Partner: Logo FacetXL.pl

Ma 24 lata. Mieszka na Lubelszczyźnie. Wcześniej nie był w poważnym związku. Oczytany, lubiany, lecz nieśmiały - zwłaszcza w stosunku do kobiet. Internet miał przełamać lody.

 


Zwyczajny chłopak 

 


- Odkąd zacząłem się interesować dziewczynami, czułem skrępowanie. Nie dlatego, że coś ze mną jest nie tak, ale płeć przeciwna wydawała mi się trochę z innego świata – opowiada Tomasz. – Nie miałem sióstr, tylko brata, do tego młodszego, więc z dziewczynami miałem kontakt jedynie w szkole, czasami na rodzinnych imprezach. Cały ten kolorowy i damski styl bycia, te kobiece sprawy wprawiały mnie w zakłopotanie. Były mi obce, bo mama nie należała do pań wyjątkowo kobiecych; raczej zachowywała się jak kumpelka, chodziła w jeansach, bez makijażu, a nie jak wyfiokowana dama. W szkole średniej chodziłem na dyskoteki albo jeździłem na obozy podczas wakacji, lecz te nieśmiałe próby przytulenia się w wolnym tańcu albo trzymanie za rękę przy ognisku to nie były prawdziwe randki. 

Na studniówkę Tomasz w końcu poszedł z dalszą kuzynką, bo nie mógł się przełamać i poprosić dziewczynę, która mu się podobała.

- Byłem przekonany, że mnie wyśmieje i wyjdę na frajera - mówi. - Była bardzo atrakcyjna i popularna w szkole, umawiała się już z chłopakami. Oczywiście wiedziałem trochę o seksie, z kumplami oglądaliśmy porno. Z tego, co widziałem co goście wyprawiają na ekranie, to raczej nie miałem z czym startować do kobiet. Nie ta liga, właściwie to takie filmy bardziej mnie przerażały niż zachęcały. Po szkole średniej trochę się umawiałem z kumplami i ich dziewczynami. Takie randki w duecie, niby że kolega się spotyka pierwszy raz z dziewczyną i ona przychodzi z koleżanką. Każdemu jest raźniej, tak było kilka razy, ale te koleżanki jakoś nie za bardzo mi odpowiadały. Chodziłem na imprezy, niby były też kontakty bardziej intymne, ale nic z tego poważnego nie wynikło. Nie było chemii między nami. Czekałem na tą drugą połówkę. Zacząłem pracę w budowlance, tu gdzie mieszkam.

Tomasz zaczął też studia zaoczne. Mieszkał cały czas z rodzicami. Utrzymywał się sam. 

- Nie miałem specjalnych planów na przyszłość, tak jakoś szło - dodaje. - Mama zaczęła się w końcu martwić, że ciągle jestem sam. W sumie moje miasto to nie jest jakaś metropolia i raczej szanse malały, że nagle spotkam kogoś na poważnie. Wszyscy się tu znają. Postanowiłem spróbować inaczej.

 


Dziewczyny z portali 

 


Tomasz zaczął przeszukiwać internet w poszukiwanie tej jedynej, wymarzonej. 

- Okazało się, że w Polsce jest zatrzęsienie portali randkowych - przyznaje 24-latek. - Tinder chyba jest najpopularniejszy, ale nie chciałem skakać od razu do głębokiej wody. Zarejestrowałem się w czymś mniej wyzywającym - z naciskiem bardziej na sympatię, niż od razu o pójściu na całość. Jak się okazało, dziewczyn szukających znajomości jest bardzo dużo. Wiele bardzo atrakcyjnych - brunetek, blondynek, rudych, wymalowanych, bardziej naturalnych, szczupłych, puszystych. Trudno się zdecydować. Dziewczyny są zainteresowane konkretnym typem, ale są też mniej zdecydowane. Mnie ujęła Ewelina. Szatynka, średniego wzrostu, raczej szczupła, uśmiechnięta, do tego blisko, bo z Lublina. Odległość była dla mnie ważna, umawianie się na odległość raczej się nie sprawdza na dłuższy dystans. Zaczęliśmy pisać do siebie. Jej też odpowiadało, że mieszkamy niedaleko. Szukała kogoś z pracą i kto potrafi coś więcej niż tylko oglądać mecze przed telewizorem. Podobało jej się, że nie boję się rąk ubrudzić, mam doświadczenie w budownictwie, pracuję w firmie. Ona pracowała w urzędzie, była po studiach prawniczych. Imponowała mi obyciem, często wyjeżdżała za granicę na wycieczki, albo do siostry. Miała do tego swój samochód i właśnie otrzymała dwupokojowe mieszkanie po zmarłej babci. Po kilku tygodniach rozmów na czacie postanowiliśmy się spotkać na neutralnym gruncie. 

 


Ewelina zaprosiła mnie do Lublina na kawę 

 


- To była sobota, godzina 13 w jednej z lubelskich kawiarni - kontynuuje nasz bohater. - Była punktualna, co mi bardzo zaimponowało. Ładnie ubrana, pięknie pachnąca, taka uśmiechnięta jak podczas rozmów na czacie. Gadaliśmy dwie godziny, sama za siebie zapłaciła, co też mi się bardzo podobało. Jeszcze podkreślała, że jest niezależną kobietą, więc nie wypada bym za nią płacił. No i szybko zleciało. W każdy weekend jeździłem do Lublina. Najpierw wracałem w nocy do domu, aż w końcu poprosiła, abym został. Kochaliśmy się w mieszkaniu po babci. Było wspaniale. Właśnie czegoś takiego szukałem. Było delikatnie i czule, ale też gorąco. 

Na drugi dzień Ewelina wyznała Tomaszowi, że się zakochała. Mówiła, że jest facetem jakiego szukała. 

- Trafiło to mnie bardzo - dodaje nasz rozmówca. - Wracałem do domu jak na skrzydłach. Powiedziałem mamie i tacie, że znalazłem w końcu tą jedyną. Rodzice się bardzo ucieszyli. Chcieli poznać narzeczoną. Przyjechała, Przywiozła mamie kwiaty, a tacie dobre wino. Było bardzo miło. Ewelina pomagała mamie w kuchni i z ciekawością słuchała opowieści taty. Bratu też się spodobała, bo pochwaliła jego motor, poprosiła nawet by ją przewiózł. Oczarowała ich; mama tylko potem powiedziała, że aż nie może uwierzyć na jaką wartościową dziewczynę trafiłem. Nie spodziewała się, że taki zwyczajny chłopak jak ja zainteresuje miastową. Speszyła mnie, mówiła żebym się nie spieszył, bo to za bardzo kolorowa bajka. Cała mama, ale uwierzyłem w swoje szczęście. Postanowiłem działać, a nie czekać nie wiadomo na co.

 


Bo to zła kobieta była

 


Wkrótce nasz bohater wykonał kolejny krok: kupił pierścionek z brylancikiem, pojechał do Eweliny i poprosił ją o rękę. Zaproponował też wspólny wyjazd za granicę. 

- Bardzo się ucieszyła, ale nie chciała jechać na wakacje - mówi Tomasz. - Zaproponowała, abym lepiej wydał te pieniądze na wyremontowanie jej mieszkania po babci. Przecież po ślubie mieliśmy tu zamieszkać. Pomyślałem wtedy, że lepiej trafić nie mogłem. Trafiła mi się dziewczyna myśląca nie tylko o rozrywkach, tylko kobieta twardo stąpająca po ziemi. Tym bardziej się zaangażowałem. Zaległy urlop i wolne weekendy spędzałem w Lublinie i odnawiałem stare mieszkanie. Ewelina bardzo mi pomagała. Ja skuwałem płytki w łazience, ona robiła nam posiłki, sprzątała. Wspólnie jeździliśmy po sklepach, kupowaliśmy krany, panele, farby, ceramikę. Ona wybierała, ja płaciłem rachunki, przecież miałem tam mieszkać. Inaczej nie wypadało.

W pracy opowiadał koleżankom i kolegom o wspólnym mieszkaniu, pokazywał zdjęcia, jeszcze mu doradzali jak co montować i po znajomości dawali kontakty do fachowców.

- Przez ten czas Ewelina była we mnie wpatrzona jak w obrazek, podziwiała jak ciężko pracuję, dziękowała za zakupy - dodaje Tomasz. - Nawet uważała, że jestem zbyt hojny. Wieczorami dziękowała mi w inny, bardziej romantyczny sposób. Byłem zwyczajnie zakochany po uszy. Zaproponowałem, abyśmy ustalili konkretną datę ślubu. Śmiała się, że jestem w gorącej wodzie kąpany. Na co miałem czekać?

 


W pracy kumple zaczęli mi zazdrościć, koleżanki się dziwiły 

 


Remont dobiegał końca. Nasz bohater wydał całe swoje oszczędności. Rodzice obiecali, aby nie brał pożyczki, oni mieli sfinansować wesele. Wszystko było dograne. Tomasz zamieszkał u Eweliny, chciał zacząć szukać pracy w Lublinie. W budowlance nie miałby z tym najmniejszego problemu. 

- Wtedy w nią coś wstąpiło, zaczęła być niemiła, wszystko jej nie pasowało - przyznaje zakochany 24-latek. - W końcu nie wytrzymałem, zapytałem czy mam wyjść i wracać do siebie. Przytaknęła. W nerwach trzasnąłem drzwiami. Dwa dni się nie odzywałem, czekałem aż mnie przeprosi i wyjaśni o co jej chodzi. Nie dzwoniła. Gdy ja w końcu zadzwoniłem, to nie odbierała, No to przyjechałem pogadać, pogodzić się. Ja do drzwi, dzwonię, a tu nic. Próbuję otworzyć zamek, nic. Wtedy do mnie dotarło, że mnie oszukała jak dziecko. Zmieniła zamki. Chciałem zapaść się pod ziemię ze wstydu. Jeszcze teraz jest mi gorąco jak sobie przypomnę jaki głupi byłem. Uciekłem z pracy, miasta i na razie mam dość dziewczyn z portali.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tagi:

seks,  małżeństwo, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz