Są dopiero trzy lata po ślubie. Mają po 33 lata. Poznali się...na ścieżce rowerowej. Asi spadł łańcuch w rowerze.

- Stała na poboczu ze smutną miną - opowiada Kuba. - Pomogłem jej z tym rowerem, a że się bardzo przy tym wybrudziłem, to zaprosiła mnie na gofry - w budce obok ścieżki. I tak się zaczęło. Fajnie nam się rozmawiało, zaczęliśmy się wkrótce spotykać. Dobrze nam ze sobą było.

 

Kuba zajmuje się spedycją. Pracuje w większości zdalnie. W domu. Asia z kolei skończyła prawo i zatrudniła się w znanej kancelarii prawnej

 

- Asia pochodzi z dość bogatej rodziny - dodaje Kuba. - Jej ojciec jej radcą prawnym, a mama stomatologiem. Ma prywatny i znakomicie prosperujący gabinet. Dorobili się okazałego domu na przedmieściu.

Kiedy po raz pierwszy odwiedził przyszłych teściów, czuł się nieco skrępowany przepychem, jaki zobaczył w ich domu.

- Nie wiem, ile ta willa kosztowała, ale mało kogo byłoby na nią stać - mówi. - Asia kiedyś mówiła, że jej rodzice zatrudniają dwie sprzątaczki. Mają też swojego ogrodnika. Widać, że im się wszystkim świetnie powodzi.

Po roku oświadczył się. Tak jak na filmach: klęknął przed nią we włoskiej restauracji. Wcześniej wszystko było zaaranżowane i uzgodnione z obsługą.

- Asia się niczego nie domyślała - mówi Kuba. - W pewnej chwili przygasło na sali światło, rozległa się jej ulubiona piosenka Katie Melua i stało się. Oświadczyny zostały przyjęte. Asia bardzo się wzruszyła, pociekły jej nawet łzy.

 

Teściowie zaakceptowali od razu zięcia. Młodzi mieli start jak z bajki: kupili im 100-metrowe mieszkanie w centrum z dużym tarasem i widokiem na park. I nowy kabriolet dla córki

 

Kuba miał już swoje auto. Po ślubie pojechali w swoją pierwszą dłuższą podróż - na Karaiby.

- Po powrocie rzuciliśmy się w wir pracy - mówi Kuba. - Przed ślubem czasami nocowałem u niej, ale nie było to klasyczne wspólne mieszkanie razem. U siebie miałem kota. Ukochanego Kapsla, bo tak go nazwałem, a nie chciałem, żeby siedział sam całymi dniami w domu. Asia nie bardzo lubi zwierzęta i pierwsza nasza drobna kłótnia była właśnie o Kapsla.

Żona Kuby z początku nie chciała słyszeć, żeby kot zamieszkał z nimi. Ale w końcu zrozumiała, że nie ma innego wyjścia. Kapsel jest z nimi, ale z Asią omijają się szerokim łukiem.

- Myślałem, że się polubią, ale to jest niemożliwe - tłumaczy Kuba. - Tydzień temu myślałem, że Asia wyrzuci Kapsla z domu, bo tak się go wystraszyła. Sierściuch lubi spać w najdziwniejszych miejscach, a ostatnio wybrał sobie na legowisko kosz na brudną bieliznę. Asia robiła akurat pranie i kiedy sięgnęła ręką do kosza, to wymacała coś, co się ruszało i narobiło wrzasku. Ona sama krzyknęła z przerażenia. Nie jest to jednak fajne, kiedy widzę, że najchętniej to by oddała go gdzieś na wieś. Już miała taki pomysł.

 

Kot nie jest jedynym "punktem zapalnym" w ich małżeństwie. Jest ich więcej

 

- Asia zaczęła po ślubie wprowadzać swoje porządki - dodaje Kuba. - Zaczęło jej przeszkadzać m.in. to, że późno w nocy zdarza mi się oglądać mecze NBA. Przed ślubem wiedziała przecież, że jestem fanem koszykówki. Stwierdziła, że trzeba mieć nie po kolei w głowie, żeby nad ranem oglądać sport w telewizji. Nie wiem, co jej to przeszkadza, bo z sypialni nie słychać odgłosów z telewizora. Nic nie zakłóca jej przecież snu.

 

Po pewnym czasie zaczęła też patrzeć krzywym okiem na jego picie piwa

 

- Tego też nie jestem w stanie zrozumieć - mówi Kuba. - Piję piwo okazjonalnie. Dwa, trzy razy w miesiącu. Maksymalnie 3-4 butelki. To jedyny alkohol, który zdarza mi się pić. I to najczęściej podczas jakiegoś meczu. I się zaczęło: że nie znosi zapachu piwa, a dlaczego muszę wypić dwa piwa a nie jedno, a czy nie mogę bezalkoholowego i tak w kółko. Dla świętego spokoju macham na to ręką i piję tylko jedno, albo udaję, że mam tylko jedną butelkę i drugą piję ukradkiem, bo nie chcę się z nią kłócić. Ale to nie jest normalne, żeby dorosły chłop chował się z piwem jak nastolatek przed rodzicami.

 

Problemem dla Asi stali się także niektórzy koledzy męża. Są tacy, których - jak sama przyznała - nigdy nie zaakceptuje ani nie polubi.

 

- To było tuż po ślubie - tłumaczy Kuba. - Co jakieś czas ktoś nas odwiedzał. Był też Bartek, mój serdeczny kolega jeszcze z podstawówki. Mamy wspólnie mnóstwo wspomnień z dzieciństwa. Asia go nie polubiła już przy pierwszym powitaniu. Od razu się do niego uprzedziła. Fakt, że Bartek jest specyficzny, przeklina jak szewc, ma czasami szalone pomysły, ale jest "do rany przyłóż". Nie był na naszym weselu, bo akurat pracował wtedy w Irlandii i nie mógł przylecieć. Teraz już wrócił do Polski, ale spotykamy się najczęściej gdzieś w mieście. Wyczuł, że Asia go nie lubi. Nigdy by mi tego nie powiedział, żeby mi nie robić przykrości, ale to się wyczuwa. Ona też ma koleżanki, które mnie denerwują, ale nie pokazuję tego po sobie. Przynajmniej się staram.

 

Asia próbuje także walczyć z niektórymi nawykami męża, co przynosi często odwrotny skutek

 

- To nie jest tak, że robimy z tego karczemne awantury, ale czasami dochodzi do nieprzyjemnej wymiany zdań - mówi Kuba. - Całe życie wieszałem ubrania na wieszaku w przedpokoju. Teraz muszę chować do szafy. Niby drobna rzecz, ale trudno mi się do tego przyzwyczaić, zwłaszcza że za jakiś czas mamy np. wychodzić, to po co mam chować kurtkę do szafy? Asia ciągle też ma pretensje, że chodzę po domu jak łajza - w niewyprasowanych rzeczach. Tłumaczę jej, że pracuję zdalnie, nie muszę mieć przed laptopem wyprasowanych spodni i mogę siedzieć w dresach. Ale to jej przeszkadza i od słowa do słowa zarzuca mi też, że nie opuszczam deski, że skarpetki są pod łóżkiem, że znowu mam bałagan w szafce i zapomniałem umyć zęby na noc. I tym gderaniem potrafi zepsuć niejeden wieczór.

 

Zdarza się, że wracali już skłóceni z niejednej imprezy

 

- Zazwyczaj były to jakieś błahostki - mówi Kuba. - Asia miała np. pretensje, że za bardzo się przymilałem do jakiejś koleżanki. Przed ślubem nigdy do takich sytuacji nie dochodziło. Nie wiedziałem, że potrafi być aż tak bardzo zazdrosna. To zaczęło się robić z czasem dość męczące, bo podświadomie starałem się pilnować, żeby nie dać jej powodu do robienia mi jakiś zarzutów. Do tego zupełnie absurdalnych.

Zakupów nie robi już sam. Zabiera żonę ze sobą.

- Każdy z nas - jak się okazało po ślubie - ma inne ulubione rzeczy. Kiedy robiłem zakupy bez niej, to automatycznie wkładałem do wózka to, co zazwyczaj do tej pory kupowałem. I się potem okazało, że "mój" keczup czy majonez to najgorsza rzecz pod słońcem, że ona tego do ust nie weźmie. Podobnie z makaronem, mlekiem, serami i innymi rzeczami. I dzisiaj w lodówce mamy osobne półki. Z tym że, jak zabraknie mojej ulubionej musztardy, to biorę inną. Nie mam z tym problemu. Asia z kolei - jak jej coś zabraknie - to za żadne skarby świata nie weźmie niczego innego do ust.

Po ślubie - co jakiś czas - wciąż odkrywa nowe wady żony.

 

- Nie wiedziałem, że potrafi być czasami aż tak uparta - mówi Kuba. - Kiedyś zapomniałem odebrać z paczkomatu jej paczkę. To były jakieś kosmetyki. Wróciłem późno. Tak się uparła, żebym je przywiózł, że musiałem po nocy wrócić do tego paczkomatu. Nawet ich nie rozpakowała jak wróciłem. Zrobiła to dla zasady.

Obydwoje bardzo dobrze zarabiają. Przed ślubem Asia nie sprawiała - jak twierdzi jej mąż - wrażenia osoby skąpej; wręcz odwrotnie. Wiele razy zostawiała chociażby sowity napiwek kelnerowi.

 

- Teraz potrafi jechać na drugi koniec miasta, żeby zatankować tańsze o grosze paliwo - mówi Kuba.

 

- Kiedyś jej wyliczyłem, że więcej spali benzyny, żeby dojechać na tę stację, aniżeli oszczędzi na paliwie. Uparła się jednak i żadne argumenty ją nie przekonują. Zdarza się też, że zamawia przez internet jakieś badziewie, bo akurat była promocja. I mamy w domu spieniacz do mleka, który zepsuł się po dwóch dniach, nie działającą od początku akumulatorową myjkę do szyb, która miała sama je myć, nie mówić już o butach sportowych dla mnie, w których podeszwa odpadła tuż po ich nałożeniu. Wszystko kosztowało śmieszne pieniądze. Ale wyrzucone w błoto.

Kuba z Asią miewają ciche dni, ale najczęściej szybko się godzą. I tak do kolejnej kłótni.

- To nawet nie są kłótnie, tylko nieporozumienia, ale są dokuczliwe - kończy Kuba. - Wciąż się docieramy, staram się w niektórych kwestiach ustępować, ale nie jest to takie proste. Czasami żałuję, że przed ślubem nie mieszkaliśmy dłużej ze sobą. Wtedy wiedziałbym, że moja żona nawet jak w nocy zobaczy paproch na dywanie, to chwyta za odkurzacz. Tego się dowiedziałem dopiero po ślubie...

 

 

 

Tagi:

małżeństwo,  kryzys, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz