Partner: Logo FacetXL.pl

- Takie rzeczy się czuje – mówi Damian. - Inny dotyk, inny uśmiech. Ewa często bywała w ostatnim czasie zamyślona. Coś dziwnego było w jej zachowaniu. To nie była ta sama Ewa sprzed roku czy dwóch.

 

Początkowo Damian podejrzewał, że żona jest po prostu przemęczona

 

Pracowała w dużej firmie, załatwiała mnóstwo spraw, odpowiadała za duże kontrakty. Często wyjeżdżała służbowo. Dzwoniła wtedy do niego codziennie. Zazwyczaj wieczorami. Opowiadała, jak jej minął dzień, przesyłała zdjęcia. I zawsze było „tęsknię i całuję”. Tak było i teraz, kiedy pojechała do swojej centrali firmy w Austrii.

- Wieczorem jak zwykle zadzwoniła – mówi nasz bohater. - Mówiła, że przez cały dzień nie miała nawet czasu na kawę. Śpieszyła się znów na jakieś wieczorne spotkanie biznesowe. Ale w jej głosie wyczułem coś, co mnie zaniepokoiło. Tego dnia miałem ciężką operację. No tak, nie powiedziałem, że jestem lekarzem. Chirurgiem. Dzień wcześniej mówiłem Ewie o tej operacji. Nawet nie spytała, jak mi poszło. Dziwne, bo zazwyczaj o takich ważnych rzeczach pamiętała. Ale pomyślałem, że wypadło jej to z głowy. Miała przecież ciężki dzień.

Zapytała o to po powrocie.

 

Wieczorem poszli na kolację do swojej ulubionej włoskiej knajpki na rogu

 

Byli tu częstymi gośćmi. Jak zwykle lasagne dla Ewy i spaghetti dla Damiana. Ulubione ich dania, które przygotowywał kucharz-Włoch. Zamówili karafkę wina. Rozmawiali, Ewa opowiadała, jak się zamknęła w Wiedniu w hotelowym pokoju i nie mogła otworzyć drzwi.

- W pewnej chwili powiedziała, że musi pójść do toalety – mówi Damian. - Nie było jej dłuższy czas. Wyszedłem na hol. Stała za filarem i cicho rozmawiała przez telefon. Nie widziała mnie. Zauważyłem tylko, że się zalotnie uśmiecha podczas rozmowy. Tak, zalotnie. Znam przecież jej każdy uśmiech. Wiem, kiedy uśmiecha się ze szczęścia, a kiedy z musu. Ten był ze szczęścia.

Ewa zobaczyła męża. Szybko coś powiedziała do telefonu i się rozłączyła. Spojrzała z uśmiechem na męża. Ale w jej oczach zauważył też zakłopotanie.

- Szef zadzwonił – zaczęła się tłumaczyć. - Mówił, że Austriacy zgodzili się na nasze propozycje. Chodziło o jakieś duże zamówienie.

 

Tego wieczoru Damian stracił i humor i apetyt

 

Nie dokończył kolacji, ani wina. Tłumaczył Ewie, że następnego dnia od rana ma studentów na oddziale i musi jeszcze coś przygotować. Wrócili do domu. W nocy długo nie mógł usnąć. Ewa już spała jak zabita. Spojrzał na zegarek. Była druga. I wtedy rozbłysł wyświetlacz telefonu. Nie jego. To był SMS na telefonie Ewy. I cichy sygnał powiadomienia. Żona nawet nie drgnęła. Korciło go, żeby zobaczyć, kto tak późno wysyła wiadomości, ale…

- Nie chciałem przekroczyć pewnej bariery – tłumaczy Damian. - Kontrolowanie Ewy, sprawdzanie jej telefonu? Nie chciałem się bawić w detektywa. Nigdy nie daliśmy sobie powodu, żeby się o coś podejrzewać czy obwiniać.

Coś jednak musiało się wydarzyć, bo Damian zaczął od tego czasu uważniej obserwować zachowanie Ewy. Wspomniał o nocnym SMS-ie. Zażartował, że przez niego nie mógł zasnąć, bo bał się, że to z banku o podniesieniu raty kredytu.

- Ewie nie udało się ukryć niepokoju, jak jej powiedziałem o tym SMS-ie – mówi Damian. - Rzuciła tylko, że nie przeglądała wiadomości. Wydało mi się to dziwne, bo zazwyczaj robi się to na bieżąco. Ewa zaraz jednak zmieniła temat, powiedziała, że się spieszy i poszła do pracy. Ja zresztą też.

 

Przez kolejne dni wciąż odczuwał niepokój. Miał wrażenie, że żona coś przed nim ukrywa

 

- Niby wszystko było jak dawniej, ale Ewa coraz częściej wracała później z pracy – mówi. - Wcześniej też się jej to zdarzało, bo ma taką pracę, ale nigdy się nie tłumaczyła tak szczegółowo ze spóźnienia jak teraz. Zdziwiło mnie to. Zwłaszcza, że dziwnym trafem co jakiś czas zupełnie przypadkowo spotykała dawne koleżanki z pracy czy ze szkoły. Coś mi tu nie pasowało.

Któregoś dnia Ewa powiedziała przy śniadaniu, że wróci później w pracy, bo mają jakąś pilną naradę. Pożegnali się jak zwykle. Buziak i klaps. Zawsze tak robili.

- Byłem tego dnia w klinice do 19 – mówi Damian. - Zrobiłem jeszcze zakupy. Zadzwoniłem do Ewy. Chciałem spytać, kiedy będzie w domu. Myślałem o zrobieniu dla nas kolacji. Chciałem z nią porozmawiać. Spytać, czy nie ma mi nic do powiedzenia. Byłem w rozterce, bo nie wiedziałem, czy jestem przewrażliwiony, podejrzewając ją o jakiś romans, czy może się mylę.

Nie odebrała telefonu. Stanął na chwilę w zatoczce. Wysłał SMS-a. Też bez odpowiedzi. Wtedy podjął decyzję.

 

- Skręciłem w stronę jej biura - mówi. - To był odruch. Po raz pierwszy w życiu chciałem sprawdzić, czy żona mnie nie oszukuje

 

Na parkingu nie było jej auta. Wiedział, gdzie znajduje się sala konferencyjna. Z drugiej strony budynku. W oknach sali było ciemno. Podobnie jak w innych. Nie chciał pytać o nic portiera na recepcji. Wiedział, że ta nasiadówka, o której wspominała, to chyba ściema. Wrócił do domu.

- Przyszła po 23 – mówi Damian. - Tłumaczyła, że zebranie się przedłużyło. Udałem, że jej wierzę.

Przez kolejny tydzień Ewa wracała do domu tuż po pracy. Żadnych już zebrań, koleżanek. Wszystko wyglądało normalnie. Poza jednym: pewnego razu – wieczorem – stwierdziła, że zapomniała czegoś z samochodu. Szybko się ubrała i kiedy wychodziła, Damian zauważył kątem oka, że chowa telefon do kieszeni. Nabrał od razu podejrzenia. Miała przecież pójść tylko do samochodu. Kiedy drzwi się za nią zamknęły – wyjrzał ostrożnie przez okno.

- To był tylko pretekst z jej strony – mówi. - Od razu zaczęła wybierać jakiś numer. Rozmawiała przez kilka minut. Doszła do samochodu. Tak, jakby czując, że mogę na nią patrzeć, otworzyła drzwi, chwilę postała, rozmawiając przez cały czas i je zamknęła. Nawet do środka nie zajrzała.

Kiedy wróciła, Damian udawał, że pracuje na laptopie. O nic nie pytał. Poszła do kuchni. Po kolacji zaczęli oglądać coś w telewizji.

- Kiedy poszła do łazienki, szybko przejrzałem jej telefon. Ostatnie połączenie. Kierunkowy +43. Wiedziałem, że to Austria.

 

Tydzień później miał już pewność, że jego podejrzenia były słuszne. Ewa miała kochanka

 

- To była środa – mówi Damian. - Miałem wolne trzy dni po dyżurach. Dzień wcześniej, w szpitalu postanowiłem, że będę łazić za Ewą krok w krok, żeby się dowiedzieć prawdy. Nie, nie mówiłem jej o tym austriackim numerze w jej telefonie.

Przez pierwsze dwa dni nie wydarzyło się nic, co mogłoby go zaniepokoić. Trzeciego dnia zaparkował niedaleko jej parkingu. Widział jej forda. Około 17 wyszła z biura. Długo rozmawiała przez telefon, delikatnie gestykulując. W końcu wsiadła do samochodu. Na szczęście ruch był niewielki i Damiana od jej forda oddzielały tylko dwa samochody.

- Jechała w stronę domu – mówi. - Na kolejnym skrzyżowaniu powinna skręcić w lewo. Kiedy wybrała przeciwny kierunek, poczułem się dziwnie. Może to głupio zabrzmi, ale w tym momencie nabrałem pewności, że mnie zdradza. Tylko dlatego, że skręciła w stronę nowego osiedla domków jednorodzinnych.

Nie musiał długo za nią jechać. Ewa zatrzymała się przed jednym z pierwszych domków. Parterowy, z wielkimi oknami i starannie przystrzyżonym trawnikiem. Zadzwoniła domofonem. Furtka otworzyła się w tym samym momencie. Nie wyglądało to na przypadkową wizytę. Ktoś na nią czekał. Nie zauważył dokładnie tego „ktosia”.

 

W drzwiach mignęła mu jedynie postać wysokiego mężczyzny. Był w szlafroku

 

- Miałem dwie godziny, żeby sobie to wszystko poukładać w głowie – mówi Damian. - Kochałem Ewę. Nigdy w życiu jej nie zdradziłem. Ufałem jej. Wydawało mi się, że jesteśmy dobraną i zgodną parą. A teraz siedzę w samochodzie i czekam, jak moja Ewa zabawia się z jakimś facetem. Różne myśli przychodziły mi wtedy po głowie. To były dwie, cholernie długie godziny. Najdłuższe chyba w moim życiu.

W końcu wyszła. Damian stał za zaparkowanym, przeszklonym busem. Kilka metrów od domu, gdzie spędziła te dwie godziny. Mógł dokładnie się im przyjrzeć. Był starszy od Damiana. Szpakowate włosy, dobrze zbudowany. Nie, nie był już w szlafroku. Widocznie gdzieś wychodził, bo miał na sobie garnitur. Zatrzymali się przed furtką. Trzymał w ręku telefon. Przytulił się do Ewy, wyciągnął rękę z aparatem do góry i zrobił zdjęcie. Selfie. W tym samym momencie rozległ się głos dzwonka w jego telefonie.

- Tak, wtedy zapisałem sobie ten numer w swoim telefonie – dodaje Damian.

Kiedy wyszedł zza busa, Ewa ze zdumienia stanęła jak wryta. Najpierw spojrzała na Damiana, który trzymał telefon przy uchu, potem na swojego kochanka, który po raz kolejny wypowiadał swoje „halo”. Damian po chwili demonstracyjnie odsunął rękę od ucha i przerwał połączenie. Wtedy zrozumiała. Wciąż jednak obydwoje nie wykonali żadnego ruchu, żadnego gestu. Patrzyli, jak Damian wsiada do swojego auta i odjeżdża.

 

- Tak, rozwodzimy się – potwierdza Damian. - Tego dnia Ewa o wszystkim mi powiedziała

 

Nie miała wyjścia. Jakoba poznała w Wiedniu. To jeden z biznesmenów, z którymi jej firma współpracowała. Zaczęło się od niewinnego romansu. Ten dom w Polsce był wynajęty, a on sam co kilka tygodni tu przyjeżdżał. To do niego wtedy dzwoniła na tej naszej kolacji. Miałem nosa. I niestety złe przeczucia. Nie potrafię jej wybaczyć. Przynajmniej na razie. A tych dwóch godzin spędzonych pod domem kochanka to nie życzę najgorszemu wrogowi. To bardzo bolało. Bardziej aniżeli wtedy, kiedy dowiadujesz się o samej zdradzie.

 

 

 

Tagi:

miłość,  zdrada, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz