. Powiedziałem chłopakom, że mecz jest aktualny, teściowej nie będzie. Luzik.

Trójka jego kolegów była u Wojtka już dwie godziny przed meczem. Na stole stały baterie piwa, reszta chłodziła się w lodówce.

- Jak to na męskiej imprezie, zanim się mecz rozpoczął, mieliśmy już nieźle w czubie. To nasze wspólne oglądanie to już pewna tradycja. Rzadko się spotykaliśmy, a takie spotkania były zawsze okazją do pogadania. Tak było i teraz.

Puste butelki po piwie stawiali gdzie się dało. W pewnym momencie zgłodnieli i zamówili pizze.

- Miały być za pół godziny, akurat w przerwie meczu – mówi Wojtek. - Było tak głośno, że nie usłyszałem dzwonka. Szybko pobiegłem do drzwi. Byłem pewny, że to dostawca pizzy.

To nie był dostawca. W drzwiach stała mamusia. Patrzyła na swojego zięcia, który chwiał się na nogach. Czerwony na twarzy z emocji i wypitego alkoholu. I do tego mętny wzrok.

- Mamusia, dzisiaj? - tyle zdołał wykrztusić.

Okazało się, że teść chciał uprzedzić Wojtka, że plany się zmieniły. Ten jednak nie wyjął telefonu z kurtki, którą po przyjściu z pracy powiesił w szafie.

- Teściowa wzięła płaszcz Ali, popatrzyła na mnie z wyrzutem, głośno westchnęła, pokiwała głową i wyszła bez pożegnania. - Bawcie się dobrze – rzuciła chłodno. - Teściową w ciągu kilku miesięcy widziałem trzy razy, z czego dwa razy jak przez mgłę. Nie wiem, czy Ala ją zdoła przekonać, że ja alkoholu generalnie nie lubię...

Tagi:

teściowa,  małżeństwo, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz