Diana od razu zrobiła na wszystkich duże wrażenie. To była jej pierwsza praca. Skończyła renomowaną uczelnię, znała biegle niemiecki i angielski, do tego niesamowicie bystra i inteligentna.

- Ale to nie wszystko – mówi Karol. - Pamiętam, że kiedy pierwszy raz weszła do biura, to mężczyźni nie mogli oderwać od niej wzroku. Wysoka, zgrabna, z długimi blond włosami i do tego duże, piwne oczy. Kobiety z zazdrością patrzyły na jej figurę. Miała tez olśniewający uśmiech, że niektórym nogi z wrażenia się uginały.

 

Tak jak Karolowi. Diana spodobała mu się już od pierwszej chwili, kiedy weszła do jego gabinetu

 

- Została moją asystentką – mówi – Poprzednia poszła na urlop macierzyński. Była dużo starsza od Diany, ale miała też duże doświadczenie.

Nowa asystentka okazała się nie tylko piękną i atrakcyjną kobietą; imponowała pewnością siebie, co niektórych wprawiało w zakłopotanie, ale była bardzo rzetelna, staranna i niezwykle pracowita. Jak trzeba było zostać po godzinach, nie kręciła nosem, tylko od razu zabierała się do pracy. Nic dziwnego, że wróżono jest dużą karierę.

- Lubiłem przebywać w jej towarzystwie – mówi Karol. - Miała dar przekonywania, robiła to do tego z takim wdziękiem, że trudno było jej się oprzeć. Nic dziwnego, że niektórzy nasi kontrahenci podpisywali wynegocjowane przez nią umowy bez zmrużenia oka. Może nie końca, bo wielu nie mogło oderwać wzroku od jej dekoltu. Nie była jednak osobą, która w jakikolwiek sposób prowokowała mężczyzn. Owszem, była dość bezpośrednia, ale nie zdarzyło się, żeby przekroczyła kiedykolwiek jakieś granice. Była lubiana przez wszystkich, może z wyjątkiem kilku kobiet, które nie kryły rozczarowania, że Diana bardzo szybko stała się pupilką także prezesa. Jako kobieta bardzo mi się podobała. Nawet za bardzo.

 

Karol miał niecałe 30 lat, kiedy ożenił się z Agatą. Była lekarzem. Poznali się w szpitalu

 

- Byłem jej pacjentem – mówi. - Operowała mnie na przepuklinę. Przyplątało się jakieś paskudne zakażenie i leżałem dłużej w szpitalu. Dzięki temu widziałem moją lekarkę codziennie. Z Agatą pewnego dnia dość długo rozmawiałem w jej gabinecie. Na pewno o wiele dłużej niż rutynowa rozmowa między pacjentem a lekarzem. Okazało się, że mamy kilku wspólnych znajomych.

Po wyjściu ze szpitala dowiedział się właśnie od nich, że Agata jest rozwódką. Mąż narobił jakiś długów i zwiał z Polski. Zostawił ją bez żadnych skrupułów. Nawet nie zadzwonił.

- Po jakimś czasie poszedłem do niej do szpitala na kontrolę – mówi Karol. - To było już późnym popołudniem. Byłem jej ostatnim pacjentem. Znowu długo rozmawialiśmy, mówiła, że jej samochód się zepsuł, oddała go do warsztatu. Wtedy zaproponowałem, że ją odwiozę. I tak się zaczęło między nami. Zaczęliśmy się spotykać i po roku wzięliśmy ślub.

 

Agata zaszła wkrótce w ciążę. Urodziła syna. Jasiem, jak trochę podrósł zajęła się teściowa Karola. Agata wróciła do pracy.

 

- Byliśmy bardzo wtedy zapracowani – mówi Karol. - Wracaliśmy późno, często Jaś już wtedy spał. Agata miała dyżur za dyżurem. Ja też ciągle w rozjazdach.

Nie mieli zbyt wiele czasu dla siebie.

- Po urodzeniu syna, żona dość dużo przytyła. Już nie była szczuplutką panią doktor jak wcześniej. Wiele razy skarżyła mi się, że źle się z tym czuje. Niby w żartach dodawała, że jak nie schudnie, to zacznę się oglądać za młodszymi i szczuplejszymi. Śmieliśmy się przy tym. Nigdy jej nie zdradziłem. Nie miałem też ku temu nigdy okazji, ani takowej nie szukałem.

W pracy jednak czasami łapał się na tym, że przy Agacie tracił pewność siebie. Onieśmielała go.

 

Kiedy nie widziała, uważnie ją obserwował. Lubił patrzeć, jak coś robi. Szczególnie jak pisała na komputerze.

- Miała piękny profil. Najbardziej jednak lubiłem, kiedy przy pisaniu zdmuchiwała kosmyk włosów. Wiem, że to głupie, ale robiła to tak zabawnie, a jednocześnie dziecinnie, że czułem mrowienie na całym ciele.

 

Bywały dni, kiedy Karol nie mógł się już doczekać, aż ją zobaczy. W weekendy z kolei nie wiedział, co ma ze sobą robić. Brakowało mu jej śmiechu, przekomarzania się.

 

- Nie, to nie była jakaś szczenięca miłość – zastrzega się. - Byłem chyba bardziej zauroczony Dianą. Wnosiła coś takiego pozytywnego, że czasami miałem ochotę podejść do niej i ja po prostu mocno przytulić. Nic więcej.

Podobał się kobietom. Czuł to. Miał ponad 190 cm wzrostu, był wysportowany i taką też miał sylwetkę. Chodził od lat na siłownię, biegał, jeździł na rowerze. Dbał o siebie. Zawsze używał dobrych, markowych perfum. Miał śniadą cerę i ciemne, bujne włosy.

- Miałem słabość do Agaty, ale nigdy nie próbowałem jej w jakikolwiek sposób dać do zrozumienia, że jest dla mnie kimś więcej niż asystentką. Owszem, była w pracy wyjątkowa, bo systematycznie pięła się po szczeblach kariery, coraz lepiej zarabiała, ale sobie na to zasłużyła sumiennością i pracowitością. Nie dlatego, że była wyjątkowa ładna i miła.

 

Raz w roku w firmie organizowali imprezę integracyją. Ta ubiegłoroczna była wyjątkowa. Karol najchętniej wymazałby ją jednak z pamięci

 

Wyjątkowa impreza, bo dwudniowa. Wyjazdowa. Do tej pory firma organizowała takie spotkania w samym mieście lub blisko niego. Przed trzy lata – z powodu koronowirusa – imprez nie było. Rok temu wszyscy doszli do wniosku, że trzeba to nadrobić. Padł pomysł wyjazdu w góry na dwa dni. Wszyscy się zgodzili. Wynajęli cały pensjonat w Bieszczadach, autokar i ruszyli w trasę.

- Siedziałem z przodu z Dianą – mówi Karol. - W końcu była moją asystentką, nikogo to nie dziwiło. Nigdy nie rozmawiałem z nią o jej życiu prywatnym. Nie chciałem jako przełożony, żeby się krępowała. Sama zaczęła mi opowiadać o sobie. Być może odważyła się na to ze względu na alkohol, który już w autokarze wprawił wielu w radosny nastrój.

Dowiedział się, że dzięki ojcu zna tak perfekt niemiecki. Pochodził z Bawarii. Jej matkę poznał na targach książki. Mama Agaty pracowała w wydawnictwie, on był pisarzem. Zmarł na raka, kiedy Agata miała 14 lat. Mieszkali kilka lat w Monachium, potem w Polsce. Po jego śmierci zostali już na stałe w kraju. Mieszkanie w Niemczech zostawili. Jej mama często tam jeździ. Agata jest jedynaczką, z mamą są najlepszymi na świecie przyjaciółkami. Dodała też, że bardzo się cieszy pracując z Karolem.

 

- Było to miłe – powiedział. - Znałem ją już na tyle, że wiedziałem, że mówi to szczerze. Nie była typem kobiety, która lubi się przypochlebiać swoim przełożonym

 

Na miejsce dotarli około południa. Była piękna, wiosenna pogoda. Obiekt był nowoczesny, powstał zaledwie dwa lata temu. Miał nawet basen. Nie brakowało też atrakcji, w tym m.in. zaplanowane ognisko i tańce. Jak to najczęściej bywa na tego typu imprezach, alkohol lał się strumieniami. Nie wszyscy wytrwali do ogniska. Część osób zmożonych trunkami, już po obiedzie wybrała łóżko zamiast zabawy.

- Na ognisku też siedziałem tuż obok Agaty – mówi Karol. - Nigdy nie piłem zbyt dużo alkoholu, tym razem jednak czułem, że muszę sobie zrobić przerwę. Trochę mi zaszumiało w głowie. Chciałem pójść na chwilę do pokoju, żeby z pół godzinki poleżeć. W tym samym czasie Agata stwierdziła, że pójdzie do siebie po gitarę, którą zabrała ze sobą. Wspomniała, że to właśnie ojciec nauczył ją grać. Poszliśmy razem. Mieliśmy kawałek do przejścia, bo ognisko było nieco oddalone od głównego budynku. Trochę chwiałem się na nogach, kilka razy Agata mnie podtrzymała. Zatrzymaliśmy się przed jej pokojem. Nagle wpadło mi do głowy, żeby jej zaproponować przejście na ty. Do tej pory tego nie robiłem. Wolałem w pracy bardziej oficjalną formę. Agata nie kryła zaskoczenia, ale widać było, że spodobał jej się mój pomysł.

 

- No to zapraszam na brudzia – powiedziała

 

Otworzyła drzwi do pokoju. Alkoholu miałem już dosyć, dlatego nalałem mineralną do hotelowych szklaneczek.

Bruderszaft nie zakończył się niewinnym, symbolicznym pocałunkiem.

- Nie wiem do dzisiaj, jak to się stało, ale w pewnym momencie, kiedy poczułem blisko zapach jej ciała, to straciłem głowę. Mocno ją przytuliłem i namiętnie zacząłem całować. Najpierw w usta, potem po szyi. Nie broniła się. Zaczęła mi rozpinać koszulę. Po chwili byliśmy już w łóżku. Było wspaniale. Agata miała cudowne ciało. Zupełnie się zatraciłem.

Kiedy skończyli, to nagle otworzyły się drzwi. Z tego wszystkiego zapomnieli je zamknąć. W progu stał jeden z pracowników. Zastępca kierownika działu. Ledwo stał. Chwiał się na nogach. Musiał pomylić pokoje. Wybełkotał jakieś przeprosiny i zaraz wyszedł.

 

- Był kompletnie pijany, ale na pewno nie na tyle, żeby nie dotarło do niego, że nakrył swojego dyrektora w łózko z jego asystentką – mówi Karol

 

Nie wrócił już na ognisko. Poszedł do swojego pokoju. Agata pocałowała go w policzek na dobranoc.

- Trochę głupio wyszło, ale nie żałuję – powiedziała. - Idę na ognisko.

Następnego dnia wszyscy mieli zaplanowany długi spacer po szlaku. Karol na początku unikał wzroku Agaty, ale potem szedł już obok niej. Nie wracali do wczorajszego zdarzenia.

- Tego, który nas widział, nie było – dodaje Karol. - Pewnie odsypiał. Zobaczyłem go dopiero przy autokarze, jak już mieliśmy wyjeżdżać. Miał podkrążone oczy. Widać, że dokuczał mu kac. Pozdrowił mnie jak zwykle. Nie czułem się jednak przy nim komfortowo.

 

W pracy o imprezie mówiło się jedynie przez kolejne dwa dni. Potem wszyscy zapomnieli o wyjeździe. Prawie wszyscy

 

- W stosunkach z Agatą nic się nie zmieniło. Wprawdzie niektórzy byli zaskoczeni, że jesteśmy na ty, ale nikt tego nie komentował. Ani razu nie wspominaliśmy z nią tego naszego spotkania w pokoju. Obydwoje uznaliśmy, że był to spontaniczny, niezobowiązujący seks i nic więcej. Byłem jej wdzięczny, że zachowywała się zupełnie naturalnie. Dalej mi się bardzo podobała, ale wiedziałem też, że nie mogę się w to w jakikolwiek sposób angażować. Po kilku miesiącach zapomniałem o tej imprezie.

 

Przypomniał mu ją zastępca kierownika. Złożył mu niespodziewaną wizytę w gabinecie

 

- Już miałem wychodzić do domu. Do tej pory widziałem go wiele razy na korytarzu czy naszych zebraniach, zawsze grzecznie się ukłonił, raz nawet coś zagadał – tłumaczy Karol. - Tym razem jednak przyszedł w konkretnym celu. Najpierw przeprosił, że mi zawraca głowę, wspomniał, że na tej imprezie przeholował z alkoholem, że zazwyczaj to nie pije, a potem przeszedł do konkretów.

Stwierdził, że pracuje tu już ponad 20 lat, a ostatnią podwyżkę miał cztery lata temu.

- Co pan na to, panie dyrektorze? - spytał i wymownie spojrzał na swoje przełożonego.

Karol zrozumiał. To pytanie zawisło gdzieś w powietrzu, ale wiedział, co ma o tym myśleć.

- Przemyślę to i dam panu wkrótce odpowiedź – odpowiedział Karol po dłuższej chwili milczenia.

 

Od tej rozmowy minęło już pół roku. Karol dał mu podwyżkę. Całkiem przyzwoitą. Za jakiś czas premię. Też niemałą.

- Boję się, że na tym się nie skończy – mów Karol. - Nie wiem, co zrobię, jeśli wpadnie mu do głowy, że chce być moim asystentem...

 

 

 

 

 

 

 

 

Tagi:

zdrada,  kochanka,  małżeństwo, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz