Są małżeństwem od piętnastu lat. Zgodnym, przykładnym i kochającym się. Tak przynajmniej było do dnia, kiedy Rafał wypaplał Ani, że ją zdradził.

- Wypaplałem, bo trudno to inaczej określić – mówi. - Żałuję, że się wtedy nie ugryzłem w język.

Nie wiem, co chciałem przez to osiągnąć. Ani mnie to nie pomogło, ani mojej żonie.

 

Zdradził ją jeden, jedyny raz. Żałuje tego, ale czasu już nie cofnie

 

- To było na imprezie integracyjnej – mówi. - Co roku gdzieś wyjeżdżamy z pracy. W ubiegłym roku byliśmy nad morzem. Jak zwykle mnóstwo alkoholu, był zamówiony kabaret, potem kolacja, tańce, jakieś konkursy. Do północy wiele osób miało już dosyć. Byli zmorzeni alkoholem.

Monika zawsze się podobała Rafałowi. Pracowała w księgowości. Zgrabna blondynka o niebieskich oczach. Do tego panna. Miała wielu adoratorów w pracy.

- Siedzieliśmy na imprezie obok siebie – mówi Rafał. - Fajnie nam się rozmawiało. Potem były tańce. Wystarczyło, że raz, drugi mocniej się do mnie przytuliła, spojrzała mi głębiej w oczy, a ja w jej dekolt i wylądowaliśmy u mnie w pokoju. Zupełnie straciłem wtedy głowę. Po godzinie wyszła do siebie. To był krótki, namiętny seks. Bez żadnych zobowiązań. Rano, jak się obudziłem, miałem straszne wyrzuty. Zadzwoniłem do Ani. Śmiała się, że mam chyba niezłego kaca, bo jestem jakiś spięty. Powiedziałem, że ją kocham i że jutro się widzimy.

Tego dnia mieli zwiedzanie muzeum, wieczorem firmowe, pożegnalne ognisko.

 

Z Moniką rozmawiali, jakby kilka godzin nic się między nimi nie przydarzyło. A zwłaszcza przygodny seks

 

Zachowywali się zupełnie naturalnie – tak jak dobrzy znajomi z pracy.

Następnego dnia, wieczorem leżał już z własną żoną w łóżku. Kochali się.

- Cały czas gdzieś w tyle głowy miałem obraz Moniki i to, co się wydarzyło na tej cholernej imprezie – mówi. - Kiedy Ania usnęła wtulona we mnie, długo patrzyłem na jej twarz i było mi strasznie głupio. Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek ją zdradzę, zawiodę. Byłem wściekły na siebie, że do tego doszło. Ta cała historia na imprezie nieźle mną telepnęła.

W pracy nikt i niczego się nie domyślał, że między Moniką a Rafałem do czegoś doszło.

- Bałem się tego – mówi nasz bohater. - Niby nikogo wtedy nie widziałem, jak Monika wchodziła w nocy ze mną do pokoju, ale pewności też nie miałem. Przez jakiś czas uważnie obserwowałem, czy ktoś w pracy nie rzuca jakiś dwuznacznych tekstów wobec mnie, albo czy dziwnie się nie uśmiecha.

Dostrzegł natomiast, że Ania po jego powrocie uważnie mu się kilka razy przyglądała.

 

- Jesteś jakiś dziwny – powiedziała raz. - Coś w pracy nie tak?

 

Zaprzeczył. Może zbyt energicznie.

- Kobiety mają jednak jakąś niewytłumaczalna intuicję – mówi Rafał. - Ania jeszcze kilka razy mnie o to pytała. Skąd wiedziała, że coś przed nią ukrywam?

Podejrzenia, że Rafał ma coś za uszami, nabrała na imieninach u znajomych.

- Co roku spotykamy się u Tadzia w stałym, dużym gronie – mówi Rafał. - Tak było i teraz. Gadaliśmy, plotkowaliśmy, obgadywaliśmy. W pewnej chwili ktoś spytał o Ulę. To nasza wspólna znajoma jeszcze ze szkoły średniej. I usłyszeliśmy, że są z mężem w kryzysie. Podobno miał jakiś romans z młodszą i nie mieszka już z Ulą razem. Wszyscy byli zaskoczeni, bo uchodzili za idealną parę.

- Żeby wam coś chłopaki takiego do głowy nie przyszło – zażartowała żona Tadzia i spojrzała przypadkowo na Rafała. - A coś ty się Rafałek tak zaczerwienił? - dodała ze śmiechem.

Zauważyła to także Ania. Nie komentowała tego, ale przyłapał ją na tej imprezie, kiedy kilka razy patrzyła z uwagą na niego.

- Obydwoje wiedzieliśmy, że w sytuacjach kiedy się boję, to mam rumieńce – mówi Rafał. - Zawsze się z tego śmieliśmy. Od małego boję się np. zastrzyków. Kiedy razem szczepiliśmy się na Covid, to Ania w przychodni miała ze mnie niezły ubaw, bo jak tylko przekroczyliśmy próg przychodni, to zrobiłem się czerwony jak burak. To mnie zawsze zdradzało. Tak było i tym razem. Bałem się, że Ania dowie się o zdradzie.

 

Po tych imieninach, kiedy wracaliśmy taksówką do domu, spytała, czy na pewno nie mam jej nic do powiedzenia

 

Oczywiście, że zaprzeczyłem, ale czułem, że nie do końca mi uwierzyła. Znaliśmy się na tyle, żeby wiedzieć, kiedy jest coś nie tak.

Rafał nie mógł sobie poradzić z tym, co zrobił.

- Źle się z tym czułem – tłumaczy. - Przynosiłem Ani kwiaty częściej niż zazwyczaj, zabierałem na kolacje, starałem się, żeby jakoś zagłuszyć w sobie wyrzuty sumienia. Wiedziałem, że wielu moich kolegów miało różnego rodzaju skoki w bok, nawet dłuższe romanse. Udawało im się to utrzymać w tajemnicy i są do dzisiaj zgodnymi parami. Mój najbliższy kolega przyznał mi się kiedyś przy piwie, że miał młodszą od żony kochankę i przez kilka miesięcy się spotykali. Opowiadał ze szczegółami, jak uprawiali seks, jak spełniała jego wszystkie zachcianki. Mówił, że było super, ale wyjechała do innego miasta. Z żoną są wciąż przykładnym małżeństwem. Te swoje zdrady wspomina ze śmiechem, a ja z kolei odwrotnie – najchętniej wymazałbym je ze swojej pamięci. A już na pewno nie dzieliłbym się tym z nikim.

 

Kochał Anię. Zanim się ożenili, byli ze sobą razem ponad sześć lat. Nigdy nie mieli przed sobą tajemnic

 

Wszystko sobie mówili. Rafał nigdy nie ukrywał, że ojciec zmarł młodo, bo był alkoholikiem. Bił też matkę. Ania z kolei – też przed ślubem – zdradziła mu kiedy i z kim straciła kiedyś dziewictwo.

- Ufaliśmy sobie – mówi Rafał. - Ja to wszystko zepsułem.

W ich małżeństwie wciąż było jak dawniej. Pozornie jednak. Obydwoje wiedzieli jednak, że coś wisi w powietrzu. Między nimi wyrósł niewidoczny mur.

- Kiedyś Ania mi powiedziała, że od pewnego czasu widzi, że się zmieniłem – mówi Rafał. - Wyrzuć to z siebie – powiedziała. Roześmiałem się, że wyrzucić to najwyżej mogę śmieci. I na tym się skończyło.

 

Miesiąc po tej rozmowie Rafał „pękł”

 

- Między nami było naprawdę super – mówi. - To wszystko jakoś się rozmyło, zacząłem nową pracę, więcej zarabiałem, często gdzieś wychodziliśmy, super było także w łóżku. Kiedyś w niedzielę rano przyszła nam ochota na seks. Po nim leżeliśmy przytuleni do siebie. Ania wyglądała cudownie. Byłem w nią wpatrzony jak w obrazek. I wtedy poczułem, że tak ją mocno kocham, że nie powinienem mieć przed nią tajemnic. I powiedziałem jej o Monice. Dodałem, że to żaden romans, że miała rację, że się zmieniłem, bo leży mi to na sercu i nie chcę jej okłamywać. Że gdybym mógł, to cofnąłbym czas. Ania patrzyła na mnie najpierw z niedowierzaniem, potem się rozpłakała. Cicho łkała w poduszkę. Kiedy chciałem ją przytulić, wzdrygnęła się. - Zostaw – powiedziała. Wstała i wyszła do łazienki. Bez słowa. Próbowałem jej coś tłumaczyć, chciałem porozmawiać, ale spojrzała na mnie z takim wyrzutem, że dałem sobie spokój.

 

Tego dnia nie zamienili już ani jednego słowa ze sobą. Wieczorem Ania pościeliła sobie w drugim pokoju. Rano zjedli razem śniadanie. W ciszy.

- Nie było żadnych scen, kłótni – mówi Rafał. - Mieszkamy wciąż razem, śpimy oddzielnie. Ania odzywa się tylko wtedy, kiedy musi. Zazwyczaj milczy, patrzy na mnie z wyrzutem. Mnie się serca kraja, kiedy widzę, że cierpi. Widzę to po jej oczach. Wciąż przynoszę jej kwiaty. Bez słowa wkłada je do wazonu. Nie wiem, jak będzie dalej. Czy coś zyskałem przez to przyznanie się do zdrady? Nic. Może gdyby Ania miała inny charakter, to wyrzuciłaby to z siebie, wykrzyczała. Może by jej ulżyło. Mnie też nie jest ani trochę lżej. Ale mleko się rozlało. Mam za swoje. Trzeba było nie zdradzać, a jeśli już to zrobiłem, to siedzieć cicho.

 

 

 

 

 

 

 

 

Tagi:

małżeństwo,  zdrada,  kochanka, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz