Partner: Logo FacetXL.pl

Oto treść listu (fragmenty):

 


(...) Anię poznałem na studiach. Była w mojej grupie. Na początku nie zwracałem na nią uwagi, ale po jakimś czasie zauważyłem, że wyróżnia się na tle innych. Zawsze szykownie ubrana, oaza spokoju, świetnie przygotowana na zajęcia. Do tego ten uśmiech, który onieśmielał. Trzymała się raczej na uboczu, najczęściej zajęta lekturą książki. Kiedyś ją o to spytałem. Większość z nas nie rozstawała się ze smartfonem. A ja najczęściej widziałem ją właśnie z książką w ręku. Stwierdziła, że to dzięki rodzicom pokochała książki. Nie uznawała e-booków. Mówiła, że książki mają specyficzny zapach i swoje własne życie.

(...) Zaimponowała mi swoją wiedzą, oryginalnością. Miała swoje zdanie i czasami na zajęciach dyskutowała z wykładowcami, zwłaszcza kiedy się z nimi w pewnych kwestiach nie zgadzała. Lubiłem z nią rozmawiać, mówiła barwnie, ciekawie i miała niezwykle ciepły głos.

 


Byłem - co tu ukrywać - oczarowany Anią. Imponowała mi na każdym kroku. Chyba dobrze się czuła w moim towarzystwie, bo zaczęliśmy się coraz częściej spotykać

 


Była zupełnie inna od dotychczasowych dziewczyn, z którymi dotąd byłem. Interesowała się i poezją, i muzyką, mogłem z nią też godzinami dyskutować nawet o motoryzacji. Była niesamowita. Miała nawet dużą wiedzę o piłkarskiej ekstraklasie.

(...) Pobraliśmy się zaraz po obronie. Pół roku przez ślubem straciła ojca. Zginął w wypadku. Wjechał w niego pijany kierowca, kiedy wracał z pracy. Mój przyszły teść był po zawale i wszędzie chodził pieszo. Tak mu zalecił lekarz. Ania była z nim bardzo zżyta. Nie chciała jednak przekładać daty ślubu. Mówiła, że ojciec - gdyby żył - na pewno by tego nie chciał. Wesele były skromne. Nie chcieliśmy robić hucznej imprezy.

(...) Zamieszkaliśmy w mieszkaniu Ani, które dostała w spadku po dziadku. Było gustownie urządzone, przytulne, z dużym balkonem. I widok na las. Cisza, spokój. Do centrum było wprawdzie dość daleko, ale dobrze się nam tu mieszkało.

Ania pracowała w dużej firmie reklamowej. Była grafikiem. Dobrze zarabiała od samego początku. Jej szefowie zaproponowali jej etat jeszcze na studiach. Była naprawdę dobra w swoim fachu. W firmie wiedzieli, że warta jest dużych pieniędzy. I skusili ją, mimo że miała jeszcze trzy inne oferty. Tu jednak czuła się najlepiej, miała duże pole do samodzielności i mogła wykorzystywać w pełni swój potencjał.

Ja też nie miałem powodów do narzekania. Kolega jeszcze z dzieciństwa został szefem biura prasowego w korporacji i namówił mnie, żebym dołączył do jego zespołu. Praca podobała mi się.

 


Kontakt z mediami, konferencje prasowe, wywiady przed kamerami - nie będę ukrywać, że mi to imponowało

 


Nie miałem nigdy tremy przed publicznymi wystąpieniami, zawsze chwalili mnie w szkole za lekkie pióro, do tego dobrze wyglądałem w garniturze. Tak twierdziła przynajmniej Ania. Ale powiem nieskromnie, że rzeczywiście nieźle się prezentowałem na telewizyjnym ekranie.

(...) Byłem przekonany, że ze mną jest wszystko w porządku. Nie było. Razem zrobiliśmy badania. Winne były moje plemniki. Dlatego Ania nigdy nie zaszłaby ze mną w ciążę. Nie analizowaliśmy tego, nie braliśmy pod uwagę adopcji. Przyjęliśmy do wiadomości, że nie będziemy mieć dzieci. I tyle. Pogodziliśmy się z tym, chociaż moi rodzice nie kryli rozczarowania. Zawsze marzyli o wnuczce. Mama Ani nigdy nas o to nie pytała. Zresztą po śmierci męża zamknęła się w sobie, miała zaburzenia lękowe, potem wpadła w depresję.

(...) W naszym małżeństwie od początku było fajnie. Nie potrafię znaleźć innego określenia. Po prostu fajnie.

 


Nie pamiętam, żebyśmy kiedykolwiek się poważnie pokłócili. Zawsze znajdowaliśmy kompromis

 


Fakt, że pracowaliśmy bardzo dużo, widywaliśmy się często dopiero późnym wieczorem, kiedy każdy z nas marzył tylko o położeniu się do łóżka. Jak mieliśmy wolne weekendy, to odsypialiśmy. W łóżku było wszystko ok, ale z czasem seks gdzieś schował się na drugi plan. Jeśli już - to szybko, namiętnie i po tym albo zasypialiśmy od razu, albo Ania jeszcze czytała książkę.

Powodziło nam się super. Dobrze zarabialiśmy, stać nas było kilka razy w roku pojechać gdzieś do ciepłych krajów, oczywiście all inclusive. I do tego mieliśmy spore oszczędności na kontach i lokatach.

(...) Dotychczas nigdy Ani nie zdradziłem. Nawet mi to przez myśl nie przeszło.

 


Kiedyś nawet mój najlepszy przyjaciel spytał mnie przy piwie, czy miałem kiedyś skok w bok. Był zaskoczony, kiedy usłyszał, że ja bym swojej Ani nigdy tego nie zrobił

 


Wiedziałem, że on od czasu do czasu lubi sprawdzić, jak wygląda seks z innymi kobietami. Nigdy tego nie komentowałam, nie oceniałem. Ale takie romanse to nie moja bajka.

(...) Magda przyszła do firmy jako młoda, energiczna i przebojowa pracownica biura prasowego. Miała już doświadczenie w mediach, pracowała wcześniej w radio, telewizji. Wniosła tyle energii w pracy, że ciężko było za nią nadążyć. Faktem jest, że nie dała sobie w kaszę dmuchać. Jak trzeba było, to potrafiła zbesztać na konferencji dziennikarza albo wytknąć mu jego niekompetencje. I to było wszystko na granicy dobrego smaku, bo nie szczypała się w język. Ale jak trzeba było, to zachowywała się jak wytrawny dyplomata. I najważniejsze - onieśmielała swoich rozmówców. Miała niebanalną urodę. Taką, jakiej trudno się oprzeć. Długie, w miedzianym odcieniu włosy, zgrabne nogi i figura modelki. Rzadko który mężczyzna mógł powstrzymać wzrok, żeby nie zauważyć też jej kształtnego biustu. Jedyną jej wadą było to, że paliła papierosy i smak i przeklinała jak szewc.

(...) Nie ukrywam, że podobała mi się. Czasami obserwowałem ją ukradkiem. I kiedyś przyłapała mnie na tym, że ją uważnie obserwuję. Nie był to pierwszy raz.

 


I wtedy po raz pierwszy poczułem, że miałbym ochotę się do niej przytulić. A jeszcze jak uśmiechnęła się wtedy tak zalotnie i wyzywająco, to przez moment pomyślałem, że mi się coś przewidziało

 


To nie było przewidzenie. Kilka tygodni później uprawiałem z Magdą seks. W biurze. Tego dnia zostaliśmy dłużej, bo kończyliśmy kwartalne raporty. Zeszło nam do późna. Kiedy wyłączyłem komputer i wstałem zza biurka, to Magda podeszła do mnie od tyłu i nagle się mocno przytuliła. Zanim zdążyłem zareagować, sięgnęła ręką po pasek od moich spodni. I stało się. To ona przejęła całą inicjatywę. Ja po kilku jej dotknięciach dłonią po całym ciele straciłem głowę. Było szybko, dziko i namiętnie. A kiedy skończyliśmy, Magda mnie delikatnie pocałowała w usta, pogłaskała po policzku i po prostu wyszła. Długi czas siedziałem jeszcze w biurze i próbowałem to sobie wszystko jakoś poukładać. Miałem mętlik w głowie.

Następnego dnia Magda miała wolne. Zobaczyłem ją dopiero po weekendzie. Zachowywała się tak jak zwykle. Ani razu nie robiła żadnych aluzji to tamtego wieczoru, była naturalna, wesoła, uśmiechnięta.

 


Miałem wyrzuty sumienia. Źle się z tym czułem. Podświadomie starałem się być czulszy dla Ani, kupiłem jej nawet kwiaty

 


Nie był oto czymś wyjątkowym. Wszystko było tak jak dawniej. Miałem jedynie swoją skrytą tajemnicę. Sumienie gryzło, ale z drugiej strony od czasu do czasu wracałem myślami do tego wieczoru i co tu gadać - były to jednak miłe wspomnienia, a co najgorsze, to czułem, że chętnie bym to zrobił z Magdą jeszcze raz.

(...) Tak się też stało. Niedługo potem wyjechaliśmy na szkolenie. Cztery osoby z biura, w tym Magda. Podczas kolacji zaczęła mnie dotykać nogą pod stołem. Prowokowała. Nie będę kłamać, że nie było to miłe. I tuż po kolacji spędziłem kilka godzin w jej hotelowym pokoju. Na szczęście ona jako jedyna z naszej czwórki była na innym piętrze. Nikt nie zauważył, kiedy wracałem od niej do swojego pokoju.

Z Magdą spotykam się potajemnie raz, dwa razy w miesiącu. To ona mówi, kiedy i gdzie mamy się spotkać. Zdarza się, że jedziemy do motelu czy pensjonatu. Oddzielnie, każdy swoim samochodem. Czasami jesteśmy godzinę, czasami dłużej. Seks. Za każdym razem nowe doznania. I za każdym razem Magda mnie na nowo czymś zaskakuje. Pod tym względem jest niesamowicie kreatywna, nie ma żadnych zahamowań. W życiu czegoś takiego nie doświadczyłem.

(...) Kocham Anię. Wiem, jak to brzmi. I że jest to hipokryzja. Wiem też, jak wiele ryzykuję. Nie umiem jednak oprzeć się Magdzie. I nie oceniajcie mnie. Ja do tej pory też nie brałem pod uwagę, że kiedykolwiek zdradzę swoją żonę. A robię to regularnie. Ale najgorsze jest to, że z jednej strony mam olbrzymiego kaca moralnego, a z drugiej nie mogę się doczekać następnego spotkania z kochanką.

Tagi:

kochanka,  żona,  zdrada, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz