Partner: Logo FacetXL.pl

- Nie znałam ani słowa po szwedzku, jechałam tam, by pracować i mieszkać w wolnym kraju, chciałam lepszego życia dla siebie i moich małych dzieci. Wiedziałam, że to uporządkowana, zielona kraina, z trollami z baśni, pierniczkami z cynamonem i imbirem, piosenkami ABBY i dobrym królem – opowiada Joanna Yosufi, która w Szwecji mieszka od 33 lat.


Na początku nie było łatwo

 

- Do Szwecji pojechałam za mężem, też obcokrajowcem, który kończył w Polce medycynę. Skończyłam Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie, pracowałam dwa lata jako inżynier rolnictwa i urzędnik w urzędzie wojewódzkim, ale nie mogłam się w tamtej Polsce odnaleźć – mówi Joanna. – To był schyłek PRL-u i początek jeszcze nie wiadomo jakiego państwa. Polska bazarów, kombinacji, biurokracji i tej cwaniackiej obyczajowości, którą wymuszał na ludziach chory system. Jak wielu, chciałem żyć w spokojnym, zachodnim kraju, z szansami dla ludzi, którzy chcą pracować na siebie i zapewnić potomstwu dobre życie.

Lekko nie było. Najpierw był ośrodek dla uchodźców w Göteborgu; każdy musiał ukończyć podstawowy kurs języka szwedzkiego. Migranci otrzymywali lokal, prawo do pobytu, PESEL jakieś pieniądze w formie pożyczki.

- Chciałam się uczyć, dobrze poznać język i zrobić kursy dokształcające, aby w przyszłości mieć lepszą pracę - wspomina Joanna Yosufi. – Było mi łatwiej, bo miałam studia i znałam dobrze język niemiecki. Państwo szwedzkie bardzo pomogło, gdy zobaczyli, że z mężem nie przyjechaliśmy, by żyć z zasiłku, tylko że chcemy coś robić. Zaczęli w nas inwestować - mieszkanie trzypokojowe, kursy podyplomowe po ukończeniu rozszerzonego języka szwedzkiego i pierwsze prace. Zaczęliśmy w sklepach, ale jeszcze się dokształcałam. Mąż to samo.

 

Teraz Joanna jest księgową w Urzędzie Miasta Halmstad. Zanim trafiła do tej pracy, podniosła kwalifikacje w dziedzinie ekonomii i administracji, a dotarcie do tego miejsce trwało 8 lat.

- Było warto – przyznaje. – Ale tu szansy nie dostaje się za darmo. Musisz dobrze pracować i pokazać, że ci zależy. Mąż też dał sobie radę, po latach jest managerem jednego z amerykańskich koncernów o zasięgu światowym z filią w Halmstad. Daliśmy radę. Teraz żyjemy na poziomie klasy średniej, nie boimy się o pracę. Wykształciliśmy dzieci, które dobrze sobie radzą, już nie są migrantami jak my.

 


Dojenie opiekuńczego państwa

 


Szwecja dba o swoich obywateli na różnych poziomach. Dzieci chodzą do przedszkoli dopasowanymi do zarobków rodziców. Wyżywienie w placówkach edukacyjnych w Szwecji jest darmowe i pożywne. Także służba zdrowia była i jest jedną z lepszych na świecie.

- Każdy ma coś takiego jak bon na leki do pewnej wysokości, to samo z kosztami wizyt u lekarzy i terapeutów – mówi nasza rozmówczyni. – Gdy przekroczysz określony limit, to państwo pokryje resztę kosztów. Fakt, że nie jest łatwo przekonać osobę w recepcji, u której się rejestrujesz do lekarza, aby nie odesłała cię z kwitkiem, bo samo przejdzie. Gdy uzasadnisz potrzebę leczenia danej choroby, to już masz bardzo dobrą opiekę. Oczywiście, trzeba czasami się wykazać anielską cierpliwością, ponowić prośbę o zarejestrowanie do specjalisty, ale państwo cię nie zostawi na pastwę losu. Usługi medyczne są na bardzo wysokim poziomie. Nie musisz chodzić prywatnie. Szwecja płaci.

W latach 90. problem z mieszkaniami nie istniał. Każdy, kto ukończył 18 lat otrzymywał od państwa socjalny lokal, musiał tylko za niego płacić czynsz.

- To eldorado się skończyło – opowiada Joanna. – Do Szwecji przyjechało bardzo wielu migrantów, najpierw byli to uchodźcy po wojnie na Bałkanach, potem właściwie niekontrolowany napływ migrantów z Azji i Afryki, wielu nie ma zamiaru pracować, chcą żyć na koszt Szwecji.

Na rynku zaczęło brakować mieszkań, ceny nieruchomości wystrzeliły w górę. Teraz za mkw. mieszkania w mieście takim jak Halmstad płaci się ok. 30-50 tys. koron (ok. 11-19 tys. zł), za dom na wsi ok. 80 mkw. 4 mln koron (ok. 1,5 mln zł), dom nad morzem lub jeziorem nawet do 10 milionów koron (ok. 4 mln zł).

Dom (120 mkw.) w mieście takim jak Göteborg to ponad 7 milionów koron (2,6 mln zł), mniejsze miasta - za 100 mkw. ponad 5 mln koron (ok. 1,9 mln zł), w Sztokholmie ceny biją rekordy, zależy od dzielnicy.

- Szwecja nadal jest państwem opiekuńczym, lecz zbyt ufna polityka wobec wszystkich dobiega końca – uważa Joanna. – Zimnym prysznicem był ogromny napływ młodych mężczyzn z krajów pozaeuropejskich, bez jakichkolwiek kwalifikacji, chęci do pracy i nauki - tylko z roszczeniową postawą. Potem naszedł COVID, Szwedów dobiła wojna na Ukrainie i groźby Rosji. Nagle to wydawałoby się bezpieczne i neutralne państwo, które nie przeżyło nigdy wojny, zrozumiało, że nie ma gwarancji pokoju. Rząd i różne partie polityczne zrozumiały, że czas na zmiany. Szwecja musi się dopasować do nowych zasad, dawny system się nie sprawdza. Wchodzimy do NATO, kraj się zbroi, organizuje armię, słyszymy zapowiedzi zaostrzenia zasad przyjmowania migrantów oraz większych wymagań od tych, którzy są na razie gośćmi. Ma być mniej socjalu za nic, każdy kto chce zostać, będzie musiał udowodnić, że się sam utrzyma. Więcej wędek, mniej ryb - mówi się w Szwecji. Każdy ma znać język, prawo oraz obyczaje, jakie obowiązują w tym kraju.

 


Zimny Szwed, ale ciepły w środku

 


- Gdy tu przyjechałam, to zaskoczyła mnie nieufność, duża rezerwa w relacjach ze Szwedami, musieli być po drinku, aby czuć się bardziej swobodnie – przyznaje Polka. – Z czasem, gdy lepiej poznawałam tych ludzi, okazywali się normalni, mili, przyjacielscy. A przede wszystkim bardzo uczciwi i pomocni. Mam duże grono szwedzkich znajomych i przyjaciół. Absolutnie nie dają mi odczuć, że jestem tu obca. Zresztą tu jest wielu ludzi z całego świata, z którymi pracuję, lub są parami szwedzkich znajomych. Nie ma żadnych problemów o podłożu nacjonalistycznym. Nie w takich środowiskach.

Szwedzi są bardziej oszczędni od Polaków, czasem do przesady i bardzo ciekawscy, czasami nawet wścibscy. Lubią wiedzieć, co się u kogo dzieje, co kto kupił i ile kto zarabia.

- W relacjach damsko-męskich są bardzo ostrożni. - śmieje się Joanna. – Aby przełamać lody, szukają okazji do spotkania przy drinku. Alkohol ich ośmiela, ale nie są nachalni.

Szwecja ma swoją kuchnię; jest dość ciężka ze względu na klimat, dominują ryby, owoce morza, potrawy z łosia, wieprzowina i wołowina. Często dziczyzna, która jest do kupienia, bo to kraj wielu myśliwych i gęstych borów. Wizytówką są kulki mięsny w sosie.

- Kulki dodaje się do makaronów, ryżu, z pieczywem, kaszami. Króluje makaron, bo się szybko robi i Szwedzi podają go z przeróżnymi sosami – wylicza Joanna. – Oczywiście jak wszędzie, są pizze, steki. Uwielbiam szwedzkie torty kanapkowe i tradycyjny kanapki z krewetkami. 

Dla koneserów są suszone ryby, które łowi się latem, suszy na święta i nazywa się to lutfisk w tłumaczeniu sztokfisz. Smakuje jak wata gdy się namoczy i ugotuje. Do tego jest specjalny sos i dopiero daje specyficzny smak. Kuriozum kulinarnym jest surströmning, czyli sfermentowany śledź, który kładzie się na chleb chrupki albo cienki miękki, plus ser żółty, szczypiorek lub cebula czerwona, masło, serek homo, koperek i ziemniaki.

- To tak śmierdzi, że nawet się nie zbliżam, bo nie dam rady wziąć do ust, a co dopiero połknąć – śmieje się Joanna. – Ciekawostką obyczajową jest kaffegök, czyli kawa z domieszką bimbru lub koniaku. Popularna na wsi, a to stąd, że dawniej uważano, że kukułka przynosi nieszczęście. Szczególnie, gdy się ją usłyszy (kukanie) z rana na czczo i żeby temu zapobiec, to z rana piło się profilaktycznie tą kawę z domieszką antykukułkową. Bardzo sprytnie!

Z ciast na szwedzkich stołach królują wszelkie paje, czyli nasze tarty, ciasta czekoladowe z sosami. Skandynawowie są w światowej czołówce jeśli chodzi o zjadanie cukierków i wypijanie kawy. Przerwa na kawę to dla Szweda święty czas.

Ludzie północy lubią się zabawić.

- Potrafią celebrować święta. Mnie zachwyca zwyczaj zabawy zwanej Sobótką, to taka nasza noc Świętojańska - przyznaje Joanna. – Ludzie zbierają się na placach, na środku wbijają wysoki słup w kształcie krzyża, udekorowany kwiatami, gałęziami brzozy, wstążkami, na krańcach ramion wiszą wianki kwietnie. To symbol fallusa, ma przynosić urodzaj. Zabawa zaczyna się od godz. 15 - są tańce, biesiady, dzieciaki ganiają po placu, a biesiadnicy rozpoczynają dzikie tańce wokół słupa.

Sobótka jest okazją do jedzenia pierwszych młodych ziemniaków ze śledziami i kwaśną śmietaną ze szczypiorkiem. Obowiązkowo są także truskawki i tort truskawkowy.

 


Szwedzi nie wylewają za kołnierz. Lubią wszelakie trunki

 


Na wsiach tradycyjnie pędzi się bimber. Ponieważ alkohol jest dostępny tylko w sklepach państwowych i to w bardzo wysokich cenach, ludzie wzięli się na sposób i jeżdżą mostem nad Sundem - do Niemiec po tańsze procentowe zapasy. Bardzo lubią piwo i wino. Zawsze świętują wszelkie okazje, lubią się spotkać, coś uczcić, albo zwyczajnie pójść do pubu spędzić razem wesoło czas. W firmach i urzędach są bardzo popularne wspólne wypady w celu rekreacyjnym. To pozwala zacieśniać kontakty towarzyskie.

- Kontakty międzyludzkie są bardzo ważne, Szwecja to zimny i ciemny z braku słońca kraj przez ponad pół roku – opowiada. - Trudno mi było do tego mokrego zimna i ciemności się przyzwyczaić, w dodatku na południu i w okolicach wybrzeża bardzo wieje. Bywa ciężko. Najbardziej lubię wiosnę i lato, są krótkie, ale za to jest jasno nawet nocą. Wszędzie dużo zieleni, kwiatów, pięknie śpiewają ptaki, chce się żyć. Po tylu latach w tym kraju nie czuję się Szwedką, Polką też już nie. Jestem gdzieś pomiędzy. Rozmawiałam z innymi Polakami, którzy tu mieszkają od lat. Czują tak samo. Polskę mam we krwi, moje dzieci mówią i czytają po polsku, polskiego uczę także wnuki, bo co roku odwiedzamy moją ojczyznę.


CENY:

 


Bilety na autobus w Halmstad 29 kr (11 zł) pojedynczy, 50 kr (19 zł) dobowy

Pociąg z Halmstad do Göteborg - 130 km 1. klasa - 334 kr (126 zł), 2 . klasa 275 kr (104 zł). Ceny są płynne - im bliżej daty podróży, tym drożej.

Limit bonów na świadczenia medyczne: na leki - 2600 kr (988 zł), a na wizyty u lekarza i zabiegi medyczne 1300 kr (494 zł) na rok.

Wizyta u lekarza - 120 kr (45 zł), specjalista 200 kr (76 zł).

Jedzenie

mleko 1,5% - 18,90 kr (7 zł) najtaniej

masło 600 g - 60 kr (22 zł)

chleb 550 g - 21,9 kr (8,3 zł)

olej słonecznik litr - 37,90 kr (14,4 zł)

bułka 6,90 kr (2,6 zł)

serek biały homo 200 g - 13,5 kr (5,1 zł)

kurczak udka 1 kg - 60 kr (22,8 zł)

kawa mielona 450 g - 42,90 kr (16,3 zł)

obiad lunch zwykła restauracja - 120-130 kr (45-50 zł); lepsza restauracja to podwójnie

wódka absolut bezsmakowa 0,7 l - 247 kr (93,8 zł) 

piwo 0,5 l powyżej 20 kr (7,6 zł)

wino od 80 kr w górę (30 zł)

 


Średnia pensja w Szwecji wynosi ok. 36 tys. koron - ok. 14 tys. zł

 

 

 

 

 

Tagi:

podróże,  szwecja, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót