Partner: Logo FacetXL.pl

Studia medyczne skończył w 1955 roku. Należał do pierwszych w historii absolwentów Akademii Medycznej w Lublinie. Z jego roku zostało ich niewielu. W Lublinie jedynie około pięciu. Zaczynało ponad dwustu.

- Skąd medycyna? Czułem, że to jest miejsce dla mnie - mówi dr Stanisław Żelazny.

Pochodzi z Przeworska, ale urodził się w Biłgoraju. Ojciec był nauczycielem. Wojna nie oszczędziła jego rodziny. Ojca Niemcy zabrali w 1939 roku. Został rozstrzelany jak wielu innych nauczycieli. Taki sam los spotkał jego dwóch starszych braci. Mieli 17 i 18 lat, kiedy stanęli przed plutonem egzekucyjnym. Nigdy nie odnalazł mogiły ani ojca, ani braci.

- Wiele lat szukałem jakiegoś śladu, żeby zlokalizować miejsce ich śmierci, ale bez skutku - mówi. - Zawsze miałem z mamą smutne Święto Zmarłych.

Stanisław Żelazny należy do rodziny długowiecznej. Mamę pochował trzy miesiące przed jej stuleciem urodzin. Nigdy nie palił papierosów. Jako dziecko grał w piłkę nożną i tenisa stołowego w Czarnych Przeworsk. Przez lata był związany zawodowo ze sportem. Był m.in. lekarzem w Motorze Lublin. Do dzisiaj jest zapalonym kibicem. Był na mistrzostwach świata w piłce nożnej w 1974 roku, kiedy nasi piłkarze zdobyli srebrny medal za najniższe mejsce na podium; udało mu się także zobaczyć w akcji samego Pelego i Beckenbauera, kiedy ci grali w Cosmosie Nowy Jork.

Kiedy przyjechał po maturze do Lublina, nie znał tu nikogo. Skazany był jedynie na siebie, swój upór i determinację.

Studia skończył w terminie. Na tyle mu dobrze szła nauka, że otrzymał z ministerstwa stypendium specjalistyczne. Został neurologiem.

- Zaczynałem w szpitalu na Staszica, gdzie po uzyskaniu tytułu doktora, zostałem adiunktem - mówi. - Potem wygrałem konkurs na ordynatora oddziału neurologii w dopiero co powstającym szpitalu kolejowym.

Na brak pracy nie narzekał. Został też wkrótce konsultantem wojewódzkim na Zamojszczyźnie.

- To były lata 50. i początek lat 60., kiedy wiele szpitali było jeszcze w powijakach. W tamtym okresie nie było na Zamojszczyźnie ani neurologów, ani oddziałów neurologicznych. Włożyłem dużo wysiłku, żeby takie oddziały stworzyć w Zamościu, Tomaszowie i Hrubieszowie. Pamiętam, że chociażby w Hrubieszowie szpital mieścił się w barakach i żeby do nich dojść, to trzeba było grzęznąć po kolana w błocie. Warunki były straszne. Ja na swoim oddziale miałem przez pewien czas np. tylko jedną igłę do punkcji kręgosłupa. Setki razy ją sterylizowaliśmy w garnku ustawionym na prowizorycznej kuchence elektrycznej. Brakowało aparatów do rentgena - zwłaszcza w przychodniach.

Dzisiaj to wygląda zupełnie inaczej. Lekarz ma przed sobą obraz w znakomitej rozdzielczości, komplet wyników badań i z pewnością łatwiej mu o diagnozę. Ja miałem wtedy do dyspozycji co najwyżej termometr i ciśnieniomierz. Reszta to nos. Czuły. I zdarzało się, że bez skomplikowanej aparatury udawało się na ten nos zdiagnozować np. guza.

Doktor Żelazny nigdy nie liczył ilu wyleczył pacjentów przez te 67 lat praktyki. Jako neurolog miał do czynienia głównie z osobami po udarach, wylewach.

- I dzisiaj udary są w czołówce wszystkich chorób - podkreśla. - Dzisiaj jednak po udarze są duże szanse na powrót do normalnego życia. Podobnie jak po zawale. Kilkadziesiąt lat temu jednak kończyło się to najczęściej zgonem, niedowładem czy paraliżem. Tak samo w przypadku tętniaków. Dopiero od niedawna stosuje się embolizację, czyli mało inwazyjny i bardzo skuteczny zabieg. Kiedyś wiązało się to z otwarciem czaszki i była to trudna operacja niosąca ogromne ryzyko powikłań. I powiedzmy szczerze - często kończyła się niepowodzeniem.

Czy z perspektywy prawie 70-letniej praktyki neurologa zna pan złoty środek, jak uniknąć udaru?

- Udar to nie jest nic innego, jak gwałtowne przerwanie ciągłości naczynia krwionośnego z uszkodzeniem ośrodków centralnego układu nerwowego. Kiedy wykładałem na Akademii Medycznej w Lublinie, to porównywałem to do sytuacji z kołem w samochodzie. Słabo napompowane, z kiepskim bieżnikiem szybko przedziurawi się na gwoździu. A to z dobrym bieżnikiem, nie "łyse" będzie jeszcze służyć latami. I tak jest w żyłami. Na dobry bieżnik trzeba jednak sobie zapracować. Tak jak na drożne żyły. I tu od lat nic się nie zmieniło w profilaktyce: dbajmy o prawidłowe ciśnienie, niebezpieczne są zwłaszcza wysokie, gwałtowne skoki, starajmy się unikać stresu, bo wtedy naczynia nagle się rozszerzają i trzeba pilnować cholesterol, który w nadmiarze prowadzi do miażdżycy. I oczywiście ruch. To z pewnością pomoże zminimalizować powstanie udaru.

Co pana dzisiaj - jako już emerytowanego lekarza - najbardziej irytuje?

- Bałagan w służbie zdrowia, ale nie chcę się nad tym rozwodzić i zbyt łatwy dostęp do leków. Czasami ze zgrozą patrzę na półki w marketach czy w małych sklepach, gdzie przy samej kasie można kupić wiele lekarstw. Kiedyś to było nie do pomyślenia. I ludzie się faszerują na potęgę - czy trzeba, czy nie trzeba. Jestem zdumiony też stanem zdrowia młodych ludzi. Nadwaga, nadciśnienie, wady postawy, coraz młodsi po zawałach, udarach. To nie jest nic dobrego.

A co z pamięcią? Jak ją zachować w dobrej formie?

- Przede wszystkim ćwiczyć. Zmusić do aktywności. Dużo czytać, rozwiązywać krzyżówki, testy psychologiczne. Polecam ćwiczenia, które polegają na tym, żeby każdego dnia np. po spacerze przypominać sobie jak najwięcej zapamiętanych szczegółów.

Pana recepta na formę fizyczną?

- Pracować, mieć zainteresowania i się im poświęcać. Ważna jest też dieta, unikanie używek, długie przebywanie na słońcu. Zauważyłem, że kiedy pracuję, to mam lepsze samopoczucie. Nie znoszą bierności. Miałem w życiu zbyt wielu pacjentów, którzy większość dnia spędzali na kanapie przed telewizorem. I z papieroskiem w ręku.

 


Stanisław Żelazny, rocznik 1931

Przebieg pracy: praca z nakazu - Klinika Neurologiczna AM w Lublinie (1956-1958), ordynator neurologii 101. Okręgowego Szpitala Wojskowego w Lublinie (1958-1959), adiunkt Kliniki Neurologicznej AM w Lublinie (1963-1975), ordynator neurologii Okręgowego Szpitala Kolejowego w Lublinie(1975-1995), ordynator neurologii w Wojewódzkim Szpitalu Jana Pawła II w Zamościu (1995-2002). Odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

 


 

 

Tagi:

medycyna,  lekarz,  neurolog, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz