Wcześniej ich sąsiadami było starsze małżeństwo. Bardzo mili, grzeczni. Nie radzili już jednak sobie. Ciężko im było utrzymać dom, ogród. Najgorzej było w zimie, kiedy spadł śnieg. Wynajmowali wtedy kogoś do odśnieżania. Zabrała ich córka, a dom wystawili na sprzedaż. Po miesiącu trafił się kupiec. Młoda, atrakcyjna kobieta. Dziennikarka.

 

- Pierwszy raz zobaczyłem ją, jak już mieszkała od tygodnia – mówi Zbyszek. - Akurat wróciłem z delegacji.

 

- Nie sądziłem, że tak szybko ktoś się wprowadzi po naszych sąsiadach. Asia – bo tak ma na imię nasza sąsiadka – myła akurat okna. Stała na parapecie tyłem. Nie widziała mnie. Pierwsza rzecz, na którą zwróciłem uwagę, to jej długie, rude włosy. Wyglądała super. Wysoka, długie nogi, powabne piersi. A jak już mnie zobaczyła i się uśmiechnęła, to poczułem gęsią skórkę. Od razu mi się spodobała.

 

Z żoną Zbyszka – Ewą już się poznały pierwszego dnia

 

Były już po imieniu. Asia – jak się okazało, była rozwódką. Wyszła za mąż za Hiszpana, który już po miesiącu zaczął ją zdradzać. Wystawiła jego rzeczy na klatkę schodowa i tak zakończyło się jej małżeństwo. Tego wszystkiego dowiedział się od żony, która z Asią spędziła już sąsiedzki wieczór przy butelce wina. Polubiły się.

- Asia jest bardzo bezpośrednia – mówi Zbyszek. - Młodsza nieco od nas, ale sporo już w życiu przeszła. Rodzice zginęli w wypadku, kiedy miała 10 lat. Wychowywała ją babcia, a jak zmarła, to ciocia. Nie miała lekko. Skończyła jednak studia, wcześnie poszła do pracy, żeby mieć na czynsz. Usamodzielniła się. Została dziennikarką, pisała też książki. Pracowała w radiu. Dobrze zarabiała. Na ten dom wzięła niewielki kredyt. W domu jedynie nocowała. Zazwyczaj wychodziła do pracy koło dziewiątej rano. Wracała późno w nocy. W weekendy nadrabiała prace domowe. Ogród, pielenie, sprzątanie.

 

Ich posesje oddzielone są siatką i niewysokim żywopłotem. Bez problemu każdy mógł zobaczyć, co robi sąsiad

 

Nie przeszkadzało im to. Zbyszek z Ewą rzadko urządzali imprezy. Byli raczej domatorami. Asia nie miała na to czasu. Była tak zapracowana, że nie miała czasu na gości.

- Czasami dziwiłem się, że Asia – tak atrakcyjna kobieta – nie ma nikogo. Myślę, że sparzyła się do mężczyzn po swoim nieudanym małżeństwie i pewnie nie chciała się wiązać już z żadnym facetem. Nie ukrywam, że od razu bardzo mi się podobała jako kobieta. Lubiłem na nią patrzeć, zwłaszcza kiedy mnie akurat nie widziała. Z okna sypialni widziałem okna jej domu oraz część ogrodu. Nie, nie to że ją podglądałem, ale jak widziałem ją w ogrodzie, to z przyjemnością na nią patrzyłem. Było na co. W lecie chodziła w szortach i luźnej bluzeczce. Jej zgrabnej figury nie powstydziłaby się żadna modelka.

 

Pewnego dnia Asia poprosiła sąsiada o pomoc. Chodziło o przepchanie rynny. Było w niej pełno liści.

 

- Ewy nie było wtedy w domu – mówi Zbyszek. - Chciała wejść po drabinie, a ja żebym ją podtrzymywał. Powiedziałem, że sam to zrobię. Szybko nam to poszło. Zaproponowała zimne piwo w ogrodzie. Chętnie się zgodziłem. Siedzieliśmy na wiklinowych leżakach popijając schłodzony napój. Asia miała na sobie jak zwykle postrzępione, obcisłe szorty i luźnego T-shirta. Kiedy się nachylała, widać było jej kształtny biust. A nachylała się dość często, żeby sięgnąć po kufel z piwem. W pewnej chwili wyczuła chyba mój wzrok, bo gwałtownie uniosła głowę i stwierdziła, że jest strasznie gorąco, jakby usprawiedliwiając swój luźny strój. Nie jestem jednak pewny, czy to z jej strony nie była jakaś prowokacja. Trudno był to wyczuć, bo Asia ma z reguły nieco prowokacyjny uśmiech i za bardzo nie dba o jakieś konwenanse. Mówi zazwyczaj to, co myśli. Jak trzeba, to zaklnie też jak szewc.

 

Wtedy, na tym leżaku Zbyszek poczuł motylki w brzuchu. Wiedział, co to znaczy

 

- Z Ewą byliśmy małżeństwem od 15 lat. Nie mieliśmy dzieci. Ewa nie mogła zajść w ciążę. Byliśmy tradycyjnym małżeństwem – bez większych szaleństw. W nasze życie wkradła się po latach rutyna. Tak to oceniam z perspektywy czasu. Może gdyby były dzieci, byłoby inaczej. A tak – wczasy nad naszym morzem od pięciu lat w tym samym miejscu. Kiedy chciałem gdzieś indziej pojechać, to Ewa stwierdziła, że nie ma co kombinować. Tu, gdzie jeździmy, to wszystko jest znajome, nie ma potrzeby zmian. Machnąłem ręką. W łóżku z czasem też było „znajomo” jak na tym morzem. Ale nie kłóciliśmy się. Nigdy też jej nie zdradziłem. Jestem pewny też wierności Ewy.

 

Z Asia mieli dobre, sąsiedzkie układy. Wzajemnie sobie pomagali, ale też nie przekraczali pewnych granic niezależności

 

- Ani ona się nam nie narzucała, ani my jej – tłumaczy Zbyszek. - Czasami, kiedy byliśmy w tym samym czasie na ogrodzie, to zamienialiśmy kilka zdań i każdy szedł do swojej pracy. Nikogo takie spotkania nie krępowały, a poza tym nikt nie czuł się w obowiązku, żeby prowadzić długie konwersacje, bo akurat sąsiad jest w pobliżu. To był dobry układ.

W lecie Ewa wyjechała na tydzień do mamy. Miała mieć zabieg na biodro. Ewa nie chciała, żeby była sama. Miała ja odwiedzać w szpitali, zająć się domem.

- Przez kilka dni nie widziałem Asi – mówi Zbyszek. - Wracała chyba tak późno, że już spałem.

Trzeciego dnia on sam wrócił później niż zwykle. Żegnali jednego z pracowników. Wrócił taksówką.

- Było koło 22, kiedy przyszedłem do domu. Fakt, trochę wypiłem, ale nie byłem pijany – mówi Zbyszek. - To był lekki rausz. Była ciepła noc, wyszedłem na taras. Zobaczyłem, że u Asi na tarasie pali się światło. Ostrożnie wyjrzałam zza żywopłotu. Siedziała sama z kieliszkiem w ręku. Piła wino. Na stole stała butelka. Patrzyła gdzieś zamyślona w niebo. Po cicho wróciłem na swój taras.

 

Po chwili głośnio spytałem: „Co sąsiadko, spać nie możemy?”

 

Zaśmiała się. Wiedziała, że Ewy nie ma. Odparła, że myśli nad nową książką i uznała, że nad fabułą najlepiej pracować przy lampce wina. „Jak masz ochotę, to chodź do mnie”.

Dwa razy nie trzeba było mu powtarzać. Po kilku minutach siedzieli już razem. Wziął ze sobą butelkę białego wina.

- Przed dłuższy czas siedzieliśmy w milczeniu – mówi Zbyszek. - Sączyliśmy wino, patrzyliśmy w górę na gwiazdy. Była cisza, gdzieś tam w trawie od czasu do czasu odzywał się pasikonik. Patrzyłem na Asię. Wyglądała zjawiskowo. Półleżąc z przymkniętymi oczami wyglądała tak niewinnie, że miałem ochotę podejść do niej i mocno przytulić. Nic więcej. Była piękną kobietą. Wiedziałem o tym od dawna, ale tej nocy po raz pierwszy zapragnąłem jej bliskości. Może ten alkohol spowodował, że się zbytnio ośmieliłem.

Zbyszek powoli wstał. Podszedł do Asi. Klęknął przy niej. Jego twarz znalazła się tuż przy jej ustach. Asia otworzyła szerzej oczy. Uśmiechnęła, się. „Nie rób niczego, czego będziesz później żałował” – usłyszał. Powiedziała to jednak tak uwodzicielsko, że jeszcze bardziej go zachęciła. Nie mógł się już dłużej powstrzymać. Pocałował ją delikatnie w usta. Nie broniła się. Poprawiła się na leżaku, odstawiła kieliszek. Zbyszek przytulił ją mocno do siebie. Czuł, jak drży. Ale nie oddała mu już pocałunku. Delikatnie go odepchnęła.

- Idź już, nie możemy tego zrobić Ewie – powiedziała. - Wiem, jak boli zdrada.

 

Od tego czasu minęło już kilka miesięcy

 

- Ja ten wieczór pamiętam, jakby to było wczoraj – mówi Zbyszek. - Wciąż czuję jej zapach, dotyk. Nie potrafię o niczym innym myśleć. Jak wracam z pracy, to marzę tylko o tym, żeby ją zobaczyć chociaż przez okno. Na chwilę. Zakochałem się jak jakiś sztubak. Nie sądziłem, że tak mi zawróci w głowie.

U Asi nic się zmieniło od tego wieczoru. Nadal utrzymuje przyjacielskie kontakty z sąsiadami, nawet dwa tygodnie temu mieli wspólnego grilla. To Ewa zaproponowała. Przyszli jeszcze znajomi Zbyszka z pracy.

- Asia od tamtego wieczoru zachowuje się zupełnie normalnie. Potraktowała to chyba jako chwila naszej słabości. Nie broniła się przecież, jak ją całowałem. Nie doszło jednak do niczego innego. Ja byłem gotowy wtedy zdradzić Ewę. To było silniejsze ode mnie. Nie wiem, co będzie dalej. Nie chcę o tym myśleć. Bronię się przed uczuciem do Asi, ale wciąż o niej myślę. Na tym grillu po raz pierwszy od wielu lat dałem sobie ostro z alkoholem. Chyba po to, żeby samego siebie oszukać. A właściwie swoje sumienie. Zdarza się, że wstaję w nocy, żeby zobaczyć, czy u niej świeci się jeszcze światło w sypialni.

 

Ewa nie podejrzewa, że jej mąż podkochuje się w atrakcyjnej sąsiadce

 

- Raz mnie jednak przyłapała, jak przez dłuższy czas obserwowałem Asię z góry, kiedy pracowała w ogrodzie. Nie usłyszałem jak żona idzie. „Coś się tak zaczerwienił?” - usłyszałem jedynie. Coś tak skłamałem i obróciłem w żart. Uwierzyła, że sprawdzałem, czy nie trzeba umyć zadaszenia nad tarasem. Czasami myślę, że już lepiej było, kiedy sąsiadami było to starsze małżeństw. Wtedy przynajmniej się nie czerwieniłem...

 

 

Tagi:

żona,  zdrada,  małżeństwo, 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót
Wyszukiwarka
Newsletter
zapisz