Partner: Logo FacetXL.pl

To było w 1986 roku. Z Anną byli sześć lat po ślubie. Mieli dwójkę dzieci – Marek miał 4 lata, Ewa była o rok starsza.

- Pracowałem wówczas na uczelni – mówi Stefan. - Przygotowywałem się do doktoratu. Wtedy właśnie pojawiła się okazja wyjazdu na staż naukowy do USA. Angielski znałem perfekt, dziekan poparł moją kandydaturę, pozostawało jeszcze przekonać Annę.

To nie było łatwe. Miał ją zostawić z dwójką maluchów na pół roku. Tyle trwał staż.

 

Na pomoc rodziny nie mieli co liczyć. Rodzice Stefana już nie żyli, a Anny mieszkali kilkaset kilometrów od nich. Byli zresztą schorowani

 

- Ten staż otwierał mi furtkę do kariery – nie ukrywa Stefan. - Długo przekonywałem Annę, aż w końcu się zgodziła. Do końca jednak miała wątpliwości, czy da sobie sama radę.

Byli zgodnym, przykładnym małżeństwem. Anna pochodziła z nauczycielskiej rodziny. Była jedynaczką. W jej domu rządził ojciec – surowy, ale sprawiedliwy. Kiedy Stefan po raz pierwszy przyjechał do jej rodzinnego domu, to przyszły teść wyszedł z nim do gabinetu pełnego książek, usadził na niewygodnym fotelu i przez pół godziny wypytywał go o wszystko: rodzinę, naukę, plany.

Stefan chyba zdał „egzamin”, bo z teściem znalazł potem wspólny język. Gorzej z teściową. Rzadko się wprawdzie widywali, ale między nią a Stefanem była zawsze jakaś niewidzialna ściana, która nie pozwalała na odrobinę spontaniczności czy serdeczności. Teściowa bardzo rzadko się uśmiechała, była zasadnicza, co deprymowało jej zięcia.

- Anna miała charakter swojej mamy – mówi Stefan. - Trudno nawiązywała kontakty, była raczej nieufna, brakowało jej również spontaniczności. Musiała mieć wszystko wcześniej zaplanowane, każda jej decyzja była wcześniej dokładnie przemyślana. Nie robiła niczego „po łebkach”. Uczyła angielskiego w szkole, była też tłumaczem przysięgłym.

 

Nie mieli zbyt wielu znajomych i przyjaciół. Anna nie lubiła hucznych imprez

 

Kilka razy w roku szli na imieniny do jej znajomych lub Stefana z pracy. W domu rzadko mieli gości. Anna popołudniami zajmowała się dziećmi, razem bawiła się z nimi, czytała im bajki. Stefan zazwyczaj ślęczał nad swoją pracą doktorską.

- Byliśmy zgodnym małżeństwem, bez większych konfliktów, czy sporów - mówi Stefan. - Rzadko się o coś kłóciliśmy, zazwyczaj we wszystkim się zgadzaliśmy. Kochaliśmy się, chociaż na co dzień nie okazywaliśmy sobie zbytniej czułości. Trudno było się w naszym małżeństwie doszukać odrobiny szaleństwa. Czasami mi tego chyba brakowało w naszym wspólnym życiu.

Wyjazd Stefana był dla nich dużym wyzwaniem. Pocieszał Annę, że pół roku szybko minie i zanim się obejrzy, będzie z powrotem. Smutno się tylko uśmiechnęła.

 

Najgorsze były pierwsze tygodnie za oceanem

 

- To był mój pierwszy tak długi wyjazd – mówi Stefan. - Wcześniej bywałem w RFN-ie czy Austrii, ale to były jakieś kilkudniowe sympozja czy konferencje. Nie dzwoniłem też zbyt często ze Stanów, bo jak przeliczałem dolary na złotówki, to te rozmowy wychodziły bardzo drogo.

Nie miał czasu na zwiedzanie czy rozrywki. Praca pochłonęła go całkowicie. Na szczęście poznał wspaniałych ludzi, którzy pomagali mu na każdym kroku.

Tak poznał Barbarę. Podobnie jak Stefan, godzinami przesiadywała w czytelni uniwersyteckiej. Była Polką z pochodzenia – spod Krosna. Od trzech pokoleń mieszkali w Stanach. Po polsku mówiła już z amerykańskim akcentem.

- Pomagała mi odnaleźć się w nowej dla mnie rzeczywistości – mówi Stefan. - Wciąż nie mogłem się nadziwić, jak taki Amerykanin może sobie kupić używany samochód już za jedną pensję, skoro u nas zarabiało się miesięcznie tyle, ile oni mieli dniówki. To była wtedy kompletna przepaść. Przeliczyłem, że po roku pracy np., na budowie, mogłem zarobić na nowy dom w Polsce. Takie były wtedy przeliczniki.

 

Z Barbarą widywali się niemal codziennie

 

Któregoś popołudnia zaprosiła go do siebie. Była rozwódką. Nie miała dzieci. Dom okazał się nowoczesnym apartamentem, jakie dotychczas Stefan widywał tylko ta folderach czy w telewizji.

- Barbara bogato wyszła za mąż – mówi Stefan. - Mąż okazał się jednak draniem. Zostawił ją dla młodszej. To mieszkanie dostała od niego po rozwodzie.

Barbara była przeciwieństwem jego żony. Wesoła, bezpośrednia, nieco szalona.

- Nie wiem, jak to stało, ale zakochałem się w niej jak jakiś sztubak – mówi Stefan. - Po pierwszej nocy spędzonej u niej miałem ogromnego kaca moralnego. Tego samego dnia zadzwoniłem do Anny. Bałem się, że wyczuje w moim głosie, że ją zdradziłem. Nie miała jednak do tego głowy. W nocy syn miał wysoką gorączkę. Prawie 40 stopni; wezwała nawet pogotowie. Następnego dnia miał znów gorączkę. Martwiła się o niego.

 

Barbara całkowicie zawładnęła sercem Stefana

 

Czuł się przy niej jak nastolatek. Ciągle wymyślała nowe atrakcje. W weekend pokazała mu największe atrakcje Nowego Jorku. Chodzili po Central Parku trzymając się czule za ręce. Co kilka metrów przystawali, żeby się pocałować. Barbara miała w sobie wiele dziewczęcości. Tym go chyba najbardziej ujęła.

- Dawała mi to, czego brakowało mi w małżeństwie – wspomina Stefan. - Luzu, spontaniczności i beztroski. Z Anną wszystko, co robiliśmy, było rutyną – zaplanowane, przemyślane. Jak w zegarku.

 

Im bliżej końca stażu, tym bardziej Stefan bał się powrotu do domu

 

- Barbara wiedziała, że mam rodzinę – mówi. - Nie rozmawialiśmy jednak o tym. Ani razu nie poruszaliśmy też tematu dotyczącego naszej przyszłości. Było nam ze sobą po prostu dobrze. Rozumieliśmy się bez słów. Wiedziałem jednak, że wszystko się jednak kiedyś kończy. Nie chciałem wracać do Polski. Zbyt zachłysnąłem się Stanami. Wówczas górę wzięły emocje. Zupełnie nie myślałem o dzieciach, Annie, rodzinie. Barbara przesłoniła mi wszystko. Ona była dla mnie światem.

Dwa tygodnie przed planowanym powrotem Stefan zadzwonił do Anny. Zabrakło mu jednak odwagi, żeby powiedzieć jej prawdę.

- Skłamałam, że zostanę jeszcze przez pół roku, bo zaproponowali mi dodatkowy staż na uczelni – mówi Stefan. - Była to połowicznie prawda. Staż się skończył, ale mogłem legalnie pracować przez pół roku na uczelni. Wcześniej załatwiłem urlop bezpłatny. Dziekanem był mój serdeczny kolega. Nie robił problemów.

 

Anna wyczuła w głosie Stefana, że kłamie

 

- Spytała tylko, czy na pewno wiem, co robię - mówi Stefan. - Nie robiła wymówek, nie podniosła ani razu głosu. Na koniec powiedziała tylko smutno, że przez te pół roku wiele jeszcze może się zmienić i nie jest pewna, czy będę miał po co wracać. I rozłączyła się.

Stefan po tej rozmowie nie spał przez całą noc.

- To było szalone z mojej strony – mówi. - Wiedziałem, że chcę być z Barbarą, ale niczego z nią nie ustalałem wcześniej. Nawet nie wiedziałem, czy ona chce być ze mną na dłużej, czy traktuje to jako przelotną znajomość. Nie wiem, na co liczyłem, wtedy miałem wyłączone logiczne rozumowanie. To była z mojej strony absurdalna decyzja. Mogłem się jeszcze niej wycofać.

 

Nie zrobił tego jednak. Został w Stanach

 

Pracował, przeliczał dolary wciąż na złotówki. I niczego nie planował.

- Byliśmy razem z Barbarą - mówi. - Zamieszkałem już u niej, zwolniłem służbowe, uczelniane mieszkanie.

D Anny dzwonił regularnie. Rozmawiała z nim chyba jedynie ze względu na dzieci, które wciąż dopytywały się, kiedy tatuś wróci wreszcie do domu, bo strasznie tęsknią.

- Za którymś razem Anna powiedziała mi, że wie o Barbarze – mówi Stefan. - Ktoś jej o tym doniósł. Nie zaprzeczałem. Spytała, co w takim razie zamierzam dalej robić z ich małżeństwem. Co z dziećmi? - spytała. - Nie znałem odpowiedzi. Ja naprawdę wtedy byłem otumaniony. Wiedziałem jedynie, że niedługo skończy mi się wiza i będą musiał podjąć jakąś decyzję.

 

Pomogła mu w tym Barbara. Któregoś dnia wieczorem oznajmiła, że dostała pracę na drugim końcu kraju – niedaleko Los Angeles

 

Zamierzała sprzedać dom i tam się przeprowadzić. I to już za trzy miesiące.

- Nie wspomniała, że mnie ujęła w swoich planach życiowych – mówi Stefan. - Nie wiem na co liczyłem, bo nigdy nie mówiliśmy o przyszłości. To był temat tabu. Teraz okazało się, że dla Stefana nie ma miejsca w jej życiu.

W ciągu kilku wszystko mu się zawaliło.

- Byłem w kropce. Wiza kończyła mi się, mogłem próbować starać się o pobyt, zaczynać wszystko od zera albo wracać do Polski.

Wrócił dzień przed Sylwestrem.

- Drzwi nie było zamknięte na klucz- mówi. - Kiedy wszedłem, Marek i Ewa od razu z krzykiem radości rzucili mi się na szyję. Nie wiedzieli, że wracam. Nie mówiłem też Annie.

Dzieci ledwo poznał. Wyrosły. Miał dla nich prezenty. Aż się popłakały ze szczęście. Anna się wcale się zmieniła. Stefan podszedł niepewnie do fotela, na którym siedziała. W ręku trzymał bukiet róż. Anna nie wstała. Nie przywitała się z mężem. Stał z kwiatami i patrzył na nią.

- Wstaw do wazonu, bo zwiędną – usłyszał. - Myślisz, że to cokolwiek zmieni?

 

Od tego czasu minęło 36 lat

 

Są razem. Dzieci już dawno dorosły, założyły swoje rodziny. Oni są już z Anną od dawna na zasłużonej emeryturze.

- Tylko raz Anna spytała mnie o ten staż i o Barbarę – mówi Stefan. - Wszystko jej powiedziałem. Przeprosiłem. Dzieci o niczym nie wiedzą. Ta historia wiele mnie kosztowała. U Anny nigdy już nie odzyskam zaufania. Ta zadra wciąż gdzieś tkwi. Z perspektywy tych lat żałuję, że straciłem wtedy rozum. Nie warto było. Tamten Sylwester – tuż po powrocie był najsmutniejszym w całym moim życiu. Byliśmy wszyscy w domu, a dzieciaki wciąż pytały Annę: „Mamusiu, czemu jesteś taka smutna?

 

 

Tagi:

zdrada,  zdrada seks małżeństwo, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz