Wszyscy wiemy co oznacza okres przydatności, termin ważności, czy należy spożyć do....Z jednym z takich napisów spotykamy się na co dzień, o ile oczywiście czytamy etykiety na opakowaniach produktów zakupionych przez nas. Bardzo często, pomimo szczerych chęci, nie możemy tego napisu odnaleźć, ponieważ jest tak umiejscowiony, że nigdy by nam do głowy nie przyszło, żeby tam go szukać. Sam spotkałem się z wydrukowaną datą przydatności do spożycia, na wewnętrznej stronie zakrętki butelki z oranżadą. Data ważna, ponieważ po jej upływie producent zakupionego towaru nie bierze odpowiedzialności za stan naszego zdrowia, po jego spożyciu. Tak jakby się

w ogóle nim przejmował, ale niech mu tam będzie. Jemu nakazali drukować, a nas namawiają by czytać i przestrzegać. I mają rację, gdyż każda zawartość, zbyt długo zamknięta w odosobnieniu, może stać się mieszanką wybuchową.

 

A jak jest z czasem ? Czy czas może się przeterminować?

Nie mam tutaj na myśli terminów, które nam wyznaczono do załatwienia jakiś spraw. Myślę o naszym czasie... czasie wewnętrznym, który miarowo odmierza każdą naszą myśl i każdy stan naszej świadomości. Nasz zegar biologiczny odmierza czas nieubłaganie. W odróżnieniu od normalnego zegara, który odlicza mijające sekundy dla całej ludzkości, tego wskazówki odmierzają wyłącznie nasze być, albo nie być.

Już jako dzieci z zainteresowaniem obserwujemy otaczający nas świat i chcemy stać się jego elementem. Na pytanie – kim chcesz zostać jak dorośniesz ? - śmiało wymieniamy co najmniej kilka zawodów którymi jesteśmy zafascynowani. Są to: strażak, policjant, żołnierz, lekarz, czasami ksiądz. Strażak ratuje ludzi i gasi pożary, policjant kieruje ruchem na skrzyżowaniu, żołnierz pilnuje granic, lekarz leczy choroby, a ksiądz chodzi w fajnej sukience i wie co mu babcie opowiadają na spowiedzi. Kiedy już zaliczymy kilka szczebli naszego podstawowego wykształcenia priorytety nam się zmieniają. Wtedy chcemy zostać: mechanikiem, kierowcą, gitarzystą w zespole rockowym, albo inżynierem. Po zdobyciu ostatniego szczebla ( teraz znowu będzie ich osiem ) nie wiemy nic. Powinniśmy odpowiedzieć sobie konkretnie na pytanie jaką szkołę wybrać, a tu pustka w głowie. Z reguły to wtedy rodzice decydują o dalszej naszej karierze i to oni chcą nas zrobić adwokatami, lekarzami, wirtuozami gry na fortepianie, czy dyplomatami.

Nasz zegar niezmiennie podąża tymczasem do przodu i póki co jego wskazówki pokrywają się z tymi na ścianie. Swoją przyszłość wykuwamy na ekranie komputera, zdobywając jedną po drugiej bazy wirtualnych przybyszy z planety X. Jeżeli z nimi sobie poradziliśmy, to żadne problemy współczesnego świata, nie są w stanie nas zaskoczyć. Sukcesy w klasie biol – chem słabe, nawet wstrzymanie wypłaty kieszonkowego niewiele pomogło, co najwyżej upewniło w przekonaniu odebrania praw rodzicielskich naszym prawnym opiekunom.

Czas biegnie nieubłaganie, a świadomość jaka była taka jest. Pani od biologii ugięła się pod wpływem łez matki ( sama ma syna w tym wieku, więc rozumie ) i dopuściła do matury. Szkoda tylko, że na egzamin nie może pójść za niego, ale kilka szybkich korepetycji i co prawda ledwo ledwo, ale świadectwo maturalne jest.

Zegar wewnętrzny odnotował krok do przodu i uwolnił w związku z tym pewną liczbę hormonów, w szczególności testosteronu. W młodym organizmie się zagotowało. Miejsce bohaterów gwiezdnych wojen, zajęły blondynki i brunetki, rudymi również nie pogardzi. Mamie marzy się ginekolog w rodzinie, czemu nie, jemu również odpowiada ta specjalizacja. Ojciec remontował mieszkanie profesorowi Uniwersytetu Medycznego, więc znajomości się przydały. Sześć lat ślizgania się po akademickich korytarzach, zdobywania specjalizacji i w końcu pierwszy samodzielny dyżur na szpitalnym oddziale. Wskazówki normalnego zegara obracały się 28 lat, a wewnętrznego znacznie mniej. Chociaż czas biologiczny pokrywa mu się z czasem ziemskim, uświadomił sobie, że nie potrafi samodzielnie myśleć i samodzielnie podejmować decyzji. Odpowiedzialność jaka na nim zaczęła spoczywać, powoduje popłoch i ogranicza zdolność trzeźwego myślenia. Czas, ten wewnętrzny, trochę mu się przeterminował. Stracił, co najmniej kilka lat. Roztrwonił go na nic nie znaczące drobiazgi, które z normalnym dojrzewaniem nie maja nic wspólnego. Od niego samego zależy dalsza przyszłość. Czy poradzi sobie z samym sobą i zrobi odpowiedni krok naprzód, czy zatrzyma się w miejscu i będzie w dalszym ciągu oczekiwać na to, by ktoś za niego podejmował decyzje.

Podałem tutaj przykład lekarza, ale to może dotyczyć również każdego z nas. To my rodzice, bardzo często zaburzamy pracę wewnętrznego zegara naszych dzieci, wyręczając je niejednokrotnie w podejmowaniu decyzji, braniu odpowiedzialności za błędy, czy ucząc je zasad protekcji, niejednokrotnie hamując w nich rozwój samodzielności. Ojcowie, bądźcie prawdziwymi ojcami a nie tylko tymi na papierze. Wasz syn powinien z waszych ust się dowiedzieć, że nie tylko adwokat lub lekarz to jest gość. Jest nim również ten, który remontuje mu dom, naprawia samochód czy chociażby posprząta. Żadna praca nie hańbi, a ktoś ją przecież wykonywać powinien. Pokażcie im jakie błędy sami popełniliście i jak się można przed nimi ustrzec. Dojrzewający nastolatek już dawno przestał wierzyć w waszą nieomylność, więc korona wam z głowy nie spadnie, a wręcz przeciwnie, możecie stać się prawdziwym autorytetem dla młodego człowieka. Dzięki temu jego czas się nie przeterminuje i za kilka lat powie wam przy szklance piwa – tato, ty to jesteś gość, dzięki za wszystko.

Henryk Sadurski

Tagi:

męskim okiem,  ojciec,  syn,  rodzicielstwo,  czas, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz