Jan skończył niedawno 50 lat. Dwa lata temu wydał za mąż jedyną córkę. Beata świata nie widziała poza Jarkiem. Poznali się na studiach. Był rok wyżej. Studiował historię.

(…) Wciąż nie mogę się do niego przekonać – pisze Jan w liście do redakcji facetxl. - Nie ma w sobie nic z mężczyzny. Takie ciepłe kluchy. Nie mówię już o wyglądzie, bo strach go wypuszczać na dwór, jak mocno wieje. Chudy jak szczapa, a do tego nic siły. Chucherko i tyle. (…)

 

Już przy pierwszym spotkaniu przyszły zięć nie zrobił na Janie dobrego wrażenia

 

(…) Miałem zupełnie inne wyobrażenie o mężu dla mojej Beaty – pisze nasz bohater. - Kiedy go przyprowadziła pierwszy raz do domu, to sądziłem, że jest dużo młodszy od niej. Nie przeczę, jest miły, bardzo grzeczny, ale wigoru nie ma za grosz. (…)

Jan już się nie łudzi, że zięć przejmie kiedyś jego interes – warsztat samochodowy.

(…) Jarek nie ma zupełnie smykałki do techniki, a zwłaszcza do motoryzacji. Nawet specjalnie się nie zdziwiłem, kiedy się przyznał, że nie potrafi zmienić koła w samochodzie. Próbowałem mu pokazać, jak to się robi, ale powiedział: „Tata, na co mi ta wiedza, od tego są przecież zakłady wulkanizacyjne. Jak złapię gumę, to zadzwonię po pomoc drogową” – powiedział.

Nie przekonały go także argumenty, że może mieć problem, jak to się stanie gdzieś w lesie, gdzie nie będzie zasięgu. „Po co mam jeździć po lesie?” - to jego odpowiedź.

Młodzi zamieszkali po ślubie w domu Jana i Basi, jego żony. Oddali im całe piętro. Z osobnym wejściem. Mają nawet osobną kuchnię.

(…) Miałem w planach budowę dla nich domu. Działkę kupiłem już wiele lat wcześniej – jako lokata kapitału. (…) Myślałem, że się ucieszą. Ale gdzie tam. Stwierdzili, że przy domu to zawsze jest dużo roboty, trzeba dbać o ogród, a to rynna się zepsuje, a to trzeba odśnieżać. W końcu powiedzieli, że to nie dla nich, wolą kiedyś zamieszkać we własnym mieszkaniu. Ważne, żeby miał duży balkon lub taras. (…) Zupełnie nie rozumiem młodych ludzi. Gdyby mi kiedyś ojciec powiedział, że postawi mi dom, to chyba bym z radości tydzień skakał do góry. (...)

Kiedyś Jan nabrał ochoty na weekendową, męską imprezę przy piwie. Czasami chodził do sąsiada. Akurat tego dnia nie było go w domu.

Zawołałem Jarka. Siedliśmy przy piwku w ogrodzie. Nawet fajnie nam się gadało. Zięć raczej unika alkoholu, zresztą nigdy nie widziałem, żeby był „pod wpływem”. O sporcie nie było co rozmawiać, bo on ledwo odróżniał siatkówkę od koszykówki, o motoryzacji też nam nie szło, to zaczęliśmy politykować. Po kolejnej butelce piwa zaczął mu się plątać język. Skarżył się, że boli go głowa i poszedł do siebie na górę. Córka z Basią nie odzywały się potem do mnie, bo miały żal, że zięcia upiłem. Wypił raptem góra cztery piwa, a wymiotował przez pół nocy. Delikates. Z drugiej strony to dobrze, że unika alkoholu; gorzej byłoby odwrotnie (…)

Basia wciąż przekonuje męża, że Jarek ma się podobać ich córce, a nie jemu. Ona sama lubi zięcia za to, że jest spokojny, ułożony, że dba o ich córkę.

(…) Kiedy czasami robię coś w ogrodzie, to nigdy jeszcze się nie spytał, czy może mi pomóc. Żeby chociaż od czasu do czasu wpadł na pomysł chociażby skoszenia trawnika. A gdzie tam. Jak mu palcem nie pokażę, to się nie ruszy. Rozumiem, że humanista, nauczyciel, że ma jakieś swoje obowiązki, ale w końcu mieszkamy razem i wypadałoby czasami coś zrobić w tym domu. (…)

Jana denerwuje również to, że jego zięć jest przesadnie przewrażliwiony na punkcie swoje zdrowia

(…) Gania do lekarza z byle przeziębieniem – pisze jego teść. - U rodzinnego to przez dwa lata był więcej razy niż ja od początku działalności naszej przychodni. (…) Kiedyś skaleczył się lekko nożem, jak kroił chleb. Ale nie w rękę, tylko w brzuch. Tyle razy mu Beata mówiła, żeby kładł chleb na desce, a nie przykładał do brzucha jak kroi. I się doigrał. Takie tam drobne skaleczenie, a już myślałem, że pojedzie zaraz na SOR. Mało nie płakał. Miał potem nawet pretensje do Beaty, że zamiast mu pomóc, to się z niego śmiała (…)

(…) Jak zachorował na grypę, to co kwadrans mierzył sobie temperaturę. A najwyższą miał 38 stopni. Chciał nawet zamówić prywatną wizytę lekarza, ale Beata mu to jakoś wybiła z głowy. (…) Czyta mnóstwo o chorobach w internecie. Kilka dni temu zauważył jakąś krostę na szyi i spanikował, że to pewnie nowotwór. Już następnego dnia był u dermatologa. Okazało się, że to zwykła krosta. On jednak dalej analizuje, czy na pewno to nic poważnego i zamęcza Beatę swoimi „diagnozami”. (…)

Nie może też zrozumieć, jak młody mężczyzna, bo Jarek ma 29 lat, nie ma ochoty na jakąkolwiek rozrywkę poza książką i oglądaniem filmów?

(…) Nie chodzi mi już nawet o niego, ale o Beatę. Przed ślubem miała mnóstwo znajomych, koleżanek, ciągle gdzieś wychodziła, miała mnóstwo zainteresowań, zajęcia w amatorskim kółku teatralnym, jeździła na jakieś koncerty, odwiedzali ją znajomi. Po ślubie w zasadzie rzadko kiedy gdzieś wychodzą. Nawet gotować im się nie chce. Mają już chyba zniżki we wszystkich pizzeriach w mieście, bo co rusz podjeżdża pod dom inny dostawca. (…) Jeszcze nie chce im się schodzić z góry, to krzyczą, żebym otworzył drzwi. Już kiedyś miałem im coś odpowiedzieć, ale się pohamowałem. (…)

O ile zięcia musiał zaakceptować, bo mieszka z nimi pod jednym dachem, to rodziców Jarka unika jak ognia.

Byli u nas dwa razy – pisze. - Wcale się nie dziwię, że Jarek jest taki nieżyciowy. Wdał się w rodziców. Ciężko im było nawet przejść z nami na „ty”. (...) Pamiętam, że przy drugiej wizycie Basia podała obiad. Siedzieliśmy w salonie. W pewnej chwili wleciała pszczoła. Jarek zaczął machać rękoma, a w końcu wstał i schował się za swoją mamą. Tłumaczył się, że boi się pszczół. Nie, nie jest uczulony. (...) Jak mieliśmy awarię bojlera, to wzdrygał się przed myciem w zimnej wodzie. Nie mówię o kąpieli. Prysznic bierze zawsze wieczorem. Rano myje się w umywalce. I grzał sobie wodę w garnku, bo przecież zimna woda jest straszna...

Czasami Jan ma ochotę, żeby zięciowi coś powiedzieć, ale nie chce robić córce przykrości

(…) Do wszystkiego w życiu dochodziłem sam – swoją ciężką pracą. Nie miałem w życiu lekko. Rodzice mi nie pomagali, bo nie było ich na to stać. (…) Trzy lata harowałem na różnych budowach w Stanach. Czasami mdlałem z wysiłku, bo chciałem jak najwięcej zarobić i brałem nadgodziny. Umiem teraz docenić ciężką pracę. (…) Chciałbym, żeby zięć być bardziej zaradny, nie był taką ciapą jak teraz. Wiem, to jest ich życie, nie powinienem się do tego wtrącać. Basia też tak mówi. Dopóki mogę, to im będę pomagać. Ale w małżeństwie różnie bywa. Jak patrzę na podejście zięcia do życia, to nie jestem pewien, czy Beata znajdzie w nim wsparcie, kiedy znajdą się – odpukać – w sytuacji kryzysowej. (...) Nie chodzi mi o to, żeby mój zięć był jakimś supermenem; chciałbym, żeby wykazywał chociaż trochę więcej inicjatywy. Jemu nawet się nie chce pójść obejrzeć mieszkanie, które mają na oku. Wszystko zrzuca na Beatę. (...) Nie wiem, czy Jarek kiedykolwiek trzymał wiertarkę w ręku. Jak przyjdzie im wiercić w ścianie dziurę, to jestem przekonany, że zrobi to Beata.

(...) Nic na to nie poradzę, że zięć nie jest z mojej bajki. Tak zostałem wychowany. Ojciec nauczył mnie samodzielności, zaradności i radzenia sobie w życiu. Jarek ma wszystko podane na tacy. A nawet mu się nie chce po to schylić.

 

 

 

Chcesz się podzielić z innymi swoją historią? Pisz - redakcja@facetxl.pl

 

 

 

Tagi:

małżeństwo,  teść,  konflikt, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz