Partner: Logo FacetXL.pl

Powinniśmy się bać prostaty?

- Rak gruczołu krokowego, bo tak w medycynie określane jest to schorzenie, to drugi rodzaj nowotworu, na który w Polsce najczęściej chorują mężczyźni. Na pierwszym miejscu jest rak płuc. Co ciekawe, w USA jest odwrotna kolejność.

Kiedy powinna nam się zapalić czerwona lampka, że coś z naszą prostatą jest nie tak?

- Objawy nie są charakterystyczne i nie pojawiają się we wczesnym stadium choroby. Na pewno powinniśmy wzmóc czujność, jeśli mamy częstomocz, musimy często wstawać w nocy do toalety. Nie są to od razu powody do paniki, bo podobne objawy mogą towarzyszyć w przebiegu łagodnego rozrostu stercza.

A żeby mieć całkowitą pewność, że to nie prostata?

- Istotne są badania enzymu PSA we krwi oraz badania per rectum - przez odbytnicę. Jeśli wynik PSA jest poniżej 1, to takie badania należy powtarzać co 2-3 lata. Jeśli mieliśmy w rodzinie, wśród najbliższych, przypadki raka prostaty, powinniśmy takie badania robić co najmniej raz w roku. Podobnie w przypadku podwyższonych wartości PSA. Chciałbym jednak podkreślić, że podwyższone PSA nie oznacza od razu raka. To nie jest marker nowotworowy. Z podwyższonym PSA mamy też do czynienia przy stanie zapalnym.

Dla wielu pacjentów diagnoza, że ktoś ma raka prostaty, to brzmi jak wyrok...

- Nic bardziej mylnego. Rokowania przy raku prostaty - wcześnie wykrytym - są bardzo dobre. Jeśli nie ma przerzutów do innych organów, to po wycięciu gruczołu, aż 90 procent chorych może przez kilkanaście kolejnych lat normalnie funkcjonować. Pamiętajmy, że nowotwór prostaty to choroba starszych mężczyzn. Dotyczy najczęściej osób powyżej 60. roku życia. Nie mamy młodych pacjentów. Ale badania PSA powinni robić już mężczyźni po czterdziestce. Tak na wszelki wypadek.

O prostacie kiedyś się tak często nie mówiło. Skąd tyle zachorowań teraz?

- Badania przesiewowe zaczęliśmy w Polsce robić dopiero pod koniec lat 90. ub. w. Stąd gwałtowna wykrywalność. Rak prostaty nie jest niczym nowym w medycynie.

Co jest główną przyczyną, że chorujemy na prostatę?

- Przede wszystkim wiek. Tego się jednak nie da "przeskoczyć". Tak jak w przypadku wielu chorób, tak i przy prostacie ważny jest styl życia, środowisko, w jakim funkcjonujemy. Podam przykład. Japończycy w swoim kraju rzadko chorują na prostatę. Ale ci, którzy wyjechali do USA, nie odbiegają od normy. Z pewnością wpływ na to ma właśnie środowisko: jak się odżywiamy, jak dbamy o kondycję, czy sięgamy po używki itd. Są też czynniki genetyczne. One odpowiadają statystycznie jedynie w 10 procentach za tą chorobę.

Rak prostaty oznacza operację?

- Tu liczy się czas. Operacja i usunięcie chorego gruczołu krokowego ratuje życie. To radykalna, ale skuteczna metoda.

Ostatnio pojawia się sporo informacji o słynnym robocie da Vinci. Czy on rzeczywiście czyni "cuda"?

- Wiele osób tak myśli. A to nieprawda. To nie robot operuje. To chirurg, któremu robot jedynie asystuje. To jednak chirurg - odpowiednio przeszkolony i o dużej wiedzy - odpowiada za prawidłowy przebieg operacji.

Roboty w polskich szpitalach są takie same jak na Zachodzie?

- Oczywiście. Niczym się nie różnią. W Polsce mamy dwadzieścia robotów da Vinci, z czego trzy są w szpitalach lubelskich. Od sierpnia, dzięki staraniom prof. Elżbiecie Starosławskiej, ten trzeci robot będzie służył pacjentom z Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej.

A co z tradycyjnymi, inwazyjnymi operacjami czy laparoskopią? Przejdą do lamusa?

- Absolutnie nie. Proszę pamiętać, że każda z tych operacji przynosi ten sam efekt końcowy. W przypadku robota chirurg ma jednak ogromny komfort pracy. Teoretycznie podczas zabiegu mógłby nawet pić kawę. Obraz pola operacyjnego jest kilkakrotnie powiększony. Dwa razy więcej niż przy laparoskopii. Ramiona robota mają aż siedem wektorów ruchu. To daje o wiele większe możliwości chirurgowi. Trzeba też pamiętać, że po usunięciu gruczołu prostaty mamy do czynienia z ok. 75-procentowym odsetkiem pacjentów, którzy po operacji cierpią na impotencję. Przy robotyce dajemy większe szanse na normalne życie seksualne po operacji. Warto też podkreślić, że w przypadku operacji laparoskopowej na sali jest trzech lekarzy i instrumentariuszka, a jeśli asystuje robot - to wystarczy dwóch lekarzy - operator i asystent.

Trudno się nauczyć obsługi takiego robota wartego kilkanaście milionów złotych?

- Dla doświadczonego chirurga nie jest to problemem. Obsługa robota jest bardzo intuicyjna. Szkolenie trwa do pół roku. Konieczne jest zdobycie certyfikatu w wyznaczonym ośrodku treningowym w Europie. To nie jest raczej formalność. A od sierpnia zapraszam pacjentów do Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. Nie ma się czego bać. Ale jeszcze raz apeluję: panowie, badajcie co roku prostatę. To nie boli, a może uratować życie.

Tagi:

medycyna,  prostata,  zdrowie, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz