Władysław Arzymanow urodził się 30.VII.1913 r. w Jałcie. Jego matka była Polką, a ojciec Rosjaninem. Rodzice zmarli w Rosji w okresie I wojny światowej.

Nie wiemy w jakich okolicznościach Władysław przyjechał do Polski i zamieszkał w Puławach. Być może ściągnęła go rodzina, ponieważ w Puławach wychowywała go najpierw babka, a później ciotka.

Uczył się w siedmioklasowej szkole powszechnej we Włostowicach (dziś dzielnica Puław). Już wtedy jego marzeniem była służba w Wojsku Polskim. W archiwum rodzinnym zachowało się szkolne wypracowanie napisane w maju 1927 r., w którym czternastoletni Władysław napisał:

„Obecnie moim ideałem jest zostać kadetem. Gdy za parę tygodni otrzymam świadectwo z ukończeniem siedmiu klas szkoły powszechnej napiszę, aby władza korpusu kadetów dopuściła mię do egzaminu konkursowego. Ach! Żebym tak mógł się dostać do tej wymarzonej szkoły; mógłbym wtedy powiedzieć, że dzieli mnie tylko część drogi do ukończenia mego celu. Jednak pozostałoby mi dużo do wykonania, abym mógł spełnić swą powinność względem Ojczyzny. Zawód wojskowy byłby dla mnie najulubieńszą pracą i starałbym się swoje obowiązki wypełnić z największą dokładnością. Dobro Ojczyzny – to mój ideał, jemu chcę tylko służyć. Do zrealizowania swego zamiaru mogą stanąć na przeszkodzie warunki finansowe, nie mam bowiem rodziców, a opiekunowie moi są niezamożni. Gdybym nie zrealizował swego zamiaru, byłbym całe życie nieszczęśliwym”.

 

Korpus Kadetów w Rawiczu (1927-1932)

 

Obawy Władysława nie były całkowicie bezzasadne. W okresie II Rzeczypospolitej Korpusy Kadeckie, których było trzy, cieszyły się opinią placówek o bardzo wysokim poziomie. Były to szkoły średnie, w których nauka trwała 5 lat i kończyła się maturą.

- Były to szkoły elitarne, ale w najlepszym znaczeniu tego słowa – wyjaśnia Robert Och. - Mimo bardzo trudnego egzaminu wstępnego, chętnych było zawsze kilkakrotnie więcej niż liczba wolnych miejsc. Dlatego ustalono zasady kolejności przyjmowania.

Pierwszeństwo przysługiwało sierotom po żołnierzach WP, poległych w walkach o niepodległość Polski, po nich – synom inwalidów wojennych i kawalerów Orderu Virtuti Militari. Następnie – synom oficerów i podoficerów zawodowych w służbie czynnej lub na emeryturze, pozostającym pod ich opieką, sierotom po urzędnikach państwowych, nauczycielach i ofiarach wojny.

Dopiero po nich – w miarę wolnych miejsc – przyjmowano pozostałych kandydatów.

Arzymanow zdał w 1927 r. egzamin konkursowy i jako sierota po ofiarach wojny został przyjęty do Korpusu Kadetów nr 3 w Rawiczu. Po 5 latach nauki zdał maturę i został powołany do służby czynnej.

Przeszkolenie odbył w Batalionie Podchorążych Piechoty w Różanie, a następnie skierowano go do Szkoły Podchorążych Artylerii w Toruniu. 3-letnią naukę ukończył w stopniu ogniomistrza podchorążego.

Komendant Szkoły Podchorążych płk Michał Gnoiński w opinii o absolwencie podkreślił:

 

„Towarzysko obyty. Inteligentny. Uczy się łatwo. Fizycznie wytrzymały i wyrobiony”

 

Z taką opinią i nominacją na podporucznika, Arzymanow otrzymał przydział do 3. Pułku Artylerii Lekkiej w Zamościu.

Po roku służby dowódca pułku, pułkownik Wacław Szalewicz wystawił młodemu oficerowi opinię, w której czytamy: „W pracy niezmordowany. Troskliwy o żołnierzy. Pracuje nad sobą. Za mało energiczny i bardzo uparty”.

Z tą energią nie było chyba tak źle, skoro dowódca dywizji, generał Bortnowski w swojej opinii napisał: „Młody oficer z fantazją i temperamentem tak w służbie jak i poza służbą. Może wyrobić się na tęgiego oficera”.

Następny rok był dla Władysława okresem wytężonej pracy. Dużo czasu poświęcał na dalszą naukę, ponieważ miał zamiar studiować ekonomię. W trzecim roku służby W. Arzymanow doskonali także swoje umiejętności jeździeckie – sporty konne stały się jego prawdziwą pasją.

W ocenie rocznej pracy napisano: „Na poligonie i w czasie manewrów powierzone mu zadania wykonuje zupełnie dobrze, wykazując zrozumienie w rozwiązywaniu poszczególnych sytuacji. W czasie strzelania poza znajomością instrukcji wykazał dużo spokoju i pewności. Szkolił systematycznie i umiał podejść do żołnierza, to też wyniki miał dobre”.

Ocenę tę rozwija w swojej opinii jego przełożony, ppłk Tomasz Nowakowski: „Oficer bardzo temperamentny i zapalający się do powierzonej mu pracy, w której osiąga bardzo dodatnie rezultaty. Wszechstronnie wysportowany – dobrze wychowany. Bardzo dobry dowódca plutonu i oficer zwiadu dyonu i adiutant dywizjonu”.

 

Wrzesień 1939

 

W kampanii wrześniowej walczył w 3. Zamojskiej Dywizjii Piechoty Legionów będącej częścią Armii „Prusy”. Los tak sprawił, że w pierwszych dniach września 1939 r. jego dywizjon przybył w okolice Puław i wszedł w skład zgrupowania ppłk. Zygmunta Bierowskiego. Jego zadaniem była obrona Wisły na odcinku Puławy-Kazimierz. Bateria Arzymanowa miała bronić puławskiego mostu. Jego stanowisko z małym działkiem znajdowało się na wzgórzu obok kościoła Wniebowzięcia NMP.

 

Na kurierskim szlaku

 

Po kampanii wrześniowej Arzymanow przedostał się na Węgry, gdzie otrzymał misję powrotu do kraju z rozkazami dla tworzącego się ruchu oporu. Żołnierski obowiązek kazał mu ruszyć na kurierski szlak. Kurierzy przeprowadzali z kraju przez „zieloną granicę” ludzi zagrożonych aresztowaniami, dostarczali ich na terytorium Węgier, skąd tych, którzy byli zdolni do pełnienia służby wojskowej, przerzucano dalej do Francji, aby tam zasilali oddziały wojska polskiego. Trasę między Węgrami a Polską odbywał kilkakrotnie. W czasie swej bardzo trudnej, odpowiedzialnej i niebezpiecznej służby został schwytany przez Niemców, ale udało mu się uciec i mimo rany postrzałowej, zdołał przeprowadzić na Węgry grupę polskich żołnierzy.

 

Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie

 

Po wyleczeniu ran, przedostał się do Syrii, gdzie tworzyła się Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich. Dowodząc dywizjonem artylerii dał się poznać w boju jako doskonały dowódca, jego pododdział miał najmniejsze straty w ludziach.

Awansowano go za to do stopnia majora – był najprawdopodobniej najmłodszym majorem w Polskich Silach Zbrojnych na Zachodzie. Razem ze swoją brygadą walczył w Tobruku, pod El Alamein oraz w kampanii włoskiej pod Monte Cassino, Ankoną i Bolonią. Gdzieś między Afryką a Włochami poznał swoją przyszłą żonę – Leonardę Kudzinz z Nieświerza. Pobrali się w maju 1945 r. Po demobilizacji wyjechali do Anglii i tam zamieszkali.

Władysław Arzymanow zmarł w 1968 r. w wieku 55 lat. Pochowany został na cmentarzu Kensal Green, na którym chowano polskich emigrantów od XIX wieku. Żołnierskie zasługi Władysława Arzymanowa doceniono poprzez uhonorowanie go licznymi odznaczeniami polskimi i brytyjskimi, m.in.: Krzyż Walecznych (dwukrotnie), Krzyż Monte Cassino, Africa Star, The War Medal 1939-1945.

 

Pamięć

 

Arzymanow miał troje dzieci, które los porozrzucał po świecie. Barbara pozostała w Anglii, Jerzy wyjechał do Stanów Zjednoczonych, a Andrzej do Hiszpanii. Ale pamięć o ojcu była wśród nich cały czas żywa. W 1967 r. Jerzy przyjechał wraz z ojcem do Puław. Pamięta, jak ojciec pokazywał mu miejsce, gdzie stało działko broniące mostu i pamięta jak wspominał, że słyszał niemieckie czołgi po drugiej stronie Wisły. Pozostały po nim także pamiątki: zdjęcia, odznaczenia, mundur.

W kościele Matki Bożej Różańcowej w Puławach znajduje się pamiątkowa tablica poświęcona majorowi.

Tagi:

wojna,  polskie siły zbrojne, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz