Dlaczego kominiarze kojarzeni są ze szczęściem?
Wiąże się to z historią naprawy kominów. Kiedy stały się coraz powszechniejsze, dochodziło do częstych pożarów osadzającej się w nich sadzy. Było to szczególnie niebezpieczne w przypadku domów drewnianych. Pojawienie się kominiarzy sprawiło, że ilość pożarów zmniejszyła się. To oni dbali o drożność i czystość kominów - tym samym zapewniali bezpieczeństwo. Stąd też widok kominiarza gwarantował szczęście. A łapanie się za guzik na jego widok? Każda gospodyni chciała, żeby kominiarz najpierw zajrzał do jej domu. Stąd łapały go za guzik, dopóki był jeszcze czysty i jego ubranie nie brudziło domostwa. Sami kominiarze byli uważani za bohaterów, a ich zawód był szanowany i niezwykle poważany.
Czarny kot przebiegł ci drogę? Zmień trasę
Wielu z nas tak robi. Ile razy ktoś zawrócił samochodem lub szedł okrężną trasą, kiedy zobaczył na
swojej drodze czarnego kota. Według wierzeń sprzed wieków, istniało przekonanie, że jeśli taki czarny sierściuch idzie w naszym kierunku - to dobry znak. Jeśli zaś przebiega drogę, to zapowiada nieszczęścia i niepowodzenia. Na przejście czarnego kota i związane z tym "konsekwencje", była jednak recepta: splunięcie przez lewe ramię lub właśnie zmiana drogi. Co ciekawe, w Anglii uważa się, że to białe koty przynoszą pecha. Niemcy zaś są przekonani, że spotkanie czarnego kota w pierwszy dzień nowego roku to dobry znak, zwiastun szczęścia.
Skąd się wzięło przekonanie, że czarne koty przynoszą pecha? Okazuje się, że należy cofnąć się do czasów średniowiecza. To wtedy kojarzyły się one z czymś złym. Zazwyczaj były związane z magią, czarami oraz rzucanymi na ludzi klątwami. Stanowiły bowiem atrybut wiedźm i czarownic. Były czymś nieznanym oraz wywołującym niepokój, złym duchem, omenem śmierci, którego ludzie po prostu się bali. A jeśli dodamy do tego fakt, że koty są indywidualistami, chadzają swoimi ścieżkami i kierują się swoją własną, często niezrozumiałą dla ludzi logiką - to tym bardziej roztaczają nad sobą aurę niezwykłej tajemniczości. No, po prostu wiedźmy...
Nie przechodź pod drabiną lub słupem
To również powszechny przesąd, który wielu z nas zna jeszcze z dzieciństwa. Przechodzenie pod rozstawioną drabiną lub słupem - najczęściej betonowym z bocznym ramieniem - wiązało się z przekonaniem, że to przynosi nieszczęście. Skąd takie przekonanie? Niektórzy twierdzą, że już w starożytności uważano, że zakłócenie harmonii i magicznej siły geometrii prowadzi do nieszczęścia. A taką harmonię twporzy m.in. trójkąt - bryła geometryczna, którą uzyskamy, rozstawiając drabinę. Podobnie wygląda przestrzeń pomiędzy słupami, z których jeden jest nachylony pod kątem. Inne źródła podają, że każdy człowiek ma na głowie swojego dobrego ducha. Przechodząc pod drabiną, możemy go strącić, a wtedy - jak wiadomo - nieszczęście gotowe! Według innych teorii, przesąd związany z przechodzeniem pod drabiną wiąże się też z tym, że drabina oparta o ścianę przypomina szubienicę. Przejście pod drabiną wygląda więc jak pójście na egzekucję.
Rozsypałeś sól? Masz przechlapane...
W dawnych czasach sól była uważana za niezwykle cenną substancję, zdolną do oczyszczania oraz odpierania mocy złych duchów. Już ponad 3 tysiące lat przed naszą erą Sumerowie sypali garścią soli przez ramię, by odpędzić pecha. Przypadkowe rozsypanie soli nie wróży jednak nic dobrego - uważano. Był na to jednak sposób i to podobno skuteczny. W takim przypadku liczył się czas. Jak najszybciej trzeba było sypnąć szczyptą soli przez lewe ramię. To tam miał się czaić zły duch. Rzucona sól miała go na chwilę oślepić. Warto dodać, że sól była kiedyś rarytasem. Kosztowała krocie. Gdyby dziś nasi przodkowie zobaczyli, że tonami posypujemy nią dziś ulice w zimie, to złapaliby się za głowę.
Czterolistna koniczyna - ale masz farta!
Ten przesąd towarzyszy ludziom już od starożytności. Ten, kto znajdzie taką roślinę, będzie miał szczęście. Tak wiele osób uważa i dzisiaj. Są tacy, którzy twierdzą, że znalezioną czterolistną koniczynę trzeba zjeść lub wsadzić do buta. Wtedy zadziała magiczna moc tej rośliny. Najbardziej prawdopodobnym źródłem tego przesądu jest fakt, iż starożytni Celtowie wierzyli w wielką moc czterolistnej koniczyny. Uważali, że odpędza ona złe moce. Niektóre tradycje ludowe przypisują inny atrybut dla każdego liścia koniczyny. Pierwszy reprezentuje nadzieję, drugiemu przypisuje się wiarę, trzeci odpowiada za miłość, a czwarty liść przynosi szczęście znalazcy. Jakie są szanse na znalezienie tej czterolistnej koniczyny? Marne. Według ekspertów, zdarza się na raz na pięć tysięcy egzemplarzy tej rośliny. Co ciekawe, koniczyna występuje na wszystkich kontynentach - z wyjątkiem Antarktydy.
Odpukać w niemalowane drewno. Czy ma to sens?
Dla wielu osób - jak najbardziej. Już przed wiekami uważano, że to, co urodzi ziemia, czyli m.in. drewno ma moc odpędzania złych duchów. W czasach celtyckich drzewa otaczano kultem. Składano pod nim ofiary, a ludzie wierzyli, że korzenie drzew docierają do pełnego tajemnic świata podziemnego. Inni wierzyli, że w drewnie "mieszka" zaklęty, dobry duch. Pukanie w drewno miało go obudzić, żeby pokazał "dobrą moc". Do dzisiaj niektórzy pukają w niemalowane drewno przed ważnym wydarzeniem. Ma to przynieść szczęście i powodzenie. A czemu niemalowane? Bo pokryte farbą może mieć zupełnie inną energię. A dzięcioł i jego stukanie? To już zupełnie inna historia...
Źródło:
https://www.komino.net.pl/
https://babuzoo.pl/
https://przewodnikduchowy.pl/