Partner: Logo FacetXL.pl

Oto treść listu:

 


Trzykroć miauknął kot pstrokaty (Makbet)

 


- Śpieszyłam się do pracy, miałam dużo rzeczy do zrobienia, bo robiłam wieczorem imprezę urodzinową, wszystko miałam zaplanowane. No i się wtedy zaczęło. Najpierw zepsuł mi się samochód, a wiozłam tort do firmy i laptop. Tu gorąco, tort śmietanowy z truskawkami, sprzęt i jeszcze torebka. Tragedia. Samochód dwuletni, dobra marka, nie miał prawa się rozkraczyć, a jednak. Pojechałam taksówką. W pracy kolejne nieszczęście, niechcący wylałam kawę na laptop i szlag trafił półroczny raport, nad którym siedziałam kilka dni i wieczorów. Tu już się zdenerwowałam na całego, kierownik mnie objechał, a ja nie wytrzymałam i powiedziałam kilka słów za dużo.

(...) Niestety, nie zrobiłam kopii raportu. Szef obraził się, więc na pewno się na mnie zemści, bo jest złośliwy. Długo nie musiałam czekać, kazał mi zostać po godzinach, by pisać ten cholerny raport skoro jestem taka niekompetentna! Do domu jechałam autobusem, wszyscy wyszli z biura wcześniej, więc nikt mnie nie podrzucił. W autobusie zostawiłam telefon, musiał mi się wysunąć z torebki, albo ktoś mi zwyczajnie go wyciągnął, bo był ścisk, a ja byłam rozkojarzona, bardzo się śpieszyłam. Gdy w domu odkryłam brak telefonu, to ważniejsze było powiadomienie policji o kradzieży niż strojenie się do pubu. Nie mogłam zadzwonić do zaproszonych gości i uprzedzić, że się spóźnię na własną imprezę. Cała akcja zajęła mi dwie godziny. Gdy dotarłam na miejsce, w ubraniu z pracy, spocona i zła, część ludzi już sobie poszła, a mój chłopak i kilka osób byli już nieźle wstawieni. Zamiast życzeń i pytań co się stało, zaczęli mnie opieprzać, że niepoważna jestem, zapraszam ludzi, a potem nie raczę odebrać nawet telefonu. Szczególnie Marek – mój chłopak zachował się jak gnojek: zamiast spytać co się stało, miał największe pretensje! Był oburzony, że musiał się zajmować moimi gośćmi. Zwyczajnie coś mnie trafiło, poryczałam się i uciekłam. Najlepsze jest to, że nikt za mną nie wybiegł. Nawet moja przyjaciółka, Iwona. Zamiast tego pocieszała Marka! Nawet nie mogłam do nikogo zadzwonić i się pożalić, przecież nie miałam telefonu, a laptop szlag trafił.

 


Jak trwoga, to do babci

 


(...) Na drugi dzień, pojechałam do babci, ona zawszy była po mojej stronie. Babcia zapraszała mnie już wcześniej na urodzinowy obiad. Ugotowała moje ulubione pierogi z jagodami i upiekła placek rabarbarowy z kruszonką, a do tego kompot z wiśni. Wszystko babci opowiedziałam i zalałam się łzami. Jak zwykle mnie przytuliła, otarła mi łzy i stwierdziła, że wygląda na to, że ktoś rzucił na mnie urok. Najpierw się roześmiałam, bo w takie głupoty nie wierzę. Babcia i jej rodzice pochodzą z Kresów. Po wojnie przesiedlono ich na zachód Polski. Ma swoje dziwactwa, ale ja tego nie traktowałam poważnie. Zwyczajny folklor. Ale babcia zaczęła prowadzić prawdziwe przesłuchanie. Czy czuję strach, osaczenie. Oczywiście, cały wczorajszy dzień był koszmarem. Czy coś dziwnego wydarzyło się z moimi rzeczami, jakieś dziwne zdarzenia? Pomyślałam, faktycznie, samochód się zepsuł, wypadek z zalaniem komputera, szlag trafił raport! Czy coś mojego osobistego zniknęło? Straciłam telefon! Jeszcze nie byłam przekonana do końca, ale babcia zasiała ziarno zwątpienia. Miałam o czym myśleć, oj miałam...

 

 

 

 


I jeż trzykroć i raz świsnął (Makbet)

 

 

 

 


W domu zaczęłam się zastanawiać, kto mógłby rzucić na mnie urok i dlaczego? Pierwsza myśl, jaka mi zaświtała w głowie, to is fecit, cui prodest – ten uczynił, kto korzysta! Nie miałam pomysłu, kto mógł mnie tak nie lubić. Wtedy przyszła do mnie Iwona, a mnie zaświeciła się czerwona lampka. Po co przyszła, czy coś może knuje z Markiem? Niby nie mogła się dodzwonić, chciała wiedzieć jak się czuję i co to w ogóle było wczoraj. Gdy jej wszystko opowiedziałam, zaczęła mnie żałować. Przyznała, że miałam wyjątkowego pecha. Wtedy opowiedziałam, że jestem pod działaniem klątwy. Najpierw nie mogła uwierzyć, potem zaczęła się tylko śmiać, że chyba zwariowałam i zaczynam jak jej matka bredzić o czarach. Potem przeszła na Marka, zaczęła go tłumaczyć, jak się zdenerwował, gdy nie dawałam znaku życia i wycięłam taki numer na swoich urodzinach. W końcu wywołała u mnie wyrzuty sumienia, że bezpodstawnie go oskarżam. Nieśmiało tylko powiedziałam, że nie musiała go przytulać w trakcie pocieszania. Tylko mnie wyśmiała, też przecież nie była trzeźwa i też się wkurzyła. W sumie może i miała rację. A wtedy zobaczyłam jak zwiędły moje kwiaty. Niby zapomniałam je ostatnio podlać, ale nawet kaktus zrobił się żółty.

(...) Postanowiłam pójść do Marka, wyjaśnić serię tych dziwnych zdarzeń. Pod drzwiami zobaczyłam rozlany olej, akurat przy mojej wycieraczce – może to jakiś zły znak? Samochód nadal stał jak zaklęty, wkurzyłam się, bo to kolejny wydatek na naprawę i tak trzasnęłam drzwiami, że zmiażdżyłam sobie prawie palec! Ruszał się, więc nie był złamany, tylko zrobił się szybko jak balon. Znowu taksówką pojechałam zapłakana i zasmarkana do Marka. Niestety, mój chłopak nie siedział i nie czekał. Jego mama powiedziała, że ktoś do niego zadzwonił i wyszedł. Opatrzyła mi palec, a po wysłuchaniu całej historii stwierdziła, że jestem przewrażliwiona i żebym nie wierzyła w takie głupstwa jak klątwy i zabobony. Wracałam do domu spacerkiem, liczyłam że może Marek czeka na mnie, może Iwona powiedziała mu przez telefon co się stało. Wtedy zobaczyłam, że w piwnym ogródku na rynku, jakby nigdy nic siedzi sobie Iwona z Markiem, popijają piwko i się śmieją. Krew mnie zalała.

 

 

 

 


Harpia woła: czas! już czas! (Makbet)

 

 

 

 


(...) Od poniedziałku postanowiłam skończyć z tymi złymi czarami. Nie chciałam przyznać babci racji, powiedzieć Iwonie, że zamierzam brnąć w czary i walczyć tym samym orężem. Ale postanowiłam, że nikt nie będzie mnie czarował bezkarnie. W pracy siadłam przed komputerem, by pracować nad raportem, ale zamiast tego wyszukałam strony o magii i rzucaniu uroków. Okazało się, że w internecie działa wiele profesjonalnych portali, które rzucają albo zdejmują klątwy.

(...) Najpierw zamówiłam sobie ściągnięcie klątwy – 500 złotych. Trudno, zapłaciłam. Gdy tylko przelałam kasę, przyszedł kierownik i dał mi nowy laptop, ponoć stary da się odpalić i odzyskać dane, ale miał już swoje lata. Powiedział, że z raportem mam czas do jutra wieczorem, bo w środę mamy zebranie z szefem. Nawet się nie darł. Uznałam, że to czary. Zadzwoniła policja, mój telefon się znalazł, wpadł za siedzenie w autobusie, kierowca znalazł i zgłosił!!!

(...) Już byłam jak na skrzydłach. Kolega z biura zapytał o samochód czy odpalił, gdy pokazałam palec i opowiedziałam jak to złośliwe bydlę mnie potraktowało, spytał czy na pewno wyłączyłam światła na noc? Być może wyczerpałam akumulator. Zaprzeczyłam, przecież nie mogłam być taka roztrzepana. Ale gdy się zastanowiła, a po pracy sprawdziłam..i  bingo! Kumpel miał rację. Albo…

 


Wieczorem zadzwonił do mnie Marek i przeprosił za swoje głupie zachowanie. Powiedział, że Iwona mu wszystko wyjaśniła i że głupio wyszło. Obdzwonił już znajomych i opowiedział o moim pechu, zresztą już wcześniej pokrył rachunek w pubie. Kamień spadł mi z serca. Poszłam i wytarłam plamę oleju przy wycieraczce. Na wszelki wypadek plułam trzy razy przez lewe ramię.

(...) Kwiatki podlałam, dodałam nawet nawóz. Kaktus odszedł bezpowrotnie, bo go jakiś pasożyt zaatakował. Odprawiłam babcine zaklęcie, by ładnie rosły. Z wody po obranych i zagotowanych ziemniakach zrobiłam wieczorem, jak się księżyc pojawił, oczyszczający rytuał. Jeśli nie pomoże, to nie zaszkodzi. Tak pełna spokoju i wiary w magię postanowiłam działać dalej.

(...) We wtorek znowu weszłam na magiczną stronę i postanowiłam oddać pięknym za nadobne. Tym razem zamówiłam klątwę na osobę, która rzuciła na mnie urok; wydałam 500 złotych. Trudno, ale sprawiedliwości musi być zadość. A teraz czekałam co będzie.

Na drugi dzień wieczorem przyjechał bardzo zmartwiony Marek. Okazało się, że jego mama złamała nogę i się poparzyła. Potknęła się o kota w kuchni, gdy chciała odcedzić makaron na obiad. Jest w szpitalu. Nie mogłam uwierzyć. Ona!? Ale dlaczego?

 

 

 

 

 

 

Tagi:

magia,  czary, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz